Gdyby nie Stoen, byłoby fatalnie

Ok. 2,8 mld zł wyniosły ubiegłoroczne przychody z prywatyzacji - wynika ze wstępnych danych Ministerstwa Skarbu Państwa. Do kasy państwa trafiło niespełna 2,2 mld zł. Roczny plan finansowania deficytu z tego źródła został zrealizowany zaledwie w jednej trzeciej.

Ok. 2,8 mld zł wyniosły ubiegłoroczne przychody z prywatyzacji - wynika ze wstępnych danych Ministerstwa Skarbu Państwa. Do kasy państwa trafiło niespełna 2,2 mld zł. Roczny plan finansowania deficytu z tego źródła został zrealizowany zaledwie w jednej trzeciej.

W ustawie budżetowej na 2002 r. zapisano, że dochody ze sprzedaży akcji spółek państwowych wyniosą 6,6 mld zł. Jednak wstępne dane świadczą o tym, że nie uda się nawet wykonać skorygowanych prognoz. Pracując nad tegorocznym budżetem rząd przyjął, że wraz z pozyskaniem nowych właścicieli dla państwowych firm, zyska w ub.r. ok. 3,7 mld zł.

Gdyby nie prywatyzacja warszawskiego Stoenu, wynik byłby jeszcze gorszy. Znalezienie inwestora dla stołecznego dystrybutora energii dało budżetowi 1,5 mld zł. Dla porównania: 20 pozostałych transakcji prywatyzacji pośredniej, które rozpoczęto w ub.r., przyniosło ok. 657 mln zł. Ministerstwo kontynuowało też procesy z poprzednich lat. Efekt: 415,4 mln zł wpływów. Takich transakcji było 129.

Reklama

- Ten wynik nie jest zaskoczeniem. Można oczywiście powiedzieć, że to efekt sytuacji na rynkach finansowych, ale taki poziom realizacji planu jest wysoce niezadowalający. Chyba jeszcze nie było w historii prywatyzacji tak niskich wpłat - mówi Michał Górzyński, ekspert Fundacji CASE.

- To nędzny wynik. Jeszcze niedawno było 20 mld zł przychodów. To ma jednak swoje obiektywne przyczyny. Wyczerpały się zapasy, jest znacznie mniej firm, które można sprzedać. A poza tym Polska traci na atrakcyjności. Coraz mniej inwestorów zagranicznych chce tu inwestować - uważa Krzysztof Dzierżawski z Centrum im. Adama Smitha.

Poza Stoenem najwięcej państwowa kasa zyskała na sprzedaży WSK PZL Rzeszów (285,2 mln zł), Elektrownii Skawina (98,9 mln zł) i warszawskiego Cefarmu (55,7 mln zł). Wśród kontynuowanych prywatyzacji najwięcej dał Polmos Żyrardów - 84,7 mln zł.

Według ekonomistów, nie można powiedzieć, by ubiegłoroczna prywatyzacja służyła restrukturyzacji gospodarki. Głównie ze względu na jej skalę. Dominowały firmy niewielkie, resort unikał sprzedaży przedsiębiorstw z sektorów newralgicznych, czyli górnictwa węgla i hutnictwa. Słabo wypadł też sektor energetyczny. W ub.r. właściciela znalazły 4 przedsiębiorstwa z tej branży. Eksperci, z którymi rozmawialiśmy, uważają, że to względy polityczne zdecydują o tym, czy nowemu szefowi resortu skarbu Sławomirowi Cytryckiemu uda się zrealizować tegoroczne plany. Przychody prywatyzacyjne powinny wynieść 9,1 mld zł. Na finansowanie deficytu przeznaczono 7,4 mld zł. Niemal całość trafi na finansowanie reformy systemu ubezpieczeń społecznych (4 mld zł) i wypłatę rekompensat dla budżetówki (3,3 mld zł).

- Z ekonomicznego punktu widzenia ten plan jest realny. Czekają nas ciągle duże transakcje: PKO BP, Rafineria Gdańska, resztówki w spółkach Skarbu Państwa - wymienia Michał Górzyński.

W porównaniu z dochodami z prywatyzacji ministerstwo bardzo dobrze zrealizowało w ub.r. inne plany wpływów budżetowych. Z dywidend miało być 160 mln zł. Tymczasem resortowi udało się wycisnąć z firm prawie 415 mln zł. Ze sprzedaży praw majątkowych uzyskano ok. 4 mln zł, zaś tzw. pozostałe przychody wypadły wręcz rewelacyjnie: prawie 7,7 mln zł, wobec 1 mln zł, który planowano.

Parkiet
Dowiedz się więcej na temat: skarbu | Stoen
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »