Dobre i polskie, czyli podejrzane

Co zrobić z dużym przetargiem, w którym wygrywa polski producent pecetów? Zatrudnić eksperta z SGGW. Może znajdzie dziurę w całym.

Na 2006 r. Zakład Ubezpieczeń Społecznych (ZUS) zaplanował wymianę dużej części bazy komputerowej. W planie wydatków na ten cel zarezerwowano kilkadziesiąt milionów złotych (łącznie wydatki inwestycyjne na systemy i sprzęt miały sięgnąć 247 mln zł). Pierwszy przetarg ruszył w maju. Trwa już pół roku i jeszcze potrwa, bo komisja przetargowa "testuje" sprzęt i zachodzi w głowę, dlaczego polski komputer spełnia wysokie wymagania zamawiającego. Następne przetargi czekają więc na swoją kolej, a pracownicy pracują na wysłużonych maszynach. Może na pocieszenie zamiast "polskiego badziewia" dostaną markowe i ładne pudełka. A że droższe...

Reklama

Kłopotliwe testy

Przetarg ogłoszono na początku maja - ZUS zamówił na początek 7 tys. komputerów. Potem zakład miał dokupić jeszcze dwie partie - 7,4 tys. i 3 tys. pecetów. Łącznie około 17 tys. sztuk komputerów wartych ponad 40 mln zł. To byłoby jedno z największych w Polsce zamówień na sprzęt.

"W roku 2006 miało być wymienione 15 000 komputerów, co stanowi około 50 proc. liczby wszystkich komputerów osobistych w ZUS. Z tych planów zrealizowano zakup na 600 sztuk, a przedmiotowe postępowanie na zakup 7000 trwa. Pozostały zakup 7400 sztuk jest planowany w roku 2007" - informuje ZUS.

W specyfikacji zawarto wysokie wymagania odnośnie do zabezpieczeń komputerów: m.in. czujniki, zamki, zabezpieczenia konfiguracyjne. Zważywszy na wagę spraw obsługiwanych przez ZUS, to zrozumiałe.

Mimo wysokich wymagań w lipcu do ZUS wpłynęło aż 14 ofert od dostawców w cenach od ponad 16 do 21 mln zł. Zaoferowany sprzęt został sprawdzony, czy spełnia wymagania. Zwyciężyć miała najtańsza oferta, która przejdzie sprawdzian.

Według informacji "PB", markowe komputery (m.in. Dell i HP) nie miały problemu z przejściem testów. Z polskich odpadł NTT, a komisja próbowała wykluczyć też komputer Actina giełdowej firmy Action, twierdząc, że nie podoba jej się czujnik otwarcia obudowy. Action zażądał jednak wpisania do protokołu opinii, że czujnik spełnia wymagania. Ponad miesiąc później, na początku października, reprezentanta Actiona zaproszono na kolejne testy. Tylko komputer tej firmy był ponownie testowany. Tym razem komisja przetargowa nie miała już zastrzeżeń do czujnika obudowy, tylko zabezpieczeń na płycie głównej. Według specyfikacji, płyta musiała zachowywać ustawienia BIOS nawet po odłączeniu wszystkich źródeł zasilania. Płyta Actiona zachowywała. Była to jednak taka sama płyta jak w kilku innych komputerach, które nie przeszły tego testu. Nabrano więc podejrzeń.

- Komisja chyba stwierdziła, że musieliśmy wstawić jakąś dodatkową baterię, czyli źródło zasilania. No i już na wstępie poinformowano nas: znajdziemy waszą baterię. Problem w tym, że nie znaleźli, bo jej nie było - wspomina przedstawiciel firmy Action.

"Wątpliwości komisji po pierwszym teście wzbudził fakt, że płyta główna spełnia wymaganie podtrzymania zmodyfikowanych wartości w BIOS nawet po usunięciu źródeł zasilania BIOS, pomimo że w dokumentacji producenta płyty opis kasowania wykonanych modyfikacji wartości BIOS odbywa się właśnie poprzez usunięcie źródeł zasilania BIOS w postaci zasilania sieciowego i baterii" - wyjaśnia ZUS.

Kabelek wątpliwości

Action zamówił po prostu u dostawcy płyty taką jej modyfikację, żeby spełniała parametry przetargu. Dostawca wbudował specjalny układ, który sprawił, że ustawienia były zachowywane. W ten sposób spełnił wymagania. Komisja przetargowa ZUS w celu wykazania niezgodności płyty ze specyfikacją powołała eksperta - pracownika zakładu informatyki Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego (SGGW). Ekspert też baterii nie znalazł.

- Pokazał natomiast jeden z kabelków i stwierdził: ten kabelek budzi moje wątpliwości - mówi pracownik Action.

Nasz rozmówca pyta, dlaczego powołano eksperta z SGGW, a nie z politechniki albo izby informatycznej. Dlaczego do testów nie użyto żadnych urządzeń pomiarowych, a ekspert tylko przez 30 sekund oglądał płytę, a teraz ma ją oceniać. Podobne pytania przesłaliśmy do szefa zakładu informatyki SGGW.

"ZUS skierował prośbę o pomoc w znalezieniu osoby z odpowiednią wiedzą merytoryczną w zakresie sprzętu mikrokomputerowego do Instytutu Radioelektroniki Politechniki Warszawskiej. W odpowiedzi na nasze pismo wskazano pracownika Katedry Ekonometrii i Informatyki SGGW jako osobę o właściwych kwalifikacjach merytorycznych w przedmiotowym zakresie" - odpowiada ZUS.

Zakład zapewnia, że nikogo nie faworyzuje w postępowaniu i jest zainteresowany jedynie zakupem sprzętu spełniającego wymagania.

"Kraj pochodzenia sprzętu, jak i jego producent nie mają dla zamawiającego żadnego znaczenia, o czym najlepiej świadczy fakt zakupu w 2004 r. 1000 sztuk komputerów Actina firmy Action" - stwierdza ZUS.

Mariusz Zielke

Puls Biznesu
Dowiedz się więcej na temat: SGGW | zakup | Polskie | komputer | sprzęt | firmy | ZUS
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »