Roponośne złoża Orlenu

Historia się powtarza: kolejny zarząd PKN Orlen będzie szukał dostępu do złóż ropy. Węgierski MOL, który w tym roku zadebiutuje na warszawskiej giełdzie, własne złoża już ma.

Orlen żyje ze sprzedaży ropy i jej przerabiania. Wiedzie mu się dobrze - po trzech kwartałach zarobił najwięcej w swojej historii, aż 837 mln zł. Mógłby jednak zarobić o wiele więcej, gdyby miał dostęp do złóż. Roponośne pola to teraz żyła złota. Nic dziwnego, skoro cena ropy sięga 38 dolarów za baryłkę, a jej wydobycie na przykład na polach naftowych Syberii kosztuje zaledwie 2-3,5 dol. Silna pozycja w wydobyciu ropy decyduje dziś o potędze każdego koncernu. Tak jak w przypadku BP, którego 80 proc. przychodów pochodzi z eksploatacji złóż. Według Andrzeja Modrzejewskiego, byłego prezesa PKN Orlen, własne pola naftowe dają każdej firmie paliwowej stabilność: raz zarabia więcej na wydobyciu ropy, innym razem na jej przetwórstwie i sprzedaży.

Reklama

Andrzej Modrzejewski szukał dostępu do złóż ropy, ale zakończyły się one niczym. Tak jak plany jego poprzednika, Konrada Jaskóły, ówczesnego prezesa Petrochemii Płock, czy Zbigniewa Wróbla - następcy Modrzejewskiego.

Do tworzenia kolejnej strategii, która zakłada zdobycie dostępu do złóż ropy, zabrał się nowy zarząd Orlenu. - Będzie gotowa w lutym-marcu - mówi Dawid Piekarz, rzecznik PKN Orlen. Czy i tym razem skończy się na marzeniach? Bez dostępu do złóż Orlen będzie stał na jednej nodze. Żeby liczyć się na rynku, musi mieć własną ropę.

Pod tym względem odstaje nawet od swych konkurentów Europy Środkowo-Wschodniej. OMV jest udziałowcem pól naftowych m.in. w Pakistanie, Sudanie i Nowej Zelandii. Z kolei MOL ma dostęp do złóż ropy dzięki spółce joint venture z Jukosem. Węgrzy i Rosjanie mają po 50 proc. udziałów w polu naftowym Zapadno-Malobalyk w Zachodniej Syberii (jego potwierdzone zapasy szacowane są na 20 mln ton, czyli 145 mln baryłek). Wprawdzie zapewniało ono zaledwie 15 proc. zapotrzebowania MOL-a na paliwo w 2001 roku, ale już wówczas było źródłem krociowych dochodów: trzy czwarte zysku operacyjnego węgierskiej spółki pochodziło z wydobycia.

Do tego MOL kupił w tym roku udziały w chorwackiej rafinerii INA. Według Kornela Sarkadi Szabo, analityka rynku paliw z Raiffeisen Banku, MOL dzięki temu zyskał dostęp do rafinerii oraz terminalu przeładunkowego w Rijece na wybrzeżu Adriatyku, a to oznacza, że Węgrzy nie są już uzależnieni wyłącznie od rosyjskich złóż.

To m.in. dzięki dostępowi do złóż ropy akcje MOL-a są wyceniane wyżej niż PKN Orlen: węgierska spółka jest warta około 7,3 mld dol., a polska - nieco ponad 5 mld dol. Do tego MOL sprzedał swoją część gazową za około 1 mld dol., ma więc pieniądze na kolejne zakupy, być może pól naftowych.

Pieniędzy nie brakuje również Orlenowi, który ma jeszcze w zanadrzu udziały w operatorze telefonii komórkowej Polkomtel warte kilkaset milionów dolarów. Może snuć więc nawet najbardziej śmiałe plany.

Orlen sprowadza około 90 proc. przerabianej przez siebie ropy z Rosji. Rząd chciałby to zmienić, ale czy jest to możliwe? Tomas Pletser; analityk rynku paliw z Erste Banku, sądzi, że Rosjanie na razie czekają na efekty konsolidacji środkowoeuropejskiej branży paliwowej i wejdą do gry za 5-10 lat. Wielu analityków uważa, że przejęcie znacznej części branży paliwowej w naszym regionie Europy przez kapitał rosyjski jest nieuniknione.

Być może, choć - jak dowiaduje się nieoficjalnie "GP" - udziałami w Orlenie nadal zainteresowany może być ConocoPhillips. Na razie Amerykanie przyglądają się, jaki obrót przybierze śledztwo prowadzone przez komisję sejmową. ConocoPhillips kupił udziały w Łukoilu i układa sobie współpracę z Rosjanami. Tak jak inne amerykańskie firmy paliwowe, które po zaangażowaniu się USA w wojnę z terroryzmem i inwazji na Irak zaczęły szukać na świecie bezpiecznych pól naftowych. Alexander Wöstmann, analityk rynku paliw z Alexander's Gas&Oil Connections, uważa, że świetnym partnerem są Rosjanie, którzy mają bogate złoża surowców mineralnych, a do tego potrzebują pieniędzy.

Tą drogą idzie teksański ConocoPhillips, który - choć ma w zarządzie byłych zagorzałych antykomunistów - woli raczej współpracować z Rosjanami niż się z nimi bić.

Na rosyjsko-amerykańskiej współpracy zyska Europa Środkowa, gdyż przez nią biegną rurociągi na Zachód. Jeżeli Amerykanie będą mieli możliwość zainwestowania w Polsce, mogą z niej skorzystać.

Gazeta Prawna
Dowiedz się więcej na temat: mol | Orlen | Rosjanie | MOL | złoże
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »