Bankructwo Grecji. Bundesbank zabiera głos

Prezes niemieckiego banku centralnego Jens Weidmann zapowiedział w czwartek, że odpowiedzialność za dalszą pomoc finansową dla Grecji spoczywa na rządach krajów strefy euro, a nie na Europejskim Banku Centralnym (EBC).

Zabierając głos podczas konferencji Bundesbanku we Frankfurcie nad Menem, Weidmann oświadczył, że wątpliwości co do utrzymania przez greckie banki płynności "są uzasadnione i rosną z każdym dniem".

- Musi być jasne, że odpowiedzialność za dalszy rozwój w Grecji i wszystkie decyzje dotyczące finansowych transferów spoczywają na rządzie greckim i rządach krajów partnerskich - podkreślił Weidmann.

EBC utrzymuje od 26 czerwca finansowanie ratunkowe dla banków greckich (tzw. emergency liquidity assistance - ELA) na poziomie 90 mld euro.

Reklama

Jeżeli do czasu ostatecznego porozumienia w sprawie nowego programu pomocowego dla Grecji konieczne okaże się "finansowanie pomostowe", to decyzja o przekazaniu tych środków będzie musiała zapaść na szczeblu politycznym - zaznaczył Weidmann.

Grecja musi przekazać EBC 20 lipca 3,5 mld euro tytułem spłaty obligacji państwowych. Ateny są ponadto winne Międzynarodowemu Funduszowi Walutowemu 1,5 mld euro, a termin spłaty minął 30 czerwca.

- W każdym razie sysem euro nie powinien rozszerzać środków przeznaczonych na utrzymanie płynności, a kontrola przepływu kapitału powinna zostać utrzymana do czasu uzgodnienia przez wszystkich partnerów pakietu pomocowego i tym samym zagwarantowania płynności państwa greckiego i greckiego systemu bankowego - powiedział szef Bundesbanku.

_ _ _ _ _ _

Planowany obecnie przez rząd Grecji pakiet reform podatkowych ma przynieść w ciągu dwóch lat łącznie 12 mld euro, czyli o 4 mld euro więcej, niż przewidywała jego wcześniejsza wersja - poinformował w czwartek grecki dziennik "Kathimerini".

Według niego zwiększenie obciążeń podatkowych jest niezbędne, gdyż zamiast zakładanego pierwotnie na rok bieżący wzrostu gospodarczego na poziomie około 0,5 proc. "mamy oceny, że recesja wyniesie około 3 proc." po miesiącach niepewności i wprowadzeniu niecałe dwa tygodnie temu kontroli przepływu kapitału.

"Ocenia się, że zaprezentowane przez Grecję na lata 2015 i 2016 przedsięwzięcia w kwocie 8 mld euro będą musiały zostać zwiększone o 2 mld euro rocznie, do łącznie 12 mld euro w ciągu dwóch lat" - napisała gazeta.

Szczegóły planowanej reformy podatkowej przedstawił w czwartek grecki dziennik ekonomiczny "Naftemporiki", podając, że stawka podatku dochodowego dla firm ma wzrosnąć z 26 do 28 proc., a stawki podatku VAT odpowiednio z 10 do 13 proc. dla dóbr luksusowych, z 13 do 23 proc. dla żywności przetworzonej, usług gastronomicznych i transportowych oraz niektórych oferowanych przez sektor prywatny usług medycznych i z 6,5 od 13 proc. dla noclegów w hotelach.

Według "Naftemporiki" pakiet nie przewiduje żądanego przez międzynarodowych kredytodawców zniesienia ulg podatkowych dla greckich wysp i ma łącznie przynieść skarbowi państwa od 10 do 12 mld euro.

Jak zaznacza Reuters, forsując te przedsięwzięcia premier Aleksis Cipras może natrafić na opór lewego skrzydła własnej partii Syriza i mniejszego ugrupowania koalicyjnego Niezależni Grecy po tym, gdy przed referendum 5 lipca rząd wzywał do głosowania przeciwko dalszym restrykcjom budżetowym.

PAP
Dowiedz się więcej na temat: EBC | strefa euro | Grecja
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »