Markit: ​Wskaźnik PMI dla Polski w kwietniu na poziomie 31,9 pkt. vs 42,4 pkt. w marcu

Wskaźnik PMI dla Polski w kwietniu był na poziomie 31,9 pkt. wobec 42,4 pkt. w marcu i wobec prognozy PAP Biznes 34,7 pkt. - podała firma Markit, która opracowuje wskaźnik.

Kwiecień był najgorszym miesiącem dla polskich producentów w historii badań PMI, tj. od czerwca 1998.

Najniżej w historii były również subindeksy dotyczące produkcji, nowych zamówień, eksportu, zakupów, zaległości produkcyjnych, czasu dostaw oraz przyszłej produkcji. Tempo spadku zatrudnienia było natomiast niemal równe rekordowej wartości odnotowanej w kwietniu 1999 roku.

"Prawdziwą skalę kryzysu w sektorze wytwórczym lepiej odzwierciedlały odczyty wskaźników produkcji i nowych zamówień, które stanowią 55 proc. wagi PMI. Oba indeksy zarejestrowały w kwietniu rekordowo niskie wartości, sygnalizując bezprecedensowe na tle badań historycznych tempo spadku. Wskaźnik Nowych Zamówień zarejestrował wartość 17,1, spadając o 29 pkt. w stosunku do lutego. Wskaźnik Produkcji również poszybował w dół ponieważ wiele fabryk zawiesiło działalność w czasie kwarantanny" - napisano.

Reklama

Autorzy badania piszą, że w kwietniu prognozy odnośnie do nadchodzących 12 miesięcy były najgorsze w historii badań.

"Przedsiębiorcy uzasadniali swój pesymizm obawą przed długofalowymi skutkami gospodarczymi obostrzeń społecznych obowiązujących w Polsce i za granicą. Aby pobudzić popyt polscy producenci obniżyli znacznie swoje stawki. Ceny wyrobów gotowych spadły w najszybszym tempie od pięciu i pół roku" - napisano.

Analitycy: Wskaźnik PMI najniższy od 1998 roku

Wskaźnik PMI odnotował w kwietniu rekordowy spadek, do poziomu najniższego w historii badań, czyli od 1998 roku - wskazali w komentarzu analitycy PKO BP. Ich zdaniem pogorszenie koniunktury w gospodarce jest prawdopodobnie głębsze, niż wskazania PMI.

Wskaźnik PMI dla Polski w kwietniu był na poziomie 31,9 pkt. wobec 42,4 pkt. w marcu - podała firma Markit, która opracowuje wskaźnik.

Jak zaznaczyli analitycy PKO BP, wskaźnik PMI odnotował w kwietniu rekordowy spadek do najniższego w historii (od 1998) poziomu 31,9 pkt. z 42,4 pkt. w marcu. "Rekordowo niskie były też subindeksy produkcji, nowych zamówień oraz nowych zamówień eksportowych. Sugerowane przez badanie PMI załamanie koniunktury jest podobnie głębokie jak w danych GUS" - podkreślił bank.

Analitycy zwrócili uwagę, że sam odczyt PMI dla Polski jest niższy niż analogiczny składnik dla strefy euro (33,6 pkt.) i Niemiec (34,4 pkt.), a także niższy niż wyniki dla innych państw regionu (Czechy: 35,1 pkt., Węgry: 33,6 pkt.).

"W kwietniu, podobnie jak w marcu, odczyt PMI był zawyżony przez rekordowe opóźnienia w dostawach, wynikające z przerwania łańcuchów produkcyjnych" - zaznaczyli. Wyjaśnili, że konstrukcja PMI nie odróżnia, czy opóźnienia występują za względu na wysoki popyt (jak to ma miejsce z reguły), czy problemy z podażą (tak jest w tym momencie).

W obecnej sytuacji bardziej miarodajne niż główny indeks są więc odczyty nowych zamówień i produkcji - podkreślili. "Ten pierwszy obniżył się w marcu o 29 pkt. osiągając nienotowany nawet w innych epizodach kryzysowych poziom 17,1 pkt." - wskazali. Dodali, że wskaźnik produkcji, w związku z "epidemicznym" zamknięciem wielu fabryk, zanurkował natomiast w okolice 20 pkt.

Problemy z bieżącą działalnością prowadzą do spadku zatrudnienia, którego tempo było w kwietniu niemal równe rekordowej wartości z kwietnia 1999. "Wskazuje to na możliwość wyraźnego spadku publikowanego przez GUS zatrudnienia w sektorze przedsiębiorstw" - podkreślili.

Eksperci zwrócili uwagę, że połączenie gwałtownego załamania popytu z problemami podażowymi "jest dla wytwórców środowiskiem deflacyjnym". Aby pobudzić popyt, producenci obniżyli znacznie swoje stawki, a w kwietniu ceny wyrobów gotowych spadły w najszybszym tempie od pięciu i pół roku, co miało miejsce przy wciąż rosnących kosztach produkcji.

"Oczekiwania na najbliższych 12 miesięcy są najgorsze w historii badania, a przedsiębiorcy uzasadnili swój pesymizm obawą przed długofalowymi skutkami gospodarczymi ograniczeń wprowadzonych w Polsce i za granicą" - wskazali analitycy.

Dodali, że według autorów badania obecne odczyty PMI są spójne z 30-proc. spadkami produkcji przemysłowej. "Historyczne korelacje sugerują głęboki spadek PKB w II kwartale 2020" - ocenili. Ich zdaniem pogorszenie koniunktury w gospodarce jest prawdopodobnie głębsze niż wskazania PMI, ze względu na niezwykle trudną 

Konfederacja Lewiatan o wskaźniku PMI: Tempo spadków przeraża

- Kwiecień przyniósł rekordowo niski odczyt wskaźnika PMI dla przetwórstwa przemysłowego; to najniższa wartość w niemal 22-letniej historii pomiarów - wskazała dr Sonia Buchholtz z Konfederacji Lewiatan. Tempo spadków przeraża - dodała.

Wskaźnik PMI dla Polski w kwietniu był na poziomie 31,9 pkt. wobec 42,4 pkt. w marcu - podała w poniedziałek firma Markit, która opracowuje wskaźnik.

Jak zaznaczyła Buchholtz, kwiecień br. przyniósł rekordowo niski odczyt wskaźnika PMI dla przetwórstwa przemysłowego - 31,9 pkt. - To najniższa wartość w niemal 22-letniej historii pomiarów - podkreśliła.

Jej zdaniem, tempo spadków przeraża. - Jeszcze w marcu mówiliśmy o silnym pesymizmie menedżerów logistyki (42,4 pkt), tymczasem perspektywa kwietniowa ulega bardzo wyraźnemu pogorszeniu - zaznaczyła. Dodała, że ankietowani ocenili sytuację gorzej "niż w dnie światowego kryzysu gospodarczego".

- Nawet na tle europejskiego przemysłu, polski PMI jest wyjątkowo niski - spodziewaliśmy się wyniku bliższego opinii respondentów niemieckich (34,4 pkt), aniżeli strefy euro łącznie (33,6 pkt) - wskazała. Dodała, że gdyby publikowano dane dla sektora usług, byłyby one z pewnością jeszcze niższe.

Kwietniowy PMI to historia, w której wszystkie wątki splatają się na niekorzyść: obserwujemy trwały spadek nowych zamówień (krajowych i zagranicznych), podążające za nim i wzmocnione przez ograniczenia administracyjne spadki produkcji, pociągające brak zasadności zakupów i utrzymywania zatrudnienia - wskazała Sonia Buchholtz. Zwróciła uwagę, że tempo spadku zatrudnienia zbliża się do rekordu z 1999 roku.

- Przedłużające się okresy dostaw nie świadczą o rosnącym popycie, a o niezdolności do realizacji zamówień - a więc generowania przychodów - wyjaśniła Buchholtz. Osłabienie popytu mobilizuje do obniżenia cen wyrobów gotowych, sygnalizując rosnące prawdopodobieństwie deflacji.

Ekspertka zwróciła uwagę, że ankietę przeprowadzono między 7 a 24 kwietnia, a zatem większość respondentów uwzględniała już w swoich oczekiwaniach na przyszłość wsparcie w postaci tarczy finansowej. "Mimo to, ogromna niepewność co do przyszłej produkcji, świadomość silnych powiązań w łańcuchach dostaw oraz znaczne ryzyko, że nawet po odmrożeniu gospodarki wzorce aktywności konsumenckiej nie wrócą do normy, nie pozwala na wielki optymizm" - podkreśliła.

Zdaniem Buchholtz, pierwsze dni maja pozwolą ocenić logistykom, m.in. to, czy konsumenci powstrzymują się od zakupów, czy jednak tęsknią za starym sposobem spędzania czasu. - Majowy PMI powinien dostarczyć czytelnego sygnału, w jakim stopniu ujawnia się popyt na dobra inne niż pierwszej potrzeby - wskazała.

Dodała, że zamrożenie gospodarki między 16 marca a 4 maja kosztowało polską gospodarkę ok. 105 mld zł, a więc dwuipółkrotność rocznego budżetu na program Rodzina 500 plus. 

PAP
Dowiedz się więcej na temat: makroekonomia | Polska
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »