MFW: Polska wpada w pułapkę kraju średniego dochodu?

MFW ostrzega, nasza gospodarka do tej pory dobrze się rozwijała, ale w dalszym etapie trzeba pilnie zmieniać źródła i podstawy tego wzrostu- uważa dyrektor zarządzający w MFW Dominik Radziwiłł. Ekonomiści ostrzegają, że Polska wpada w pułapkę kraju średniego dochodu.

PAP: Skąd w Polsce w przyszłym roku ma się wziąć wzrost PKB o 2,4 proc., którzy przewiduje MFW, skoro Fundusz sam pisze, że strefa euro dalej jest problemem dla naszego kraju, a z drugiej strony skończył się okres wzrostów popytu krajowego.

Dominik Radziwiłł: Podniesienie prognozy wzrostu dla polskiej gospodarki jest efektem szeregu nakładających się na siebie czynników. Po pierwsze przyspieszenia gospodarki światowej i wyjścia strefy euro z recesji, co przy naszym powiązaniu jest bardzo ważne. Ponadto od przyszłego roku powinniśmy móc w wyraźny sposób z powrotem korzystać z funduszy europejskich, dzięki temu możemy zakładać wyższy poziom inwestycji. Wreszcie spowolnienie europejskie nałożyło się na strukturalne, cykliczne obniżenie konsumpcji w Polsce, które powinno teraz odbić.

Reklama

PAP: Ekonomiści ostrzegają, że Polska wpada w pułapkę kraju średniego dochodu. Jak jej uniknąć?

D.R.: Fundusz przygotował opracowanie, w którym Polska jest wymieniona w tym kontekście. Podkreślany jest w nim dotychczasowy bardzo duży sukces, ale konkluzja jest taka, że ten model wzrostu jest nie do utrzymania w dłuższym terminie. Nasza gospodarka do tej pory dobrze się rozwijała, ale w dalszym etapie trzeba będzie zmieniać źródła i podstawy tego wzrostu. Więcej badań, więcej wkładu szarych komórek, a mniej czystej produkcji opierającej się na taniej sile roboczej.

PAP: Zatem inwestycje w naukę?

D.R.: Nie ma jednego scenariusza, ale nauka jak najbardziej tak.

PAP: Jak pan ocenia propozycje zmian w OFE? Jak to wpłynie na polski rynek kapitałowy.

D.R. Fundusz przyglądał się, jaki efekt miała zapowiedź zmiany polityki monetarnej w Stanach Zjednoczonych. Jak silny był odpływ kapitału zagranicznego, zainwestowanego głównie w papiery skarbowe z niektórych krajów. Z Polski ten odpływ był bardzo mały. Mówię o tym dlatego, że w tym samym czasie odbywała się u nas dyskusja o OFE, więc to mogłoby zwielokrotnić ten efekt, jeśli inwestorzy poczuliby się zagrożeni.

Z punktu widzenia inwestorów maksymalny horyzont to kilka lat. W tym kontekście, jedynym minusem zmian funkcjonowania OFE w naszym kraju jest to, że potencjalnie zmniejsza to płynność rynku. Ale faktycznie fundusze robiły bardzo mało płynności na rynku, dlatego, że po pierwsze inwestują w instrumenty, które są stosunkowo niepłynne, czyli, np. obligacje Krajowego Funduszu Drogowego. Poza tym stosunkowo mało obracały swoimi aktywami, czyli nie kreowały dodatkowej płynności.

PAP: Czyli zmiany w OFE nie będą miały jakiegoś negatywnego wpływu na rynek?

D.R.: Już widać, że to nie będzie miało jakiegoś negatywnego wpływu na rynek. Jednak osoby, które są związane z rynkami kapitałowymi, głównie chodzi o akcje, słusznie obawiają się, że będzie trudniej. Będzie po prostu mniej dopływu świeżego pieniądza, a co za tym idzie potencjalnie gorsze wyceny przy wprowadzaniu spółek na giełdę.

PAP: Redukcja skupu papierów skarbowych przez FED nie będzie miała wielkiego znaczenia dla naszego kraju?

D.R.: Po zapowiedzi szefa FED Bena Bernankego, że program pobudzania gospodarki USA zostanie ograniczony, stopy dziesięcioletnich obligacji amerykańskich wzrosły mniej więcej o sto punktów bazowych. W podobnym stopniu wzrosły polskie obligacje. To ma przełożenie, ale nie powodowało strukturalnej zmiany w oglądzie ryzyka, czy polskiej gospodarki przez inwestorów.

PAP: Ufają nam?

D.R.: Tak, ufają. Jest wiele krajów, które zostało szczególnie dotkniętych w wyniku tej sytuacji (zapowiedzi ograniczenia programu FED). To niepokojące z punktu widzenia Funduszu, który patrzy globalnie, bo dotyczy to bardzo dużych krajów typu Indie, Indonezja, Turcja, czy RPA.

PAP: Spodziewa się pan, że jeśli faktycznie dojdzie do zmniejszenia skali programu FED coś złego wydarzy się na rynkach?

D.R.: W związku z tym, że szefową Rezerwy Federalnej została pani Janet Yellen, sądzę, że to wycofywanie się będzie miało bardzo łagodny przebieg.

PAP: MFW zmienił swoje podejście do rozwiązywania problemów wynikających z kryzysu?

D.R.: Kiedyś MFW zalecał dla przechodzących problemy krajów te same rozwiązania: cięcie wydatków społecznych, oszczędności budżetowe itd. Teraz to się zmieniło. Różnym państwom proponowane są różne rozwiązania. Ale zmieniły się też źródła kryzysów.

PAP: Jak pan opisze tę różnicę?

D.R.: Kiedyś kryzysy dotyczyły wyłącznie krajów rozwijających się. Rozwiązania były prostsze. Dziś przy problemach Grecji, czy innych krajów południa należących do jednej strefy walutowej jest to dużo bardziej skomplikowane.

PAP: Skoro jesteśmy przy Grecji. Nie brakuje głosów, że polityka oszczędności tam nie zadziałała. Bezrobocie wśród młodych ludzi wynosi 67 proc.

D.R.: Problem polega na tym, że rząd grecki spełniał stawiane przed nim wymogi opisywane przez wskaźniki makroekonomiczne, ale uciekał od wszelkich reform strukturalnych. Gdyby Grecy wdrożyli program w taki sposób, w jaki Fundusz wraz z pozostałymi partnerami europejskimi sugerował na samym początku, to dziś Grecja byłaby zupełnie gdzie indziej. To w dużej mierze wina rządu greckiego, że nie zreformował gospodarki fundamentalnie.

PAP: Teraz dług publiczny Grecji wynosi 174 proc. PKB i jest najwyższy w całej Europie.

D.R.: Wzrost długu musiał mieć miejsce. Problemem Grecji jest to, że nie widać potencjału wzrostu. Gdyby wprowadzone były reformy, które ułatwiają życie przedsiębiorcom, to program byłby dużo bardziej skuteczny. Przykład, który pokazuje, co tam się dzieje. Eksperci z MFW, którzy jeżdżą do Grecji, po jednej z misji byli bardzo zadowoleni, bo udało im się przekonać Greków, że sprzedawanie mleka w proszku dla dzieci wyłącznie w aptekach jest niepotrzebną nadregulacją.

Grecy zostali przekonani, żeby sprzedawać to mleko normalnie w supermarketach, tak jak to się dzieje w wielu krajach na świecie. Cena mleka spadła o ok. 30 proc. Wszyscy byli zachwyceni, że udało się rozwiązać jeden z niewielkich problemów. Ale aptekarze poszli do sądu najwyższego i wykazali, że należy się im ten przywilej. Mleko wróciło do aptek. Ceny poszły w górę.

To jest mały przykład, ale pokazuje, że poprzez przywileje różnych grup zawodowych konkurencyjność tej gospodarki nie jest najwyższa.

_ _ _ _-

Dominik Radziwiłł do MFW trafił w 2012 r., wcześniej od 2009 r. był wiceministrem finansów nadzorującym m.in. departamenty: długu publicznego i gospodarki narodowej.

W Waszyngtonie rozmawiał Krzysztof Strzępka

PAP
Dowiedz się więcej na temat: MFW | OFE | Polska | Polskie
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »