Alma Market walczy o przetrwanie. Czy zmieni format swoich sklepów?

Alma Market czeka na zgodę sądu na otwarcie postępowania sanacyjnego. Dzięki temu będzie miała zapewnioną ochronę przed wierzycielami i zyska czas, aby przeprowadzić działania restrukturyzacyjne. Format delikatesów, który posiada od lat, dziś się nie sprawdza. Według wielu ekspertów, aby przetrwać i dalej się rozwijać, spółka będzie musiała poszukać nowego pomysłu na swoje sklepy.

- Postępowanie sanacyjne daje Almie Market bezpieczeństwo prawne, dzięki czemu zabezpiecza bieżącą działalność spółki. Jeśli sąd przyjmie wniosek o postępowanie sanacyjne, Alma Market zyska czas na negocjacje z bankami i wierzycielami. Sąd wyznaczy wtedy nadzorcę planu restrukturyzacji - tłumaczy Marcin Stebakow, Dyrektor Departamentu Analiz DM BPS.

Dodaje, że zgodnie z tym, co Alma Market podała wcześniej, spółka przygląda się opcjom strategicznym, ponieważ nierentowne sklepy zbyt mocno obciążają jej bieżącą działalność.

Skąd się wzięły kłopoty spółki z rentownością? - Problemy Almy Market wynikają m.in. z tego, że format delikatesów nie jest obecnie chętnie odwiedzany przez konsumentów, ponieważ jest to koncept schyłkowy. Był on atrakcyjny jeszcze 5-10 lat temu, gdy Biedronka i Lidl funkcjonowały jako klasyczne dyskonty - z towarem wystawionym na paletach oraz mocno ograniczonym asortymentem - mówi Marcin Stebakow.

Reklama

Tłumaczy, że po kilku latach przeobrażeń Biedronka i Lidl znacznie zwiększyły asortyment, zmieniły na korzyść sposób jego prezentacji oraz podwyższyły standardy.

Więcej informacji na portalspozywczy.pl

Dowiedz się więcej na temat: Alma Market SA
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »