Autostrada Katowice-Kraków pod lupą

Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów (UOKiK) bada, czy Stalexport Autostrada Małopolska, spółka zarządzająca płatnym odcinkiem autostrady Katowice-Kraków, nie nadużywa dominującej pozycji i nie narusza interesów konsumentów, m.in. pobierając opłaty mimo utrudnień na drodze.

We wtorek nowy wniosek w tej sprawie skierował do Urzędu wiceprzewodniczący sejmowej komisji infrastruktury Grzegorz Tobiszowski (PiS). Wcześniej poseł zamierzał złożyć stosowne doniesienie do prokuratury, ale po konsultacji z prawnikami uznał, że właściwy do zbadania sprawy jest UOKiK.

Rzeczniczka Urzędu Małgorzata Cieloch poinformowała, że postępowanie wyjaśniające, dotyczące ewentualnego nadużycia przez spółkę Stalexport Autostrada Małopolska (SAM) dominującej pozycji oraz stosowanego na autostradzie systemu rabatowego, jest prowadzone już od kilku tygodni. Wniosek posła dotyczy części badanej przez Urząd sprawy.

Reklama

Chodzi o utrudnienia na 60-kilometrowym odcinku płatnej autostrady A-4, związane z prowadzonymi remontami. Mimo zwężeń w wielu miejscach i tworzących się w godzinach szczytu korków, opłaty za przejazd nadal są pobierane. Poseł zarzuca też spółce SAM, że nie informuje należycie o utrudnieniach, dlatego nieświadomi remontów kierowcy nie mogą wybrać innych dróg.

Tobiszowski uważa, że UOKiK powinien nałożyć na spółkę obowiązek właściwego informowania kierowców na drogach dojazdowych do autostrady o prowadzonych pracach remontowych i wynikających z tego konsekwencjach. Chce też, aby Urząd nakazał "zawieszenie opłat za przejazd do czasu udostępnienia kierowcom całkowicie wyremontowanej autostrady lub co najmniej do czasu podniesienia jej parametrów do poziomu znacząco przewyższającego poziom alternatywnych dróg".

Odnosząc się do zarzutów związanych z remontami i spowodowanymi przez nie utrudnieniami, spółka SAM argumentuje, że nie mogą one być podstawą zawieszenia lub zmniejszenia opłat za przejazd. Przedstawiciele firmy tłumaczą, że z opłat za przejazd finansowany jest kredyt, zaciągnięty na remonty i modernizację drogi. O prowadzonych remontach firma informuje zarówno na tablicach ustawionych przy drogach, jak i np. w internecie i pod numerem bezpłatnej infolinii.

Według spółki, z prawnego punktu widzenia w ramach opłaty za przejazd koncesjonariusz nie gwarantuje kierowcy ani np. określonego czasu przejazdu, ani takiej czy innej prędkości jazdy, jak wielu kierowców interpretuje fakt wniesienia opłaty. Spółka wyjaśnia, że formalnie koncesjonariusz nie pobiera opłaty za jakąkolwiek usługę, np. gwarancję prędkości maksymalnie dopuszczalnej na autostradzie czy też czasu przejazdu.

Zdaniem rzeczniczki UOKiK, prowadzone postępowanie wyjaśniające koncentruje się m.in. na ocenie, czy SAM prawidłowo informuje klientów o obniżeniu jakości oferowanej usługi, pozostawiając konsumentom decyzję co do wyboru drogi. Natomiast kwestie dotyczące standardów, jakie powinna spełniać droga, nie leżą w gestii Urzędu, ale stron umowy koncesyjnej - SAM i resortu transportu.

Wniosek do UOKiK to nie pierwsze doniesienie dotyczące spółki SAM. Na początku września grupa małopolskich i śląskich posłów złożyła w warszawskiej prokuraturze doniesienie o możliwości popełnienia przestępstwa, związanego z aneksem do umowy koncesyjnej, dającym firmie prawo blokowania modernizacji dróg w promieniu 30 km od autostrady.

Remonty na kilku odcinkach płatnej autostrady ruszyły w kwietniu. Potrwają do sierpnia 2008 r.

INTERIA.PL/PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »