Obiecanki cacanki?

Mija sto dni od wyborczego zwycięstwa partii Donalda Tuska. Szef PO, obecny premier, u schyłku kampanii wyborczej w październiku 2007 roku swoim podpisem ręczył za spełnienie dziesięciu obietnic. "Metro" wybrało pięć z nich i zapytało ekspertów, jak oceniają ich wykonanie.

Mija sto dni od wyborczego zwycięstwa partii  Donalda Tuska. Szef PO, obecny premier, u schyłku kampanii  wyborczej w październiku 2007 roku swoim podpisem ręczył za  spełnienie dziesięciu obietnic. "Metro" wybrało pięć z nich i  zapytało ekspertów, jak oceniają ich wykonanie.

Obietnica nr 1: Radykalnie podniesiemy płace dla budżetówki, zwiększymy emerytury i renty. Ocena: 0 - rząd jest w punkcie startu. Według Andrzeja Sadowskiego, eksperta Centrum im. A. Smitha - "jest to jedna z najbardziej nieszczęśliwych obietnic wyborczych, jakie można w ogóle złożyć. Ma ona tę zaletę, że łatwo z nią wygrać wybory, ale może stać się gwoździem do trumny przy kolejnym głosowaniu. Prawda jest taka, że Platforma obiecała podwyżki, tyle że nie sprecyzowała kiedy. Niemniej uważam, że nie da się tego zrealizować niezależnie od terminu rozłożenia spłaty. Jedynym sposobem na rozwiązanie problemów z budżetówką jest sprywatyzowanie wszystkiego, co się da, a wpuszczenie wolnego rynku do całej reszty". Obietnica nr 2: Zagwarantujemy bezpłatny dostęp do opieki medycznej i zlikwidujemy NFZ. Ocena: 3. Dr Adam Kozierkiewicz, ekspert ds. ochrony zdrowia, Collegium Medicum UJ jest zdania, że "na razie sprawy reformy zdrowia stoją w miejscu. Pomysły dotyczące decentralizacji NFZ - bo hasło likwidacji Funduszu należy włożyć między bajki - pojawiają się w różnych ustawach. Na jakim etapie są te ustawy - nie wiadomo. Mówi się o powstaniu urzędu, który kontrolowałby ubezpieczenia medyczne. Brak, niestety, konkretów. Wiadomo, że nasze składki nadal będą spływały do ZUS, bo to instytucja, która najwydajniej je ściąga. Wiadomo, że muszą istnieć obowiązkowe ubezpieczenia, bo gdy ich nie będzie, to czeka nas sytuacja jak w Meksyku, gdzie większość populacji jest nieubezpieczona. Ale decentralizacja NFZ nie jest priorytetem w tej chwili. Najważniejszy jest koszyk świadczeń gwarantowanych, którego nie ma. Najbardziej w Platformie rozczarowuje to, że coraz bardziej dystansuje się od pomysłu współpłacenia za świadczenia". Obietnica nr 3: Uprościmy podatki - wprowadzimy podatek liniowy z ulgą prorodzinną, zlikwidujemy ponad 200 opłat urzędowych. Ocena: 2. Dr Richard Mbewe z Wyższej Szkoły Zarządzania w Gdańsku uważa, że "nic nie zostało zrobione i nic nie wskazuje na to, by cokolwiek miało być zrobione. Ministrów w rządzie odpowiedzialnych za gospodarkę i finanse można porównać do kur z obciętymi głowami, które biegają, nie wiedząc gdzie i po co. W parlamencie - podobnie. Z podatku liniowego nie zostało już nic. Podatki płacimy takie, jakie wprowadził poprzedni rząd, nie słyszałem, by znikła choć jedna z tych 200 opłat. Platforma przyszła z bardzo dużymi obietnicami i powinna je wprowadzać w życie z marszu. Teraz z nich nic nie zostało, a jeśli rozda się jeszcze trochę pieniędzy na podwyżki dla protestujących, nie zostanie tym bardziej". Obietnica nr 4: Przyspieszymy budowę stadionów na Euro 2012. Ocena: 4 (na zachętę) z minusem za lekką opieszałość. Według Adama Ambrozika, eksperta KPP "w ciągu stu dni niewiele dało się zrobić. Ale stworzono zespół, który koordynuje prace nad Euro 2012, do którego w ostatnich dniach dołączył minister infrastruktury. Niestety, teraz mamy taki mało widowiskowy etap prac, wszystko jest jeszcze na papierze, nic się nie buduje, i pewnie to budzi niepokój. Dla parlamentu sprawą priorytetową jest teraz poprawienie tzw. specustawy, która miała pomagać w szybkich inwestycjach, a okazała się bublem prawnym". Obietnica nr 5: Szybko wypełnimy naszą misję w Iraku. Ocena: 4. Prof. Eugeniusz Smolar, Centrum Stosunków Międzynarodowych uważa, że "Polska w ogromnym stopniu wypełniła swoje zobowiązania sojusznicze w Iraku i honorowo może się z niego wycofać. Co się tyczy całości polityki zagranicznej, to najważniejsze jest, że dyplomacja odzyskała nareszcie należne sobie miejsce. Polityka zagraniczna jest znowu dyplomacją, a nie zestawem gromko grzmiących haseł ideologicznych. Bardzo dobrze wyglądają nasze stosunki z USA mimo licznych głosów krytyki. Amerykanie byli zaskoczeni naszą twardą postawą w sprawie tarczy antyrakietowej, ale błyskawicznie się otrząsnęli i teraz trwają konkretne rozmowy. Co do Rosji - to tutaj Platforma może poszczycić się samymi sukcesami, od kwestii polskiego mięsa począwszy. Szkoda, że nie było nikogo z rządu na szczycie w Davos, ale nie rozpatrywałbym tego w kategoriach dramatu. Po prostu warto czasami nawiązywać kontakty bez krawata.

Reklama
PAP/Metro
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »