Mieszane dane z USA
Wczorajsze dane z amerykańskiej gospodarki generalnie mocno różniły się od oczekiwań i niestety ciągle pokazują nienajlepszą sytuację.
Gorszy był przede wszystkim raport o sprzedaży nowych domów, która w marcu obniżyła się aż o 8,5% m/m do poziomu nie notowanego od października 1991 roku (526 tys. w ujęciu rocznym). Wraz z wolumenem sprzedaży spada też cena - mediana transakcji to już jedynie 227,6 tys. dolarów, podczas gdy jeszcze rok temu było to 262,6 tys. Z drugiej strony lepszy był raport z rynku pracy - liczba nowozarejestrowanych bezrobotnych była o 33 tys. niższa niż tydzień wcześniej. Raport o zamówieniach dóbr trwałych nie odbiegał znacząco od oczekiwań. W sumie można by ulec wrażeniu, iż bilans wychodzi na zero, ale spojrzenie z dłuższej perspektywy sugeruje co innego. Dane o nowych bezrobotnych należą do kategorii wyjątkowo zmiennych i wcale nie można wykluczyć, iż w przyszłym tygodniu nie zaobserwujemy wzrostu w okolice 400 tys. Dopiero trwały spadek zarejestrowań w okolice 300-330 tys. na tydzień zwiastowałby wyraźną poprawę w kwestii zatrudnienia. Z kolei dane z rynku mieszkaniowego układają się w dość czytelny trend. Obserwacja recesji z lat 1980-82 i 1990-91 sugeruje, że ożywieniu gospodarczemu zawsze towarzyszyły spore wzrosty w tej kategorii. Oczywiście obecna sytuacja nie jest tożsama, ale dane z rynku nieruchomości mają większą wymowę prognostyczną.
Dziś podany zostanie ostateczny odczyt indeksu nastrojów konsumenckich sporządzanego przez Uniwersytet w Michigan. Spodziewany jest odczyt na poziomie 64,2 pkt., minimalnie wyżej niż pierwszy szacunek z połowy miesiąca (63,2 pkt.), lecz wyraźnie niżej niż w marcu (70,5 pkt.), co nie jest dobrym zwiastunem dla sprzedaży detalicznej w kolejnych miesiącach.
W Wielkiej Brytanii podane będą wstępne dane odnośnie produktu krajowego w pierwszym kwartale. Rynek oczekuje, iż PKB wzrosło o 0,4% q/q i 2,6% r/r, wobec wzrostu o 0,6% q/q i 2,8% r/r w ostatnim kwartale 2007 roku (dane odsezonowane, w cenach roku 2000).
Przemysław Kwiecień