Polska gospodarka nadal rośnie, mimo oznak recesji w Europie

Niemiecka gospodarka spowalnia, co jest niepokojącym sygnałem dla Polski.

- My jednak idziemy w górę. Od kilku lat mamy stale wyższy wzrost średni PKB per capita w ujęciu realnym w stosunku do średniej dla Unii Europejskiej - mówił na konferencji BGK "Biznes. Samorząd. Rozwój regionalny" w Opolu, dr Wojciech Myślecki.

- Nasza gospodarka rozwija się szybko na tle innych państw regionu. Mimo oznak niezbyt groźnej recesji, my mamy trend przeciwny, czyli idziemy do góry - przekonywał w Opolu Myślecki. - Wyprzedziliśmy Grecję i Portugalię, a teraz gonimy Włochy - dodaje.

Podczas swojego wykładu opisywał założenia Strategii Odpowiedzialnego Rozwoju rządu Mateusza Morawieckiego i jej wpływu na rozwój gospodarczy kraju. - Strategia zakłada, że fundamentem rozwoju państwa jest ścisła współpraca między państwem jako reprezentantem całości, a regionami, samorządami i biznesem - mówił Myślecki. Jak przekonywał, obecny rząd odszedł od podstawowego paradygmatu rozwoju gospodarek neoliberalnych. Polega on na założeniu, że rozwój we współczesnym świecie, w którym dużą rolę odgrywa kapitał wiedzy, odbywa się tylko w potężnych, miejskich ośrodkach akademickich, a reszta regionu musi z tego dobrodziejstwa lepiej lub gorzej korzystać.

Reklama

Wcześniej uznawano, że książkowym przykładem rozwoju dużego ośrodka miejskiego jest Warszawa, która ma trzy razy większe PKB niż pozostała część Mazowsza. - Wyciągnięto fałszywy wniosek - przekonywał Myślecki i dodał, że wzrost stolicy wynikał z pewnych okoliczności, nie zaś z tego, że to naturalne prawo ekonomiczne. - Warszawa ma taki wzrost, bo ciągle nie wydostaliśmy się z pułapki historycznej. Jesteśmy państwem ciągle nie do końca ukształtowanych jako państwo o samodzielnych strukturach zarządzania. Warszawa to wykorzystała i scentralizowała większość dyspozycji - tłumaczył Myślecki.

Jak przekonywał, silną stroną Strategii Odpowiedzialnego Rozwoju jest dobre zdefiniowanie wyzwań, przed którymi stoi Polska. Mowa o pułapkach rozwoju, które próbuje przełamać rząd PiS-u. Pierwsza z nich to pułapka niskich zarobków jako czynnika konkurencyjności. Z danych statystycznych wynika, że tylko połowa Polaków zarabia powyżej 2500 zł na rękę. - Obecny rząd odszedł zdecydowanie od strategii konkurowania na zagranicznych rynkach niskimi kosztami pracy. Dla biznesu stanowi to wyzwanie i oznacza konieczność mniejszego uzależnienia się od pracy - tłumaczył Myślecki i wskazywał na wagę automatyzacji i innowacyjności w przedsiębiorstwach.

Z rezygnacją z roli, jaką odgrywa praca w gospodarce, wiąże się pułapka demograficzna. Coraz mniejsza liczba rąk do pracy, wymusza inwestowanie w procesy automatyzacyjne. Na razie Polska radzi sobie z negatywnymi trendami demograficznymi na rynku pracy, ściągając siłę roboczą ze Wschodu. - Musimy jednak przestawić gospodarkę w taki sposób, aby zasoby siły roboczej nie były tak istotne, bo maszyny zaczną pracować - wyjaśniał na konferencji BGK w Opolu Wojciech Myślecki.

Kolejna z barier rozwoju to pułapka braku równowagi. - Obecna koalicja rządowa doszła do władzy w momencie, kiedy 73 proc. banków było w rękach kapitału zagranicznego. W dobie wielkiego kryzysu okazało się, że kapitał ma narodowość. Po transakcji kupna dwóch dużych banków, Pekao i Alior Banku, ten poziom spadł do poniżej 60 proc. - mówił Wojciech Myślecki i dodał, że mamy szansę dojść do europejskich standardów podstawowych, które zakładają, że połowa banków znajduje się w rękach kapitału narodowego.

d.p.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: gospodarka
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »