Nawroty lewicy
Po krótkim okresie taktycznego tolerowania, podatek liniowy znowu jest przez SLD pryncypialnie odrzucany. Zagrożenie polityczną marginalizacją po wyborach wywołuje nerwowe ruchy rządzącej partii.
Po zakończeniu się sobotniej Konwencji SLD zastanawialiśmy się, ile czasu upłynie do wystąpienia pierwszych objawów nawrotu lewicy do ideałów lewicy. Okazuje się, że towarzysze chcą "zamienić lakierki na sandały misjonarzy lewicy" jak najszybciej. Pierwszym propagandowym ruchem stało się rozgłoszenie podjęcia pilnych prac nad... oczywiście, nad korektą systemu podatkowego! Ozdrowieńczym pomysłem jest obniżenie stawki PIT dla najniżej zarabiających z 19 do 8 proc., z pozostawieniem kwoty wolnej od podatku. Ta koncepcja konkuruje z wprowadzeniem stawki zerowej dla najuboższych.
Obie oznaczają odejście przez SLD od idei powszechnego podatku liniowego, który po krótkim okresie taktycznego tolerowania znowu jest pryncypialnie odrzucany. Tym mocniej, że rządząca partia czuje presję UP oraz odszczepieńców z SdPl. Abstrahując od rozważań ideologicznych, podstawowe pytanie, jakie powinni sobie zadawać autorzy KAŻDEJ zmiany systemu podatkowego brzmi - a jak się to przełoży na dochody budżetu?
Pytanie dotyczy zresztą nie samych dochodów, lecz deficytu, jako że w możliwość oszczędzenia budżetowych wydatków nikt chyba nie wierzy. Ministerstwo Finansów nie ma pojęcia o skutkach podatkowych dywagacji SLD. Na razie pociesza się, że w pierwszym półroczu 2004 wykonanie zapisanego w ustawie deficytu budżetu państwa sięga tylko 45 proc. Lipiec zdecydowanie zmniejszy optymizm resortu, albowiem na najbliższe tygodnie przypada coroczny szczyt zwrotów nadpłaconego PIT.