Czy sami Niemcy zadadzą euro decydujący cios?

Minister finansów Niemiec Wolfgang Schaeuble wyraził nadzieję, że sąd konstytucyjny szybko orzeknie, czy prezydent RFN może podpisać ustawy o ratyfikacji paktu fiskalnego UE oraz funduszu EMS. Według mediów decyzja sądu może jednak zapaść dopiero jesienią.

"Nie wywieramy presji. Rząd przedstawił swoje argumenty (...). Odłożenie ratyfikacji EMS i traktatu fiskalnego oznaczałoby poważne zagrożenia dla rynków finansowych i stabilności strefy euro, a poza tym zwiększyłoby presję na Europejski Bank Centralny, czego nikt sobie nie życzy. I dlatego zwróciliśmy się do sądu (konstytucyjnego), by zdecydował tak szybko, jak to możliwe" - powiedział w środę Schaeuble w wywiadzie dla radia Deutschlandfunk.

"Jesteśmy w nadzwyczaj krytycznej sytuacji" - dodał. Zdaniem niemieckiego ministra ryzyko rozlania się kryzysu na całą strefę euro jest bardzo wysokie. Istnieje niebezpieczeństwo, że nie tylko wzrośnie oprocentowanie obligacji Hiszpanii, ale też nasili się odpływ kapitału z dotkniętych kryzysem krajów. "To zagrożenie, którego nie można opanować i nie powinno się podejmować takiego ryzyka" - ocenił Schaeuble.

Reklama

W jego opinii zaostrzenie kryzysu w strefie euro niekorzystnie odbije się na całej gospodarce światowej. "Nie ponosimy odpowiedzialności tylko za siebie, za Europę, ale za całą globalną gospodarkę" - ostrzegł.

We wtorek niemiecki Federalny Trybunał Konstytucyjny w Karlsruhe zaczął rozpatrywać skargi przeciwko paktowi fiskalnemu UE o wzmocnieniu dyscypliny budżetowej oraz przeciw traktatowi o Europejskim Mechanizmie Stabilizacyjnym na pomoc dla zadłużonych państw strefy euro. Skarżący twierdzą, że oba dokumenty zanadto ingerują w kompetencje parlamentu Niemiec w kwestiach budżetowych oraz obciążą Niemcy odpowiedzialnością za długi innych państw eurolandu.

Jednak zanim trybunał zajmie się istotą skarg, których rozpatrywanie potrwa wiele miesięcy, ma orzec, czy prezydent Niemiec Joachim Gauck może podpisać ustawy o ratyfikacji obu traktatów.

Początkowo sądzono, że to wstępne orzeczenie zapadnie jeszcze przed końcem lipca, bo skargi już uniemożliwiły wejście w życie EMS zgodnie z planem 1 lipca. Ale po wtorkowej rozprawie obserwatorzy i media oceniają, iż decyzja może zapaść dopiero jesienią. Prezes trybunału Andreas Vosskuhle zwrócił bowiem uwagę, że po podpisaniu obu ustaw przez prezydenta Niemcy przejmą na siebie zobowiązania, z których nie będą mogły się wycofać, gdyby za jakiś czas trybunał orzekł ich niezgodność z konstytucją.

Niektórzy komentatorzy niemieckiej prasy oceniają jednak w środę, że trybunał w Karlsruhe postępuje słusznie, poświęcając więcej czasu na analizę wniosków o wstrzymanie ratyfikacji EMS i paktu fiskalnego; już wtorkowa rozprawa trwała o kilka godzin dłużej niż niedawna debata Bundestagu nad obu traktatami.

"To, że sąd konstytucyjny daje sobie więcej czasu jest już pierwszą decyzją w tym postępowaniu: to sygnał spokoju przeciwko dyktatowi europejskiego pośpiechu i chronicznie nerwowych rynków" - napisał w środę dziennik "Frankfurter Allgemeine Zeitung".

Według "Sueddeutsche Zeitung" w Bundestagu pośpiech "okazał się niestety ważniejszy niż jakość" decyzji. "To nie jest dobry przykład dla Karlsruhe. Dlatego to dobrze, że sąd daje sobie więcej czasu - także na podjęcie wstępnej decyzji, bo ta może przesądzać o ostatecznym orzeczeniu" - napisała "SZ". Gazeta dodaje, że trybunał w Karsruhe musi "szukać środków i sposobów, jak dalej budować Europę, nie rozbijając jednocześnie elementarnych cząstek konstytucji". "Sukces w tej sprawie ma egzystencjalne znaczenie dla Niemiec i dla UE. Jest ważniejszy niż krótkotrwały aplauz tak zwanych rynków za szybko podjętą decyzję" - ocenia "Sueddeutsche Zeitung".

_ _ _ _ _

Niemcy i Francja porozumiały się w sprawie szefa eurogrupy

- Niemcy i Francja zgodziły się, że następcą szefa eurogrupy Jean-Claude'a Junckera będzie początkowo niemiecki minister finansów Wolfgang Schaeuble, a następnie francuski minister Pierre Moscovici - napisał w środę dziennik "Sueddeutsche Zeitung".

Na ostatnim posiedzeniu eurogrupy w Brukseli zapadła decyzja, że pracami ministrów finansów krajów strefy euro będzie nadal kierował premier Luksemburga, Juncker. Jednak zgodnie z własnymi zapowiedziami zamierza on pozostać na stanowisku najwyżej do początku 2013 roku; Juncker piastuje tę funkcję od 2005 roku.

Według "SZ" powodem skrócenia trwającej zwykle dwa i pół roku kadencji jest tajne porozumienie zawarte między Berlinem a Paryżem. Powołując się na wysokich rangą dyplomatów unijnych, niemiecka gazeta twierdzi, że kanclerz Angela Merkel i prezydent Francji Francois Hollande ustalili, iż przewodnictwo eurogrupy obejmie Schaeuble. Następnie prestiżowe stanowisko ma przypaść jego francuskiemu koledze - Moscovici.

Schaeuble nie chciał potwierdzić istnienia porozumienia - czytamy w "SZ".Powodem odłożenia zmiany na stanowisku na później jest - zdaniem niemieckiej gazety - taktyka Hollande'a, który chce zaczekać, by francuski parlament ratyfikował pakt fiskalny UE, i dopiero potem zaprezentować porozumienie w sprawie nowego szefa eurogrupy. Schaeuble wielokrotnie deklarował swoją gotowość do objęcia stanowiska szefa eurogrupy. Poparcia udzielili mu zarówno kanclerz Merkel jak i Juncker. Po wyborze na prezydenta Francji Hollande zaczął jednak forsować swojego kandydata, co doprowadziło początkowo do sytuacji patowej.

PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »