Elitarny, szerokopasmowy internet

Pod względem dostępu do szerokopasmowej sieci stacjonarnej jesteśmy na szarym końcu Unii Europejskiej - alarmuje "Dziennik Gazeta Prawna".

Tylko co ósmy Polak ma takie połączenie. Pomimo rozwoju łącz stacjonarnych i mobilnych, nadal znajdujemy się w europejskim ogonie. Za nami plasują się jedynie Bułgaria i Rumunia.

Inną sprawą jest niewiedza dużej części społeczeństwa, do czego może im być pomocne korzystanie z sieci. Także do wielu urzędów kupiono nowoczesny sprzęt, z którego niewiele osób potrafi korzystać.

Najlepiej pod względem dostępu do internetu wygląda sytuacja w dużych miastach, na prowincji jest o wiele gorzej.

Zdaniem Urzędu komunikacji Elektronicznej, głównym powodem, ogólnie złego stanu dostępu Polaków do internetu, jest zbyt mała konkurencja między dostawcami tej usługi, którzy koncentrują się na współzawodnictwie właśnie w aglomeracjach, kosztem mniejszych ośrodków - kończy "Dziennik Gazeta Prawna".

Reklama

Zobacz wskaźniki dla firm na naszych stronach

- - - - - -

- Z przeznaczonej na realizację inwestycji w internet szerokopasmowy puli środków unijnych Polska wydała kilka procent. To bardzo mało i jeśli tego nie zmienimy, stracimy szansę na skok cywilizacyjny - powiedziała prezes UKE Anna Streżyńska.

Łącznie z UE na szybki internet w latach 2007-2013 możemy pozyskać 5 mld 573 mln zł. Jednak wnioski unijne trzeba złożyć do końca 2013 roku. Maksymalne dofinansowanie ze środków UE może wynosić 85 proc. i zakładając 15-proc. wkład własny, całkowite nakłady wyniosłyby wtedy 6 mld 556 mln zł.

Zdaniem prezes UKE Anny Streżyńskiej, poziom pozyskiwania tych środków jest fatalny. Jak mówi, problemem jest to, że samorządy i administracja rządowa nie są wyspecjalizowane w realizacji inwestycji telekomunikacyjnych. - Brakuje fachowców, którzy wspomagaliby urzędników i samorządowców, na których spoczywa ciężar czynności wstępnych związanych z inwestycjami - powiedziała.

Chodzi o wybór koncepcji inwestycji i ewentualnie partnera, przygotowanie studiów wykonalności, akceptację proponowanych rozwiązań technicznych i ekonomicznych, a często wybór miedzy nimi, przygotowanie projektu technicznego i wybór inżyniera projektu.

Jak wyjaśniła, temu problemowi miał zaradzić tzw. projekt systemowy. W jego ramach UKE miało doradzać jednostkom samorządu terytorialnego oraz małym i średnim przedsiębiorstwom przy pozyskiwaniu środków i realizacji inwestycji, zatrudniając ekspertów.

- Praca nad nim trwała rok. Niestety, na umowie w tej sprawie, pod którą widnieje mój podpis, nadal brakuje podpisu ze strony resortu spraw wewnętrznych i administracji. Jeśli szybko nie podpiszemy tego dokumentu, to wraz z przybliżaniem się daty końca obecnej perspektywy unijnej 2007-2013, udzielenie pomocy beneficjentom środków unijnych będzie już albo trudne, albo niemożliwe - powiedziała.

Jej zdaniem problemem będzie też uruchomieniem środków finansowych na projekt (jego wartość to 80 mln zł) - już po podpisaniu umowy z MSWiA - z rezerwy budżetowej. - Za to odpowiada resort finansów. Obawiam się jednak, że nie będzie w tej materii łatwo, a wynika to z problemów i opóźnień, jakie mamy z uruchomieniem środków budżetowych na inne projekty unijne realizowane przez UKE. Nie spodziewam się, żeby w przypadku projektu systemowego było lepiej - zaznaczyła.

INTERIA.PL/PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »