​Sankcje na rosyjską ropę coraz bliżej

Nowy tydzień rozpoczął się lukami wzrostowymi na wykresach cen ropy naftowej. Notowania tego surowca wystrzeliły w górę - cena ropy Brent sięgnęła dzisiaj rano 130 USD za baryłkę, co jest najwyższym poziomem jej notowań od 2014 roku.

 Także notowania ropy WTI dotarły do poziomu 130 USD za baryłkę (a obecnie zawróciły do okolic 125 USD za baryłkę) - ale w tym przypadku były to najwyższe poziomy aż od 2008 roku.

Dynamiczna zwyżka cen ropy naftowej ma związek z informacjami zarówno ze strony administracji amerykańskiej, jak i polityków europejskich, o planach narzucenia sankcji na import surowców energetycznych z Rosji.

Reklama

Byłaby to odważna decyzja, zważywszy na spore ilości ropy naftowej czy gazu, płynące ze strony Rosji do wielu państw europejskich. Niemniej, kraje zachodnie pokazują determinację do walki z Rosją nie poprzez starcie militarne, a właśnie poprzez dotkliwe sankcje, których skala przekroczyła jakiekolwiek wcześniejsze oczekiwania.

Sam fakt, że USA i Europa w ogóle rozważają narzucenie sankcji na import rosyjskiej ropy, jest już wystarczająco dużym impulsem do zwyżek. Niemniej, jeśli taka decyzja faktycznie zapadnie, to notowania ropy najprawdopodobniej ruszą jeszcze mocniej w górę. Zważywszy na obecną zmienność cen, na rynku zaczynają pojawiać się prognozy już nie tyle 150 USD za baryłkę, lecz nawet 200 USD za baryłkę.

ROPA CRUDE

79,97 0,74 0,93% akt.: 17.05.2024, 22:38
  • Max 80,14
  • Min 79,00
  • Stopa zwrotu - 1T -0,26%
  • Stopa zwrotu - 1M -6,96%
  • Stopa zwrotu - 3M 0,34%
  • Stopa zwrotu - 6M 8,83%
  • Stopa zwrotu - 1R 12,44%
  • Stopa zwrotu - 2R -28,87%
Zobacz również: OLEJ KANADA SOK POMARAŃCZOWY Ropa Brent natychmiast

Rosja odpowiada za około 7% całkowitego globalnego eksportu ropy naftowej i produktów ropopochodnych. Obecnie więc trwają spekulacje na temat tego, kto i jak szybko mógłby zapełnić lukę po tym kraju. Jednym z kandydatów jest oczywiście Iran, który posiada jedne z największych rezerw surowców energetycznych na świecie.

Na razie jednak postępy w rozmowach z Iranem wyhamowały po pojawieniu się nacisków Rosji, aby jakiekolwiek sankcje narzucane w związku z konfliktem w Ukrainie nie wpływały na handel na linii Rosja-Iran. Co prawda USA odpowiedziały, że są to dwie oddzielne kwestie, jednak już samo pojawienie się przeszkód w negocjacjach dotyczących Iranu zwiększa niepewność na i tak rozemocjonowanym rynku ropy.  

Cena złota na poziomie 2000 USD za uncję

Notowania metali szlachetnych rozpoczęły bieżący tydzień od zwyżki. Dla złota oznaczało to powrót do ważnej psychologicznej bariery na poziomie 2000 USD za uncję. Notowania złota osiągnęły tym samym najwyższy poziom od sierpnia 2020 roku.

Przyczyną zwyżki cen złota są oczywiście obawy związane z eskalacją konfliktu w Ukrainie. Na razie rozmowy dyplomatyczne przynoszą niewielki skutek, a kraje zachodnie przygotowują kolejne pakiety sankcji narzucanych na Rosję. To zaś budzi obawy o sytuację gospodarczą na świecie w kolejnych tygodniach i miesiącach. W rezultacie, notowania złota rosną ze względu na status tego kruszcu jako bezpiecznej przystani.

Dorota Sierakowska

Analityk surowcowy DM BOŚ

ZŁOTO

2 421,40 +35,90 1,50% akt.: 17.05.2024, 22:38
  • Max 2 427,25
  • Min 2 377,85
  • Stopa zwrotu - 1T 1,20%
  • Stopa zwrotu - 1M -0,76%
  • Stopa zwrotu - 3M 17,58%
  • Stopa zwrotu - 6M 20,00%
  • Stopa zwrotu - 1R 19,49%
  • Stopa zwrotu - 2R 30,63%
Zobacz również: GUMA KAUCZUKOWA TARCICA OLEJ PALMOWY

Globalne rynki akcji mają za sobą kolejny tydzień gry w cieniu wzrostu napięcia geopolitycznego. Reakcje inwestorów i przyjęte strategie gry najlepiej oddają nowy układ sił, którym miejsca najbliższe konfliktowi na Ukrainie - i potencjalnie najbardziej narażone na efekty - znalazły się pod największą presją podaży. Starczy odnotować, iż spadkom indeksów amerykańskich od 1,36 procent (DJIA) do 2,78 procent (Nasdaq Composite) towarzyszyły cofnięcia niemieckiego DAX-a o 10,11 procent i francuskiego CAC o 10,23 procent, by dostrzec układ sił, który rządził na giełdach akcji.

Zmiany procentowe średnich jednoznacznie wskazują, iż Wall Street i generalnie rynek amerykański pełnią dziś rolę raczej odbierających kapitał z innych giełd, a Europa staje się tego kapitału dawcą. W istocie na tle spadków w Europie nawet Azja jawi się jako bezpieczna przystań, choć w tym wypadku trzeba brać poprawkę na fakt, iż znacząca część tygodniowych przecen w Europie została zbudowana na piątkowych tąpnięciach, które były reakcją na doniesienia o ryzyku incydentu w elektrowni atomowej na wschodzie Ukrainy. Niemniej, bez uwzględnienia w cenach piątkowych wydarzeń japoński Nikkei skończył tydzień spadkiem raczej zbliżonym do zmian w USA niż do przecen w Europie i stracił ledwie 1,85 procent.

Procentowe zmiany indeksów w Europie wskazują, iż gracze nie tylko próbują wycenić krótkookresowe ryzyka regionalne, ale też pozycjonują się pod nowy układ sił w gospodarkach. Oczywistym jest, iż przypadku rozlania się konfliktu poza Ukrainę najbardziej narażone na ryzyko strat z tego powodu będą rynki europejskie. W istocie już teraz można mówić o pozycjonowaniu się pod konsekwencje konfliktu dla gospodarek potencjalnie najbardziej narażonych już nie tylko na ryzyko geopolityczne, ale też np. efekty kryzysu surowcowego.

W tej konkurencji gospodarki europejskie mają do stracenia relatywnie więcej niż np. amerykańska, która jest w stanie poradzić sobie z brakiem dostaw surowców energetycznych z Rosji znacznie lepiej niż uzależniona od tych dostaw Europa. Widać to między innymi po sygnałach ze strony polityków amerykańskich, którzy domagają się zakazu handlu ropą rosyjską w USA, gdy Europa przyjmuje tu bardziej stonowane stanowisko. W takim układzie zmiany procentowe średnich stają się nie tylko wskazówkami, gdzie inwestorzy postrzegają teraz ogniska ryzyk, ale również gdzie lokują potencjalnych wygranych nowej mapy gospodarczej świata, która rysowana jest właśnie przez konflikt w Europie.

Jeśli rysunek zachowań inwestorów i kondycji giełd uznać za poprawny, to inwestorzy nie będą mieli problemu ze wzmocnieniem już obecnych trendów. Można zakładać, iż USA wygrają w tym układzie sił najwięcej i Wall Street będzie relatywnym beneficjentem zmian. Na tle Europy rynki amerykańskie jawią się teraz jako bardziej perspektywiczne nie tylko w krótkim, ale i średnim terminie. Dodatkowo, zamieszanie w Europie już wpływa na zmianę oczekiwań wobec polityki Fed.

Wprawdzie wzrost cen surowców dołoży się do presji inflacyjnej, ale szoki wywołane wydarzeniami w Europie nie pozwolą Fed na zbyt agresywne działania na polu walki z inflacją. Inaczej mówiąc ścieżka zacieśnienia w polityce monetarnej będzie zapewne wolniejsza i presja na rynki akcji z rynku długi mniejsza od obserwowanej od listopada zeszłego roku. To samo będzie można powiedzieć o Europie i polityce Europejskiego Banku Centralnego, ale to Wall Street ma w tym układzie sił więcej do wygrania. Oczywiście nie oznacza to, iż ostatnie spadki zostaną szybko zastąpione wzrostami, a większa zmienność zgaśnie z dnia na dzień. Jednak potencjalne odbicia powinny być szybsze i mocniejsze na rynkach amerykańskich. Inny układ sił jest możliwy, ale bez sygnałów rysującego się zakończenia konfliktu w Europie zwyczajnie trudny do wykreowania.

Adam Stańczak

Analityk DM BOŚ

Wydział Analiz Rynkowych

Dom Maklerski Banku Ochrony Środowiska S.A.

DM BOŚ S.A.
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »