Białoruś całkowicie zmieni własny rynek paliw i energetyki

Białoruś zrezygnuje z importu rosyjskiej energii elektrycznej. Białoruski minister energetyki zapowiedział, że stanie się to już w przyszłym roku. Natomiast wicepremier Białorusi do spraw gospodarczych - że najpóźniej do 2020 roku, czyli gdy zostanie uruchomiona Białoruska Elektrownia Atomowa. Większość białoruskiej energii elektrycznej jest wytwarzana z gazu kupowanego w Rosji.

Białoruski minister energetyki Uładzimir Patupczyk na wspólnym posiedzeniu obu izb parlamentu oświadczył, że Mińsk zakończył rozmowy z Rosją dotyczące importu energii elektrycznej. "Doszliśmy do wniosku, że nie będziemy jej kupować po rosyjskich cenach lecz będziemy ją zamieniać na własną energię" - powiedział minister energetyki. Patupczyk uściślił, że od roku 2018 Białoruś całkowicie rezygnuje z importu energii elektrycznej.

Natomiast wicepremier Białorusi Uładzimir Siamaszka odpowiedzialny za gospodarkę powiedział, że Białoruś zrezygnuje z importu rosyjskiej energii elektrycznej, jeśli nie w przyszłym roku, to do 2020 roku. Wicepremier Siamaszka oznajmił także, że Białoruś nie będzie masowo eksportować paliw przez rosyjskie porty - tak jak tego chce Moskwa. Białoruś produkuje paliwa wykorzystując rosyjską ropę i sprzedaje je za granicę głównie przez porty Litwy i Łotwy.

Reklama

IAR

Białoruś nie planuje masowego przekierowania tranzytu swych produktów naftowych z Łotwy i Litwy do rosyjskich portów - zapowiedział w parlamencie wicepremier Uładzimir Siamaszka, cytowany przez portal Biełorusskije Nowosti.

Wyjaśnił, że przez rosyjskie porty Białoruś zamierza eksportować zaledwie niewielkie ilości swoich produktów naftowych, o ile nie będzie to nieopłacalne. Takie ustalenia, jak powiedział, podjęła strona białoruska w rozmowach z Rosją.

Na przekierowanie tranzytu produkowanych na Białorusi benzyny, mazutu i oleju napędowego z Litwy i Łotwy do portów rosyjskich nalega strona rosyjska. W sierpniu br. Prezydent Władimir Putin zaproponował, by białoruskie rafinerie, które korzystają z rosyjskiej ropy bezcłowej, zobowiązać do korzystania z tras przez Rosję.

Siamaszka poinformował również, że przy tranzycie przez porty rosyjskie białoruskie rafinerie ponoszą dodatkowe koszty - ok. 15-20 dolarów za każdą tonę. Rocznie Białoruś eksportuje ok. 13 mln ton produktów naftowych.

Wskazał, że rosyjskie przedsiębiorstwa korzystają także z litewskiego portu w Kłajpedzie i w pierwszym półroczu 2017 r. wyeksportowały tą drogą ok. 4,6 mln ton swoich paliw. "Dlaczego nakłaniają nas, żebyśmy my stamtąd odeszli?" - mówił wicepremier.

O podpisaniu pierwszego kontraktu na transport partii produktów naftowych przez porty rosyjskie koncern Biełnaftachim poinformował 8 grudnia.

Białoruscy eksperci oceniali dotąd, że taka zmiana byłaby nieopłacalna dla białoruskich rafinerii. Z drugiej strony nie wykluczali, że mógł to być jeden z elementów uregulowania sporu gazowego, który trwał od początku 2016 r. do kwietnia 2017 r., kiedy prezydenci obu krajów ogłosili, że rozstrzygnęli wszystkie kwestie sporne.

Siamaszka w parlamencie powiedział też, że trwające obecnie negocjacje z Rosją w sprawie cen gazu na lata 2020-2024 "są nieproste". W 2018 r. cena gazu dla Białorusi ma wynieść 129 dolarów za 1 tys. m sześć., a w 2019 r. - 127 dolarów.

PAP/IAR
Dowiedz się więcej na temat: bialorus | Gazprom | energia jądrowa | ceny gazu | energetyki
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »