NIK sprawdza wydatki w edukacji

3 mld zł mógł wydać na edukację resort dzięki unijnej pomocy. Ma duże opóźnienia i NIK na karku.

3 mld zł mógł wydać na edukację resort dzięki unijnej pomocy. Ma duże opóźnienia i NIK na karku.

Na własne życzenie.

 Z planów Ministerstwa Edukacji Narodowej (MEN) wynika, że w latach 2004-06 na projekty współfinansowane z unijnego Europejskiego Funduszu Społecznego resort mógł wydać blisko 3 mld zł. Największą część tej kwoty stanowią warte ponad 1,5 mld zł projekty komputeryzacji szkół, centrów kształcenia i bibliotek. Do wydania zostało z tego co najmniej 650 mln zł. Jednak zamiast wytężonej pracy z nowymi przetargami ? resort nieudolnie rozgrywa postępowania i sam na siebie donosi do Najwyższej Izby Kontroli (NIK). Efekt ? pieniądze przepadną albo przejdą na 2007 r.

Reklama

NIK ujawni kolejne nieprawidłowości, a dzieciaki co najwyżej będą korzystać z internetu w domach. Rodzi się pytanie: jak wygląda wydatkowanie całości 3 mld zł środków. Nie uzyskaliśmy na nie odpowiedzi resortu.

Kontrola na życzenie

NIK wszczął kontrolę na wniosek wewnętrzny i bada tylko komputeryzację. Według naszych informacji, wykazano naruszenie procedur przy wydaniu pieniędzy w pierwszych dużych przetargach (na kwotę 250 mln zł), jakie udało się resortowi rozstrzygnąć w 2005 r. Wcześniejsza kontrola tego nie wykazała. Teraz zarzuty dotyczą zapłaty za usługi firm przed skontrolowaniem jakości wykonania i nieobciążenia wykonawców karami umownymi za opóźnienia.

? To jakaś paranoja. O ile wiem, urzędnikom udało się w ostatniej chwili w 2005 r. wydać na różne projekty ? w tym komputeryzację ? 380 mln zł współfinansowanych z UE. Gdyby tego nie zrobili, bezpowrotnie przepadłoby co najmniej 95 mln zł. Należałoby ich pochwalić za odwagę, a nie teraz ganić. Jeśli chodzi o opóźnienia, to przy tej skali projektu wykonano te dostawy w rekordowym czasie ? mówi przedstawiciel jednej z firm realizujących te przetargi.

? Szkoda, że atakuje się kompetentnych urzędników zamiast wziąć się porządnie do roboty, żeby problemy z wydaniem środków pomocowych się nie powtórzyły ? mówi pracownik kolejnej firmy zarabiającej na szkołach.

Sprawa jest skomplikowana i niejednoznaczna. Z jednej strony urzędnicy zrobili wszystko, żeby uratować pieniądze. Z drugiej przetargi w 2005 r. zakończyły się w dość kontrowersyjnych okolicznościach, o czym wielokrotnie informował ?PB?, ale nie zainteresowały się tym żadne organy. Trzeba też wziąć pod uwagę, że obowiązywała wówczas stara ustawa Prawo zamówień publicznych, która pozwalała na torpedowanie zamówień (niektóre trwały po dwa lata). Ponadto dzięki pewnym kompromisom ze strony firm i staraniom urzędników w drugiej połowie 2005 r. ruszyła lawina przetargów zakończonych sukcesem.

? To jest tak, że najpierw państwo żąda od urzędników wykonania niewykonalnego zadania, nie dając im odpowiednich narzędzi, czyli dobrych przepisów. Kiedy mimo wszystko im się udaje, to samo państwo chce ich ukarać. Najlepiej byłoby nic nie robić ? mówi osoba zbliżona do ministerstwa.

Zastój kontrolowany

Od września 2005 r. resort edukacji ogłosił kilkadziesiąt przetargów współfinansowanych z funduszy UE. Dotyczyły m.in. komputeryzacji, dostaw pomocy dydaktycznych, szkoleń, środków do prowadzenia egzaminów zawodowych, dokształcania nauczycieli. Według obliczeń ?PB? łącznie w tych przetargach wydano ponad 1 mld zł. Najwięcej ? bo ponad 400 mln zł, wydano na komputery dla szkół, 300 mln zł na pomoce dydaktyczne, 80 mln na szkolenia i wyposażenie do przeprowadzania egzaminów.

Od kilku miesięcy jednak w przetargach w resorcie panuje zastój. Najbardziej zniecierpliwione były firmy informatyczne, które oczekiwały kolejnych dużych zamówień na komputery już w pierwszej połowie roku. Przetarg jednak ogłoszono dopiero w końcu sierpnia. Na dodatek jedna z firm oprotestowała sposób oceny wniosków (mimo że jej wniosek został zaakceptowany). Ku zdziwieniu innych oferentów protest został uznany, a przetarg unieważniono. Decyzję o unieważnieniu postępowania także jednak oprotestowano.

Mimo ponawianych przez ?PB? od kilku dni pytań, resort edukacji unikał jasnej odpowiedzi na pytania, czy możemy stracić pieniądze unijne, jeśli nie wydamy ich do końca 2006 r. i jakie środki powinniśmy wydać w tym i kolejnych latach.

?W związku z obowiązywaniem zasady ?n+2?, środki wskazane na dany rok w tabelach finansowych (?), można wydatkować przez 2 kolejne lata, np. środki ujęte na 2004 r. można wydatkować do końca grudnia 2006 r.? ? poinformował nas resort, odsyłając do informacji zawartych na stronach internetowych.

? Nie chodzi nawet o to, czy stracimy pieniądze, ale o to, że powinniśmy chociaż starać się je jak najszybciej wykorzystać. Po co kumulować środki w 2007 r. i martwić się, że nie zdążymy ich wydać? Od nowego roku będą przecież kolejne pieniądze do wykorzystania. To jest strata szansy na przyspieszenie rozwoju ? uważa jeden z naszych rozmówców, reprezentujących firmę zainteresowaną przetargami.

Osoby, z którymi rozmawialiśmy, przygotowując ten artykuł, nie chciały występować pod nazwiskiem z obawy o późniejsze decyzje urzędników, które mogą dotyczyć ich firm.

Mariusz Zielke

Puls Biznesu
Dowiedz się więcej na temat: opóźnienia | środki | edukacja | NIK | wydatki | resort | ministerstwa
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »