Czarne chmury nad polskim węglem
Jednym z najważniejszych wyzwań dla obecnego rządu w bieżącym roku będzie rozwiązanie trudnych spraw w polskim sektorze węglowym. Zgodnie z zapowiedzą premier Ewy Kopacz sektor górniczy zostanie połączony z energetycznym, jednocześnie Rada Ministrów przyjęła program naprawczy dla Kompanii Węglowej. Ten zakłada m.in. likwidację czterech z 14 kopalń Kompanii. Z pozostałych dziesięciu, jedna z Piekar ma zostać sprzedana Węglokoksowi, a dziewięć przejętych przez nowo powstałą spółkę.
W programie przewidziano również przeniesienie 6 tys. osób do innych zakładów pracy i osłony pracownicze dla 5,2 tys. zwalnianych pracowników.
W odpowiedzi górnicy z kopalni, które według rządowego planu mają zostać zlikwidowane, przerwali wydobycie. Pierwsi zastrajkowali górnicy w kopalni Brzeszcze. Do protestu dołączyły załogi kopalń: Bobrek-Centrum w Bytomiu i Sośnica-Makoszowy w Gliwicach.
Sytuacja w polskim sektorze węgla kamiennego nie napawa optymizmem. Niskie ceny węgla, jak również jego wielkie nadwyżki tylko spotęgowały problemy górnictwa. Kopalnie węglowe borykają się z coraz większymi problemami finansowymi. Mało optymistycznie przedstawia się sytuacja polskiego górnictwa, biorąc pod uwagę samo wydobycie surowca. W 2013 r. w polskich kopalniach wydobyto blisko 77 mln ton węgla. To o 2,7 mln ton mniej niż w roku 2012. Jednocześnie w tym samym okresie wydobyto blisko 64,4 mln ton węgla energetycznego oraz 12,1 mln ton węgla koksowego. W przypadku tego drugiego w porównaniu z rokiem 2012, odnotowano wzrost wydobycia o 400 tys. ton. Natomiast w przypadku węgla energetycznego wydobycie na przestrzeni ostatnich dwóch lat było mniejsze o 3 mln ton.
Pomimo mniejszego wydobycia sprzedaż węgla wzrosła o 5,6 mln ton i w 2013 r. wyniosła 77,5 mln ton. Z czego 10,5 mln ton trafiło na rynki zagraniczne, a pozostała część pokryła wewnętrzne zapotrzebowanie. Polski węgiel trafia do większości krajów Unii Europejskiej w zróżnicowanych ilościach. Głównymi odbiorcami polskiego węgla są: Niemcy - 3,5 mln t, Czechy - 1,6 mln t, Austria - 770 tys. t, Słowacja - 650 tys. t, Wielka Brytania - 650 tys. t i Dania - 550 tys. t. Spoza krajów Unii Europejskiej głównymi odbiorcami są Maroko - 360 tys. ton oraz Turcja - 200 tys. ton. Pozostali odbiorcy kupują po kilkadziesiąt do kilkuset tysięcy ton rocznie.
Dodatkowo na spadające wydobycie węgla nakłada się problem niewielkiej efektywności i słabej konkurencyjności polskich kopalni na międzynarodowych rynkach, przy jednoczesnych wysokich kosztach wydobycia. Trzeba wiedzieć, że Polska posiada zaledwie jednoprocentowy udział w światowej produkcji i handlu węglem. Stąd też nasz sektor górniczy ma niewielką możliwość wpływu na globalną podaż i ceny. Dlatego też musi się umieć dostosować do realiów panujących na świecie.
Cena surowca odgrywa kluczową rolę. W latach poprzednich polskie górnictwo było tylko dlatego na plusie, że ceny węgla na światowym rynku były dość wysokie. W przeciwnym wypadku nasz sektor węglowy popadłby w recesję znacznie wcześniej. Mimo wszystko Polska nie stoi na przegranej pozycji. W świecie rośnie zapotrzebowanie na węgiel. Dla przykładu w roku ubiegłym Niemcy sprowadzili ponad 51 mln ton węgla. Import tego surowca zwiększył się także w Wielkiej Brytanii. I tutaj trzeba upatrywać szans.
Wydaje się, że w polskim górnictwie brakuje długofalowej strategii energetycznej ze szczególnym uwzględnieniem węgla jako głównego surowca. To skutkuje tym, że tak naprawdę nikt nie wie, jakie będzie zapotrzebowanie na węgiel na polskim rynku za dwie lub trzy dekady. W efekcie w Polsce na chwilę obecną na zwałach znajduje się blisko 15 mln ton węgla. Tak duże zapasy na pewno nie sprzyjają zwiększeniu wydobycia, a pociągają za sobą znaczne koszty utrzymania, co w przypadku spadającej sprzedaży tylko pogłębia kryzys.
Mimo to do Polski sprowadza się znaczne ilości taniego węgla z zagranicy. Łącznie w 2013 r. sprowadzono go 10,8 mln ton. Przede wszystkim z Rosji, Ukrainy i Czech. W roku 2014 od stycznia do kwietnia do Polski z Rosji trafiło 2,5 mln ton węgla. To o 32 proc. więcej niż w analogicznym okresie roku ubiegłego. Większość z tego trafia do małych i średnich odbiorców w naszym kraju.
Pojawia się także pytanie o koszty działalności kopalni. W Polsce wydobycie tony węgla kosztuje blisko 300 zł - to o wiele za dużo, by być konkurencyjnym dla importowanego surowca. Dla porównania, koszt produkcji węgla przez producentów z Azji i Ameryki Południowej wynosi w granicach 40-60 dolarów za tonę, a producentów rosyjskich poniżej 80 dolarów. Przy tak wysokich kosztach produkcji węgla w naszym kraju możemy w najbliższym czasie spodziewać się znacznego spadku rentowności na surowcu. Wszystko wskazuje na to, że polski węgiel w najbliższych latach będzie konkurował z węglem z importu, głównie z Rosji i Ukrainy. Biorąc pod uwagę wysokie koszty wydobycia będzie tę konkurencję przegrywał.
By ratować polski sektor górniczy potrzeba szybkich i kompleksowych działań ukierunkowanych na poprawę organizacji pracy, efektywności wydobycia i znacznego obniżenia kosztów własnych. "W naszym kraju pozycja węgla kamiennego wydaje się zagwarantowana na przynajmniej kilkadziesiąt lat. Węgiel kamienny będzie miał w dalszym ciągu szczególne znaczenie w kształtowaniu potencjału wytwórczego elektroenergetyki" - możemy przeczytać w raporcie o zasobach węgla kamiennego, przygotowanym przez Instytut Gospodarki Surowcami Mineralnymi i Energią Polskiej Akademii Nauk. Złoża węgla kamiennego w Polsce występują w trzech zagłębiach - Górnośląskim Zagłębiu Węglowym, Lubelskim Zagłębiu Węglowym oraz Dolnośląskim Zagłębiu Węglowym. Według raportu Państwowego Instytutu Geologicznego Polska ma ogółem 48 mld 226 mln ton udokumentowanych geologicznych zasobów węgla kamiennego.
Trzeba wiedzieć, że w wyniku poprzedniej reformy przeprowadzonej za rządów Jerzego Buzka w latach 1998-2002 zlikwidowane zostały 23 kopalnie. Z pracy odeszło w sumie blisko 100 tys. osób, w tym ponad 67 tys. w ramach pakietów osłonowych. Państwo umorzyło kopalniom wielomiliardowe długi. W efekcie wówczas polskie górnictwo przynosiło większe dochody niż przemysł naftowy.
Prawdopodobnie obecny rząd, wprowadzając program naprawczy dla polskiego sektora węglowego, w części i z pewnymi modyfikacjami będzie wzorował się reformach Jerzego Buzka.
Tomasz Starzyk
Autor jest ekonomistą, specjalistą ds. analizy danych ekonomicznych, ekspert Bisnode D&B Polska