Ideowy złodziej danych ze szwajcarskiego banku?

Czy pracownik szwajcarskiego banku, który wykradł dane tysięcy klientów i przekazał je francuskiemu fiskusowi, uczynił to z pobudek ideowych? - pyta w piątek paryski dziennik "Le Figaro". Według adwokata sprawcy, ten ostatni miał w taki sposób "walczyć z zorganizowaną przestępczością".

Bezcenne informacje za darmo?

W środę francuskie media ujawniły, że były informatyk banku HSBC w Genewie, nazywany przez media "Herve", wykradł dane francuskich posiadaczy kont w tym banku i przekazał je do Ministerstwa Finansów Francji.

W odpowiedzi na te doniesienia, minister ds. budżetu Eric Woerth przyznał, że Francja skorzystała z pomocy "Herve", ale podkreślił, że "nie płacono mu za te informacje". Minister dodał też, że inną część danych przekazały francuskiemu fiskusowi banki szwajcarskie, nie żądając nic w zamian.

Miał dość pracy w "pralni"

Od kilku dni prasa próbuje rozwikłać zagadkę tajemniczej kradzieży. Jak podaje "Le Figaro", powołując się na źródła sądowe, wiosną ubiegłego roku "Herve" skontaktował się z kilku francuskimi instytucjami rządowymi oraz z OECD, by zaoferować pomoc w "wyjaśnieniu sposobu, w jaki (szwajcarskie) banki utajniają konta niektórych klientów". Niecodzienną prośbą zajął się w końcu wydział śledczy francuskiego resortu finansów.

Jak twierdzi adwokat sprawcy Patrick Rizzo, "Herve" działał wyłącznie z pobudek ideowych i nie dostał za swoje usługi wynagrodzenia. Zdaniem mecenasa, miał on tylko jeden cel: zrealizować zobowiązania przyjęte przez szczyt G20 wobec przestępczości zorganizowanej w świecie finansów. Rezzo twierdzi ponadto, że 37-letni informatyk miał dość pracy dla banku, podejrzewanego o ukrywanie prania brudnych pieniędzy.

Inni jednak nie podzielają opinii o szlachetnych motywacjach "Herve". Jak podaje w piątkowym wydaniu "Le Monde", według szwajcarskich władz, informatyk HSBC chciał początkowo sprzedać swoje informacje władzom Libanu, zanim odezwały się do niego służby francuskie.

3 tysiące "grzeszników" wpadło

Według mediów, "Herve" (wcześniej określany w prasie też jako "Antoine") mieszka obecnie pod fałszywym nazwiskiem na Lazurowym Wybrzeżu. Boi się podobno zemsty klientów, których dane wykradł.

Media przypominają, że latem tego roku minister Eric Woerth ogłosił, iż dysponuje listą trzech tysięcy Francuzów, którzy na szwajcarskich kontach zdeponowali w sumie 3 mld euro. Woerth dał tym "grzesznikom podatkowym" czas do końca roku na dojście do porozumienia z francuskim fiskusem.

Inicjatywa Woertha bardzo nie spodobała się Szwajcarom, którzy podejrzewali - jak się okazuje słusznie - że Paryż wszedł w posiadanie owych danych nielegalnymi metodami.

INTERIA.PL/PAP
Dowiedz się więcej na temat: deta | bank | informatyka | minister | danie | Dana | Le Figaro | bańki | złodziej | sprawcy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »