Niemcy: Cała nadzieja w OZE. Będzie przyspieszenie

Niemiecki rząd przyjął tzw. "pakiet wielkanocny". Pod tą nazwą kryje się zapowiadana w styczniu nowelizacja ustaw energetycznych. Głównym założeniem jest radykalne przyspieszenie rozwoju odnawialnych źródeł energii. Według ministra gospodarki i ochrony klimatu Roberta Habecka to największa reforma prawa energetycznego od dwóch dekad. Michał Kędzierski z Ośrodka Studiów Wschodnich ocenia, że założenia pakietu są bardzo ambitne, może być trudno je zrealizować.

Podniesiony ma zostać ustawowy cel udziału OZE w zużyciu energii elektrycznej na 2030 r. z 65 proc. do 80 proc. Już w 2035 roku system ma "niemal całkowicie" opierać się na źródłach odnawialnych.

W 2030 roku moc zainstalowana lądowych farm wiatrowych ma wynieść 115 GW, morskich - 30 GW, a łączna moc paneli fotowoltaicznych - 215 GW. Dla porównania, na koniec 2021 roku Niemcy mieli 56,1 GW mocy zainstalowanej w wiatrakach na lądzie, 7,8 GW w wiatrakach na morzu i 58,7 GW w fotowoltaice.

Fotowoltaika z mocnym przyspieszeniem

Ustawa zakłada, że od 2025 r. każdego roku będą powstawać nowe wiatraki na lądzie o łącznej mocy 10 GW, a od 2026 r. - nowe instalacje fotowoltaiczne o mocy 22 GW

Reklama

- Założenia tyleż ambitne, co rodzące poważne wątpliwości co do ich realistyczności. Weźmy lądową energetykę wiatrową. W 2021 r. podłączono do sieci wiatraki o mocy 1,7 GW. Rekordowy przyrost odnotowano w 2017 r. - 4,9 GW - informuje Michał Kędzierski.

Dodaje, że jeszcze dalej idą założenia dotyczące fotowoltaiki. W 2021 r. zainstalowano panele o łącznej mocy 5 GW. W rekordowym roku 2012 było to 8,2 GW. Tymczasem rząd zakłada, że w ciągu ośmiu najbliższych lat moc paneli wzrośnie niemal czterokrotnie. - Prawdziwym wyzwaniem i testem dla Energiewende będzie wdrażanie ustawowych założeń - mówi analityk.

"Pakiet wielkanocny" dostarcza zaledwie parę rozwiązań mających odblokować czy przyspieszyć inwestycje w OZE. Zasadnicza część tych propozycji ma być przedstawiona w kolejnym pakiecie, zapowiedzianym na sierpień.

Jedną ze zmian ma być wprowadzenie do ustawy zapisu, że inwestycje w OZE leżą w interesie publicznym i służą bezpieczeństwu publicznemu. Kędzierski tłumaczy, że dzięki temu ewentualne spory sądowe, które są prawdziwą zmorą zwłaszcza w przypadku wiatraków, będą mogły być rozstrzygane na korzyść OZE.

Zieloni górą

Ponadto pakiet zawiera zmiany służące uproszczeniu i skróceniu procedur biurokratycznych związanych z uzyskiwaniem zezwoleń na budowę nowych wiatraków, paneli czy sieci elektroenergetycznych. - Obecnie załatwienie procedur w urzędach trwa niekiedy nawet kilka lat - wyjaśnia ekspert.

Istotne z perspektywy budowy wiatraków są też rozstrzygnięcia dotyczące ich odległości od siedlisk ptaków czy instalacji nawigacyjnych dla ruchu lotniczego. Przyjęte przez resorty gospodarki, środowiska i transportu porozumienia mogą od zaraz odblokować kilka gigawatów mocy.

Kędzierski informuje, że "pakiet wielkanocny" będzie teraz przedmiotem prac parlamentarnych i zapewne dojdzie do pewnych korekt, ponieważ SPD i FDP mają swoje zastrzeżenia. - Najciekawsze jest, że obie partie sceptycznie odnoszą się do możliwości osiągnięcia niemal 100 proc. OZE w systemie elektroenergetycznym do 2035 r. - zauważa ekspert.

Dodaje, że cel 100 proc. OZE do 2035 r. był postulatem Zielonych z kampanii wyborczej i został w czasie rozmów koalicyjnych porzucony. Dopiero wojna w Ukrainie i obawy o dostawy gazu z Rosji przywróciły plany dojścia do 100 proc. OZE w 2035 r. Kędzierski zwraca uwagę na sformułowanie, że system w 2035 r. ma opierać się na OZE "niemal całkowicie". Podkreśla, że jest to powiedziane maksymalnie miękko i niezobowiązująco, ze świadomością, że to się raczej nie uda.

Niemcy rozpoczęły realizację Energiewende, kolejnej fazy transformacji energetycznej, na początku minionej dekady. Jej najważniejszymi składowymi były: rezygnacja z energii jądrowej (a obecnie także węglowej) na rzecz energii pozyskiwanej ze źródeł odnawialnych, podniesienie efektywności energetycznej oraz zredukowanie emisji gazów cieplarnianych.

Jak podaje OSW, przez osiem lat transformacji Niemcom udało się podwoić udział OZE w produkcji energii elektrycznej. Odbyło się to jednak za cenę ogromnego wsparcia finansowego z wydzielonego funduszu na szczeblu ogólnopaństwowym, co wpłynęło na wzrost cen prądu dla konsumentów. Obok wysokich kosztów bolączką Energiewende jest przeciągająca się rozbudowa sieci przesyłowych z północy na południe oraz zastój w redukcji emisji gazów cieplarnianych wynikający m.in. z wciąż wysokiego udziału węgla w miksie energetycznym.

Monika Borkowska

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: odnawialne źródła energii | Niemcy | zielona energia
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »