Od dziś pogotowie strajkowe w zbrojeniówce

Od dziś rozpocznie się dziesięciodniowe pogotowie strajkowe w zakładach przemysłu zbrojeniowego - poinformował we wtorek PAP przewodniczący Solidarności w zbrojeniówce Stanisław Głowacki.

Związkowcy obawiają się wchodzącej w życie w sierpniu dyrektywy unijnej, która umożliwi zagranicznym koncernom uczestnictwo w przetargach na dostawy dla polskiej armii. Według Głowackiego kraje Europy zachodniej zastosowały rozwiązania prawne, które chronią ich przemysł zbrojeniowy. Związkowcy chcą, by polski rząd też podjął takie działania osłonowe.

20 lipca w Skarżysku-Kamiennej (Świętokrzyskie) Sekcja Krajowa Przemysłu Zbrojeniowego NSZZ "Solidarność" i Związek Zawodowy Pracowników Przemysłu Elektromaszynowego powołały wspólny komitet protestacyjny.

Reklama

Zgodnie z przyjętym przez komitet harmonogramem, pogotowie strajkowe, polegające na oflagowaniu zakładów i prowadzeniu akcji informacyjnej wśród pracowników i w mediach na temat protestu, potrwa do 18 sierpnia. "Nie ukrywamy, że jeżeli do tego czasu strona rządowa nie odejmie z nami rozmów, to rozważamy strajki ostrzegawcze, a w dalszej perspektywie demonstracje" - mówił Głowacki.

Do akcji przystąpią m. in. Zakłady Metalowe "Mesko" w Skarżysku-Kamiennej, Fabryka Broni "Łucznik" w Radomiu, Huta Stalowa Wola, Zakłady Mechaniczne "Bumar-Łabędy" w Gliwicach.

Podczas wtorkowego posiedzenia komisji trójstronnej z udziałem przedstawicieli ministerstw skarbu, gospodarki, obrony narodowej i związkowców ustalono, że związkowcy wspólnie z pracodawcami ustalą działania, które pozwolą złagodzić negatywne skutki obowiązywania unijnej dyrektywy. W przyszłym tygodniu rezultaty spotkań w swoich zakładach przedstawią w ministerstwie gospodarki. Planowane jest także spotkanie z nowym ministrem obrony Tomaszem Siemoniakiem.

Szef Solidarności w zbrojeniówce wyraził nadzieję, że dzięki rozmowom z rządem, nie dojdzie do strajku okupacyjnego.

Związkowcy domagają się także zamówień wieloletnich, środków na badania i rozwój, promocji na rynkach zagranicznych oraz środków na restrukturyzację zatrudnienia.

Związkowcy chcą wstrzymania realizacji programu konsolidacji polskiego przemysłu zbrojeniowego. Związki akceptują program, ale chcą, żeby był realizowany albo w pełni, albo wcale. Według Głowackiego realizowana jest restrukturyzacja zatrudnienia i restrukturyzacja majątku, a rząd nie wywiązuje się ze swojej części programu - nie rozwiązał m.in. kwestii zamówień wieloletnich oraz środków na badania i rozwój.

Zgodnie z rządowym programem 11 wojskowych przedsiębiorstw remontowo-produkcyjnych zostanie włączonych do grupy Bumar w tym roku, m.in. Wojskowe Zakłady Mechaniczne w Siemianowicach Śląskich, gdzie produkuje się transportery Rosomak oraz Wojskowe Zakłady Uzbrojenia w Grudziądzu. Pracownicy zakładów sprzeciwiają się konsolidacji z Bumarem.

Pod koniec czerwca sejmowa komisja obrony zaapelowała do premiera o ponowne rozważenie celowości włączenia do Bumaru wojskowych zakładów remontowo-produkcyjnych. Zdaniem posłów wyniki finansowe podległych MON zakładów są zadowalające, a przy decyzji o przekształceniach należy uwzględnić opinię strony społecznej i związków.

Posłowie zasugerowali też rozważenie, czy nie należałoby przyjąć programów wsparcia polskich zakładów zbrojeniowych, także w kontekście unijnej dyrektywy zobowiązującej do otwarcia rynku zamówień wojskowych na konkurencję z UE.

PAP
Dowiedz się więcej na temat: zakłady | pogotowie strajkowe
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »