Fuzja Orlenu i Lotosu: Wyzwanie czasów transformacji energetycznej

To dla nas wyzwanie a nie zagrożenie - tak ocenia PKN Orlen warunki postawione przez Komisję Europejską w sprawie przejęcia Grupy Lotos. Zainteresowani 400 stacjami benzynowymi, których musi pozbyć się koncern, oferują w zamian wejście na europejskie i pozaeuropejskie rynki - zapewnił w Karpaczu podczas Forum Ekonomicznego Robert Śleszyński, dyrektor biura inwestycji kapitałowych PKN Orlen.

Zdaniem prezesa Lotosu Pawła Majewskiego, połączenie Orlenu, Lotosu, Energi i PGNiG daje możliwość synergii w wielu obszarach, m.in. zakupowym, wydobywczym, badawczo-rozwojowym i innowacyjnym. Ułatwi na przykład prace nad paliwami alternatywnymi. - Proszę pamiętać, że jesteśmy w trudnym okresie, w czasie transformacji energetycznej, w której tradycyjne paliwa są w odwrocie, a którą na nas wymusza nie tylko polityka energetyczna Polski, ale przede wszystkim Europejski Zielony Ład - podkreślał prezes Lotosu. 

Działania te łatwiej będzie przeprowadzać w większej grupie, o silniejszym potencjale inwestycyjnym i większym kapitale intelektualnym. Nadchodzące zmiany są nieuniknione. - Jeszcze niedawno nie wiedzieliśmy, że będziemy pracowali w tak zaawansowany sposób nad paliwem wodorowym. A już wkrótce powstaną pierwsze pilotażowe stacje na tankowanie wodorem - zwrócił uwagę prezes Lotosu. 

Reklama

W opinii Marcina Roszkowskiego, prezesa Instytutu Jagiellońskiego, transformacja energetyczna obejmuje nie tylko technologię, ale też zmianę świadomości społecznej, np. nastawienie Polaków do czystego powietrza. Do niedawna myślenie w energetyce było bardzo proste. - Mieliśmy na rynku młotek i szukaliśmy gwoździ, aby rozwiązać problemy. Tymczasem w elektroenergetyce zmieniło się wszystko. Zaletą tego systemu jest to, że wszystko jest ze sobą powiązane. Wadą, że nie ma jednego, dobrego rozwiązania - mówi kierujący Instytutem Jagiellońskim. I zwraca uwagę, że połączenie Orlenu z Lotosem czy PGNiG tworzy nowy rynek, którego klienci będą mieli te same problemy, ale które będzie można o wiele skuteczniej rozwiązać.

Ważne jest jednak szukanie synergii. - Patrząc na efektywność funkcjonowania systemów, dobrze jest zastanowić się, czy nie można czegoś zrobić taniej i lepiej, bo skala konkurencji będzie bardzo duża - podkreśla Roszkowski. Jego zdaniem, przeglądu aktywów powinny dokonać przede wszystkim spółki z udziałem Skarbu Państwa. Istotny jest też udział Państwa w niektórych elementach systemu elektroenergetycznego, np. w kwestiach dystrybucyjnych. - To ostatni moment, żeby zamienić młotek na wielofunkcyjne urządzenie, które będzie potrafiło rozwiązywać problemy - ostrzega prezes Instytutu Jagiellońskiego. 

Fuzja Orlenu z Lotosem jest procesem spóźnionym przynajmniej o dwie dekady. Polskie rządy przegapiły historyczny moment przed wejściem do UE - twierdzi Andrzej Sadowski prezydent Centrum Adam Smitha. - Wtedy należało uporządkować kwestie połączenia przedsiębiorstw o podobnym charakterze i w tej samej branży, aby stworzyć podmiot, który konkurowałby na rynku europejskim, a nie wewnątrz kraju - wskazuje Andrzej Sadowski. Dzisiaj rynek paliw jest w części kontrolowany przez zagraniczne koncerny. - Mając swoje bardzo sprecyzowane interesy kształtują one proces fuzji. Widać to choćby po postawionych warunkach. Takich progów nie byłoby, kiedy ten proces zostałby przeprowadzony w znacznie korzystniejszej sytuacji wchodzenia Polski do Europy - zapewnia prezydent Centrum Adama Smitha.

I podkreśla, że przeprowadzenie fuzji Orlenu z Lotosem daje koncernowi ważne miejsce na rynku. - Gdyby te procesy nie zostały przeprowadzone, to trzeba byłoby się liczyć z tym, że na europejskim rynku, na którym działają polskie firmy, to miejsce zajęliby inni gracze UE - zapewnia Sadowski. I nie wyklucza, że wtedy Orlen mógłby podzielić los firm, "po których zostały tylko wspomnienia". Jego zdaniem fuzja jest prawidłowym kierunkiem działania. - Ważna jest jednak kwestia, czy pójdziemy dalej - pyta. 

Warunki połączenia Orlenu i Lotosu postawione przez Komisję Europejską - m.in. sprzedaż prawie 400 stacji benzynowych - są traktowane przez Orlen jako potencjał a nie zagrożenie. - Jak nałożycie sieć sprzedaży Lotosu i Orlenu, to większość ze stacji, które są do sprzedaży, konkurowały z wolumenem PKN Orlen. Tak czy inaczej musielibyśmy z nimi coś zrobić. Podobnie jest z bazami paliw, które w dużej mierze geograficznie się ze sobą pokrywają - wylicza Robert Śleszyński, dyrektor biura inwestycji kapitałowych PKN Orlen. Przyznaje, że trwają rozmowy z firmami zainteresowanymi ich kupnem, które proponują nie tylko pieniądze. - To są partnerzy, którzy oferują coś w zamian. Tym czymś jest zwiększenie naszej obecności (Orlenu i Lotosu - przyp.red.) na innych rynkach, na których mamy ograniczoną obecność, albo nie mamy jej wcale - wyjaśniał Śleszyński.

Zapewnia też, że nie można rozpatrywać fuzji z punktu widzenia "doklejania biznesów". - Szukamy potencjału finansowego i intelektualnego, aby jako połączona grupa zainwestować w nowoczesne technologie, np. wysokomarżową produkcję petrochemiczną - wyjaśnił Śleszyński. Przyznał, że fuzję będzie można ocenić dopiero za kilka lat. - Dla nas jest to szansa, żeby nie tylko zmienić przejmowane przez nas firmy, ale też mentalność Orlenu. I ukierunkować ją na to, żeby wyzwania cywilizacyjne były odpowiednio zaadresowane - wskazywał dyrektor biura inwestycji kapitałowych PKN Orlen.

Rozmowa z Marcinem Roszkowskim, prezesem Instytutu Jagiellońskiego

Interia: W wyniku fuzji Orlenu z Lotosem powstanie wielki konglomerat. Wiążą się z tym kwestie  bezpieczeństwa energetycznego, transformacji energetycznej czy bezpieczeństwa finansowego.  

Marcin Roszkowski: Tak, to “Teoria wszystkiego". Shrek mówił o takiej sytuacji, że życie jest jak cebula, że ma różne warstwy. W energetyce wszystko jest ze sobą powiązane, połączone, scyfryzowane; sposób w jaki podróżujemy, w jaki ogrzewamy domy, w jaki ładujemy nasze telefony. I to wymaga zupełnie innego podejścia. To wynika z postępu technologicznego, ale też ze zmian świadomości społecznej. Bo technologie alternatywne do wytwarzania energii ze źródeł konwencjonalnych po prostu są już rynkowe. 

Zmiany postępują bardzo szybko. 

Tak, spójrzmy chociażby na rozwój technologii magazynowania energii. Oprócz świadomości postępu technologicznego mamy też regulacje, które to wspomagają. I budzimy się w świecie, w którym nasz sektor, ten szczególnie kontrolowany przez Skarb Państwa, jest kompletnie niekonkurencyjny. Sektor wydobywczy węgla kamiennego jest w zapaści, transformacja energetyki nie przyspiesza, a do tego konkurencyjność naszej gospodarki jest naruszana i zagrożona, bo dzisiaj obciążenie emisją CO2 polskiej gospodarki,  przy emisjach energetyki, elektroenergetyki i ciepłownictwa - ETS 330 mln ton - to ponad 16 mld złotych (około 30 euro za tonę CO2).

A w połowie września rozpocznie się dyskusja o nowych benchmarkach. 

Zastanówmy się, co będzie, jeśli kwota zostanie podniesiona do 60, 70 czy choćby do 40 euro? Jaka będzie wtedy panika. To jest gigantyczne zagrożenie dla konkurencyjności polskiej gospodarki. Transformacja energetyczna musi przyspieszyć. Trzeba znaleźć narzędzia, które połączą zdolności dystrybucyjne i wszystko ze sobą powiążą. Oczywiście, wiąże się to z ryzykiem, ale jest to niezbędne. To naprawdę ostatni moment, żeby ruszać z transformacją energetyczną. Nas nie zabije CO2, tylko na razie nas ubijają ceny CO2. 

Rozumiem, że fuzja Orlenu z Lotosem ma być katalizatorem transformacji? 

Tego typu fuzje mają przyspieszyć proces transformacji, odchodzenia od paliw kopalnych, łączenia sektorów i to również w sposób fizyczny. Jak będziemy mieli, nie dzisiaj, ale w przyszłości, elektryczny samochód, a w naszym domu będzie magazyn energii, to już mamy dobry przykład na dwa połączone ze sobą sektory. Do tego musi się odbyć transformacja energetyczna w ciepłownictwie, na przykład powiatowym, tam, gdzie jest około dwustu lokalizacji, które będą za chwilę miały gigantyczne problemy. Więc wszystko jest ze sobą powiązane. Nie ma jednego, dobrego rozwiązania, dlatego zmiany trzeba wprowadzać ze strategią i długofalowym planem. 

Na czym polega ta niekonkurencyjność sektora energetycznego? 

Obciążenie CO2 na jedną megawatogodzinę w Niemczech jest dwa razy niższe niż w Polsce. I to jest ta niekonkurencyjność. Przemysł w Niemczech ma tańszy prąd niż w Polsce i to są problemy, które będą narastały. Oczywiście można się publicystycznie wymądrzać. Mówić, że Niemcy otwierają kopalnie na węgiel kamienny czy brunatny. Tylko, że to jest mały element tego systemu. Nasi partnerzy unijni nie mają tak emisyjnej gospodarki jak my. My nie jesteśmy wciąż gotowi na to, na co są gotowi oni. Dlatego potrzebny jest impuls do transformacji energetycznej. Potrzebne jest segregowanie i rozdzielenie aktywów. Potrzebne jest przemyślenie własności, co jest istotne z punktu widzenia Skarbu Państwa w energetyce.  

Czy komuś się podoba, czy nie gospodarka jest więc skazana na tę fuzję?     

Nie powiedziałbym skazana, ale na pewno jest to narzędzie, które może się do tego przydać (do transformacji energetycznej - red.). To jest kawałek rynku. Mamy jeszcze inne spółki energetyczne i koncerny, jak - Enea, Tauron, PGE, KGHM, które też mają paradoksalnie podobne problemy. Te firmy też powinny mieć w energetyce swoje rozwiązania. Pewne elementy, aktywa do wytwarzania energii, powinny być przejrzane i zagospodarowane. 

A co jest największym wyzwaniem tego całego procesu? 

W mojej ocenie, najtrudniejsze w warunkach, które dała Komisja, nie są stacje paliw na których sprzedawane są hot dogi... 

... bo stacje benzynowe to raptem 15 proc. zysku Orlenu. 

To po pierwsze. A po drugie, stacji w Polsce jest 8 tysięcy, a tych wskazanych przez KE jest 300. Więc nie zajmujmy się hot-dogami na stacjach benzynowych. Myślę, że przełomowy jest przede wszystkim dostęp na polskim rynku takiego partnera do udziału w hurtowej cenie energii. Bo wpuszczenie go  na 30 procent przepustowości rafinerii w Lotosie oznacza, że  jest on doproszony do współdecydowania o cenie hurtowej. 

Czyli chodzi o potencjalny spadek cen. 

Dla konsumentów to może być dobre rozwiązanie. I tu jest spór i największe zagrożenie. To jest ważny dla rynku element. Istotne są wszystkie bazy i magazyny, ale one nie są najważniejsze. Warto też pamiętać, że rynek elektroenergetyczny, ciepłowniczy będzie wyglądał inaczej za 15 lat. Natomiast cena paliw na pewno będzie ważnym elementem.

Czy już możemy mówić o synergiach, o oszczędnościach jakie przyniesie fuzja? 

Nie można tego jeszcze oszacować, bo analizy się tworzą. Sami jedną z nich piszemy. Dyskusja dotycząca tych tematów wróci do przestrzeni publicznej. Aktywa zostaną nazwane, sparametryzowane i opisane i pewnie publicznie zakomunikowane. Teraz trzeba usiąść i to po prostu policzyć. 

Podczas panelu, który poprzedził naszą rozmowę zachęcał pan aby do transformacji energetycznej, czyli również do fuzji, zamiast młotka używać wielofunkcyjnego narzędzia. Jakie cechy powinno ono mieć? 

Musi mieć różne końcówki do śrubokrętu. Dobrze, żeby miało udar...  Na pewno musi mieć zdolność do adaptowania się do różnych technologii, mieć umiejętność analizowania rynku. Co warto kupić, co jest przyszłościowe, w jakiej formule przyda się do tego, co jest strategią. Powinno też dobrze czytać i analizować, jakie są trendy. Nie da się płynąć wbrew trendowi. Przykład nieszczęsnej elektrowni w Ostrołęce, która jeszcze niedawno była na węgiel, pokazuje, że siusianie pod wiatr nie jest dobrym rozwiązaniem. Żadna sekcja finansowa nie będzie finansowała tradycyjnych źródeł. Więc tak naprawdę ważne jest czucie trendu. Warto też rozumieć trend.   

Rozmawiała Ewa Wysocka

 


INTERIA
Dowiedz się więcej na temat: Orlen | Grupa Lotos SA | fuzja | energetyka
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »