Agencja Fitch obniża prognozy dla Polski

Agencja ratingowa Fitch obniżyła prognozę wzrostu PKB Polski w 2022 r. do 3,3 proc. z 4,3 proc., a na 2023 r. do 3,3 proc. z 3,5 proc. - wynika z raportu agencji. Według Fitch RPP podniesie stopę referencyjną do 5,0 proc. i utrzyma ją na tym poziomie co najmniej do końca 2023 r.

Grupa Polsat Plus i Fundacja Polsat razem dla dzieci z Ukrainy

"Tuż przed wybuchem wojny dane z Polski pokazały mocną gospodarczo końcówkę 2021 r. ze wzrostem PKB 1,7 proc. kdk. (...) Wojna prawdopodobnie wpłynie jednak na zaufanie w biznesie i zwiększy niepewność, co skutkować będzie niższymi inwestycjami krajowymi.

 Szok inflacyjny obniży również realne dochody. Widzimy wzrost gospodarczy w bieżącym i przyszłym roku na poziomie 3,3 proc., wobec 4,3 i 3,5 proc. poprzednio" - napisano.

Reklama

"Gdy napięcia geopolityczne zelżeją złoty powinien nieco się umocnić, co pozwoli ograniczyć inflację w 2023 r., wraz ze spadkiem cen ropy.

W odpowiedzi na rosnącą presję inflacyjną NBP podwyższył główną stopę do 3,5 proc. w marcu i zasygnalizował dalsze zacieśnienie w kolejnych miesiącach.

Prezes Glapiński zasugerował, że stopy mogą wzrosnąć powyżej 4-4,5 proc., pomimo niepewności wykreowanej przez wojnę w Ukrainie.

Nasza prognoza zakłada docelową stopę na poziomie 5,0 proc. w dalszej części 2022 r." - dodano.

Spośród trzech największych agencji ratingowych wiarygodność kredytową Polski najwyżej ocenia Moody's - na poziomie "A2".

Rating Polski według Fitch i S&P to "A-", jeden poziom niżej niż Moody's. Perspektywy wszystkich ocen są stabilne.

Na 1 kwietnia S&P Global Ratings zaplanował pierwszy w bieżącym roku przegląd oceny kredytowej Polski.

Komentarz analityków PZU

PZU podtrzymuje prognozę wzrostu polskiego PKB w 2022 r. na poziomie 4 proc., ale nie wyklucza jej rewizji w dół - wynika z wczorajszego komentarza głównego ekonomisty PZU Pawła Durjasza.

Dodano w nim, że we wcześniejszej prognozie zakładano, że wiosenna fala COVID-19 odbije się negatywnie na wzroście konsumpcji i PKB. Tymczasem fala wywołana wariantem Omikron okazała się jak dotąd krótkotrwała i nie skutkowała zaostrzeniem ograniczeń sanitarnych.

"Gdyby nie wybuch wojny rosyjsko-ukraińskiej, podwyższylibyśmy zapewne prognozę PKB w bieżącym roku do ok. 5 proc. Spodziewamy się, że silny wzrost cen i podwyżki stóp procentowych przyczynią się do osłabienia dynamiki konsumpcji. Jednocześnie konsumpcja będzie w najbliższych kwartałach wzmacniana przez zakupy dokonywane przez uchodźców ukraińskich (o ile nie zostaną one zakwalifikowane jako eksport) i +wygładzana+ dzięki nagromadzonym pandemicznym oszczędnościom" - wskazano w komentarzu głównego ekonomisty PZU.

Oceniono w nim, że osłabienie dynamiki konsumpcji i PKB stanie się zatem bardziej widoczne w 2023 r. Nieco mniejszy może być wzrost inwestycji, choć perspektywy napływu środków z KPO wydają się ostatnio poprawiać. Prognozy wzrostu PKB w całej Europie są obecnie redukowane, co także będzie miało wpływ na polski wzrost gospodarczy.

"Spodziewamy się, że przy utrzymaniu tarcz antyinflacyjnych do końca 2022 r. średnioroczna inflacja wyniesie nieco ponad 9 proc., utrzymując się przez kilka najbliższych miesięcy powyżej 10 proc. r/r. Zakładamy tu w miarę stabilną sytuację na rynkach finansowych i surowcowych, z lekkim umacnianiem się złotego i pewnym spadkiem cen paliw w ostatnich miesiącach roku" - podano w komentarzu.

Zdaniem głównego ekonomisty PZU, rząd stanie potem przed poważnym wyborem. Rezygnacja z tarcz z końcem 2022 r. zaowocowałaby bowiem skokowym wzrostem indeksu CPI w styczniu 2023 r., wypychając inflację na krótko nawet powyżej 11 proc. r/r (jeśli dojdą do tego wyraźne podwyżki cen energii elektrycznej i gazu).

W takich warunkach średnioroczna inflacja mogłaby wynieść w 2023 r. ok. 8,5 proc. i dopiero pod koniec 2024 r. wejść w przedział dopuszczalnych wahań wokół celu NBP.

"Nie można wykluczyć, że aby uniknąć skumulowania podwyżek cen, rząd wybierze inny harmonogram wygaszania tarcz. Przebieg wojny w Ukrainie i decyzje co do związanych z nią sankcji będą miały bardzo istotny wpływ na inflację poprzez wpływ na kurs złotego oraz ceny surowców energetycznych i żywności.

Wydaje się, że przy założeniu utrzymania względnej stabilizacji kursu złotego, podstawowa stopa banku centralnego raczej nie przekroczy 5 proc., pomimo "jastrzębiego" tonu ostatniej konferencji prasowej prezesa NBP" - wskazano w komentarzu głównego ekonomisty PZU.



PAP/INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »