Daewoo-FSO pracuje nad planem awaryjnym

Zarząd Daewoo-FSO pracuje nad nowym biznesplanem, który ma umożliwić działanie zakładu bez inwestora strategicznego. Jednym z jego elementów są niestety zwolnienia grupowe.

Zarząd Daewoo-FSO pracuje nad nowym biznesplanem, który ma umożliwić działanie zakładu bez inwestora strategicznego. Jednym z jego elementów są niestety zwolnienia grupowe.

Kilka tygodni minęło od chwili, gdy rozmowy z firmą MG Rover w sprawie inwestycji w warszawskiej fabryce samochodów Daewoo-FSO utknęły w martwym punkcie. Brytyjska firma nadal nie może wejść do utworzonej na bazie Żerania spółki produkcyjnej New Small Company (NSC). Na przeszkodzie stoi m. in. brak ostatecznego porozumienia między MG Rover oraz wierzycielami w sprawie zasad finansowania brytyjskiej inwestycji. Brak postępów w tej kwestii skłonił zarząd Daewoo-FSO do podjęcia desperackiej próby ratowania zakładu przed upadłością.

- Od kilkunastu dni pracujemy nad biznesplanem, który ma umożliwić przetrwanie fabryki w przypadku fiasku rozmów z MG Rover. Nadal oczywiście zakładamy, że podstawą dalszej działalności będzie NSC. Chcemy usiąść do rozmów z GM Daewoo w sprawie przedłużenia okresu praw do produkcji Matizów i Lanosów. Obecnie możemy je montować zaledwie przez dwa lata, a sprzedawać przez trzy - mówi Michał Relewicz, członek zarządu i dyrektor ds. planowania i kontroli Daewoo-FSO

Reklama

Możliwość przedłużenie produkcji na Żeraniu obu modeli aut zakładał w swoich planach już w ubiegłym roku ówczesny resort gospodarki, nadzorujący proces restrukturyzacji i poszukiwania nowego inwestora dla Daewoo-FSO. Wtedy jednak zakładano, że aby to osiągnąć, trzeba odkupić prawa do produkcji od amerykańsko-koreańskiej spółki, która jest spadkobierczynią upadłego koreańskiego giganta. Do tej pory to się nie udało.

Będą zwolnienia

Tymczasem zarząd Daewoo-FSO negocjuje ze związkami zawodowymi zwolnienia grupowe. Zdaniem władz spółki, w NSC - z inwestorem czy bez - pracę może znaleźć nie więcej niż 1400 osób z załogi liczącej obecnie 3200.

- Dodatkowo do 200 osób może pracować przy obsłudze nieprodukcyjnej części zakładu - twierdzi Michał Relewicz.

Na zwolnienia grupowe musi jednak wyrazić zgodę walne zgromadzenie akcjonariuszy.

- Zaplanowaliśmy je na 22 kwietnia - dodaje dyrektor Relewicz.

Związki zawodowe nie kryją zaskoczenia. Przed określeniem kierunku dalszych działań chcą przeanalizować dokumenty, potwierdzające ekonomiczne uzasadnienie tych decyzji.

- W ciągu kilku dni chcemy przedstawić swoje pytania, mające ułatwić osiągnięcie kompromisu - mówi Jerzy Woźniak, szef Komitetu Międzyzakładowego NSZZ Solidarność.

Bez głowy

Trudną sytuację Daewoo-FSO komplikuje fakt, że międzyresortowy zespół ds. restrukturyzacji polskich spółek motoryzacyjnych Daewoo jest od niedawna bez szefa. W połowie marca odwołano w resorcie gospodarki i pracy Maciej Leśnego, odpowiedzialnego m. in. za sektor motoryzacyjny. Na jego miejsce powołany został Mirosław Zieliński.

Nie oznacza to jednak, że cały zakres obowiązków automatycznie przejdzie na nowego podsekretarza stanu - poinformowało wczoraj enigmatycznie biuro prasowe Ministerstwa Gospodarki, Pracy i Polityki Społecznej.

Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że zespół kontynuuje prace w sprawie pozyskania MG Rover dla Daewoo-FSO, a jego szef zostanie powołany w połowie przyszłego tygodnia.

Puls Biznesu
Dowiedz się więcej na temat: FSO | zwolnienia grupowe | działanie | Rover | NAD | Daewoo
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »