Polska w czołówce najdroższych

Ceny usług telekomunikacyjnych systematycznie spadają, chociaż wciąż jesteśmy w czołówce najdroższych krajów UE, a nasz rynek w dużej mierze uzależniony jest od podejścia administracji państwowej do kwestii liberalizacji. Klienci z uwagą powinni więc obserwować polityczne zawirowania.

Liberalizacja rynku nabrała rozpędu, a Urząd Komunikacji Elektronicznej wspiera interes końcowego użytkownika, a nie głównego rynkowego gracza, jak było to jeszcze kilka lat temu. I chociaż ceny usług telefonii stacjonarnej, komórkowej i dostępu do internetu nadal są jednymi z najwyższych w Europie, klient porównując rachunki sprzed 3-4 lat dostrzega wyraźną różnicę.

- Rzeczywiście, na przestrzeni ostatnich kilku lat polski rynek usług telekomunikacyjnych charakteryzował wysoki stopień spadku cen - zgadza się Maciej Terlikowski, menedżer w dziale usług doradczych PricewaterhouseCoopers.

Reklama

- Jest to zasługą sukcesywnej liberalizacji rynku, która otwiera drogę nowym operatorom alternatywnym, wirtualnym i komórkowym. Szczególnie w ciągu ostatnich kilkunastu miesięcy możemy zaobserwować wyraźny wzrost konkurencji na rynku usług telefonii stacjonarnej i dostępu do internetu, głównie dzięki zwiększeniu możliwości wykorzystania przez operatorów infrastruktury TP doświadczenia swoich usług. Na rynku usług telefonii komórkowej zadebiutował nowy operator oferując usługi pod marką Play, rozpoczęli też działalność pierwsi operatorzy wirtualni MVNO.

Na pozytywne efekty działania prezes UKE Anny Streżyńskiej wskazuje większość analityków i uczestników rynkowych. Odkąd objęła urząd, jej walka o urynkowienie polskiej telekomunikacji stała się wręcz wyróżnikiem na tle obecnej ekipy rządzącej.

- Przez wiele lat mieliśmy dobre prawo telekomunikacyjne, ale ówczesny URTiP nie wypełniał swojego zadania, utrzymując silną pozycję jednego rynkowego gracza - mówi Wojciech Apel, wiceprezes Śląskich Sieci Światłowodowych 3S.
- Pojawienie się w UKE Anny Streżyńskiej zmieniło sytuację, nie poprzez prześladowanie TP, jak to widzą niektórzy, ale dzięki dopuszczeniu do rynku innych operatorów, którzy pomimo ponoszonych inwestycji byli wcześniej blokowani. Tak jak w innych krajach, do infrastruktury operatora otrzymali dostęp konkurencyjni gracze, rozpoczęła się walka o klienta, a ceny spadły.

- Takie działania regulatora, jak wprowadzenie regulacji w zakresie WLR (Wholesale Line Rental) czy BSA (Bitstream Access), powodują, że sytuacja konkurencyjna na rynku telekomunikacyjnym poprawia się - zauważa z kolei Magda Borowik, analityk rynku telekomunikacyjnego IDC Polska.
- Drugim istotnym czynnikiem jest przyśpieszony wzrost gospodarczy, powiązany z absorpcją funduszy unijnych płynących do Polski od czasu akcesji.

Nasza rozmówczyni wskazuje również na pewne sprzężenie zwrotne, które pozytywnie oddziałuje na rynek. Według niej, wzrost gospodarczy dodatkowo przyśpieszany jest przez ekspansję usług szerokopasmowych, które umożliwiają poszerzanie rynków zbytu dla wielu produktów i usług, a także w znaczącym stopniu znoszą bariery wejścia w poszczególnych sektorach.
- Im szybszy wzrost gospodarczy, tym szybszy rozwój usług szerokopasmowych, które dodatkowo katalizują procesy gospodarcze - uważa Magda Borowik.

Taniej, chociaż wciąż drogo

Według raportu UKE podsumowującego polski rynek telekomunikacyjny w 2006 r., na spadek cen usług wpływa również ich postępująca konwergencja. Przykładem jest chociażby wprowadzanie ofert telefonii stacjonarnej i dostępu do internetu przez operatorów telewizji kablowej. I chociaż TP SA nadal posiada pozycję zdecydowanie dominującą, z roku na rok monopol ten kurczy się na rzecz innych graczy. To również wymusza korektę cen, wprowadzanie nowych ofert i promocji, walkę o odchodzącego klienta. W efekcie korzysta na tym końcowy użytkownik, który za usługi płaci po prostu mniej.

Podgryzana przez konkurencję TP oraz jej główni rywale wprowadzają więc coraz częściej tzw. oferty wiązane, dzięki którym klient opłacając abonament zyskuje np. dodatkowe pakiety minut lub darmowe rozmowy wieczorem czy w weekendy. W ten sposób operatorzy odbijają sobie spadek cen na wyższym abonamencie, zatrzymują również klienta przy sobie. Warto wspomnieć, że przychody z abonamentu i instalacji w roku 2006 po raz pierwszy stanowiły ponad 50 proc. przychodów osiąganych przez operatorów na rynku detalicznym.

W 2007 r. firmy poszły o krok dalej, oferując w ramach telefonii stacjonarnej wyłącznie opłatę abonamentową bez limitu połączeń na numery lokalne i międzymiastowe. Ruchy takie wymuszają malejące ceny połączeń głosowych oraz spadające zainteresowanie usługami telefonii tradycyjnej. Oferta stacjonarna zyskała w ostatnim czasie jeszcze jednego groźnego konkurenta w postaci połączeń głosowych realizowanych poprzez komunikatory internetowe. Takie programy, jak Skype czy Tlenofon, stają się realnym rywalem, zwłaszcza przy upowszechnianiu stałego dostępu do internetu.

Czynniki te powodują, że ceny połączeń lokalnych, a zwłaszcza międzymiastowych, wyraźnie spadają (według UKE w 2006 r. w porównaniu do roku 2005 odpowiednio o ok. ok. 4,8 proc. i ok. 9,7 proc.). Nadal najdroższym segmentem usług w wypadku telefonii stacjonarnej są połączenia na komórki. I chociaż w ostatnim czasie również ta usługa stopniowo się cywilizuje, eksperci UKE zwracają uwagę, że w przypadku niektórych operatorów średni koszt połączeń wręcz wzrósł. Co prawda nie dzięki podwyżce ceny połączenia jednostkowego, ale poprzez zmianę planów taryfikacyjnych lub zasad taryfikacji w istniejących już planach.

Od lat podstawowym rywalem telefonii stacjonarnej są operatorzy komórkowi. Również w tym segmencie zauważyć można ostrą walkę cenową, tym bardziej że wraz z dynamicznym rozwojem technologicznym i związaną z tym możliwością zaoferowania nowych usług rynek jeszcze niedawno podzielony między trzech głównych graczy nie tylko zyskał czwartego do tanga (P4 jako Play), ale i kolejnych chętnych do uszczknięcia komórkowego tortu. Realną konkurencją stają się bowiem tzw. operatorzy wirtualni, czyli MVNO, którzy co prawda jeszcze nieśmiało, ale jednak rozpoczynają działalność.

Wystarczy wspomnieć, że pozwolenie na świadczenie usługi polegające na korzystaniu z infrastruktury funkcjonującego już na rynku operatora i oferowaniu połączeń telekomunikacyjnych własnym abonentom posiadało w I połowie br. już 147 podmiotów. Jeżeli chodzi o ofertę usług mobilnych, w ostatnim czasie wyraźnie zyskują klienci biznesowi, gdzie spadki cen w zależności od operatora sięgały 6-23 proc. Trochę mniej ograniczane są koszty użytkowników indywidualnych. Uspokoiła się trochę sytuacja w ramach ofert przedpłaconych (pre-paid). Operatorzy, którzy wyraźnie stawiali na te usługi jeszcze kilka lat temu, ostatnio trochę przystopowali, czekając jak rozwinie się rynek MVNO.

Segment rozruszało jedynie wejście do gry Playa. Spora rewolucja cenowa obserwowana jest na rynku szerokopasmowego dostępu do internetu, gdzie ceny w ostatnim czasie spadły nawet o 70 proc. Czynniki sprzyjające rozwojowi usług to przede wszystkim spory wzrost klientów decydujących się na instalacje internetu oraz decyzje UKE liberalizujące rynek. Dostawcy, reagując na spadek liczby osób korzystających z dostępu dial-up, wprowadzają niższe ceny w oferowanych promocjach przy wydłużeniu czasu trwania umowy. - Należy oczekiwać, że już w niedalekiej przyszłości odbędzie się 317 postępowań przetargowych na świadczenie usług szerokopasmowych w powiatach w technologii WiMax - zwraca również uwagę Magda Borowik z IDC Polska. - Może to przenieść internet pod najbardziej potrzebujące strzechy.

Cennik globalny

Poziom cen na polskim rynku telekomunikacyjnym w porównaniu z pozostałymi krajami UE nadal raczej nie nastraja optymistycznie. W zależności od dostępnych opracowań, znajdujemy się co najmniej sporo powyżej unijnej średniej. Sytuacja co prawda znacznie się poprawia, jednak nadal silna pozycja operatora zasiedziałego utrudni szybszą liberalizację rynku.

- Nominalnie ceny usług telekomunikacyjnych w Polsce są podobne do cen w innych krajach UE, a ewentualnie występujące różnice coraz bardziej się zacierają - zauważa Emil Konarzewski z firmy Audytel.
- Oczywiście, sprawa wygląda inaczej, jeżeli porównamy te ceny do zarobków, co z uporem godnym lepszej sprawy robią niektórzy badacze rynku. Warto przy okazji zauważyć, że ceny w UE wcale nie są takie najniższe. Ale czy się to komuś podoba czy nie, żyjemy na coraz bardziej globalnym rynku, także w aspekcie usług telekomunikacyjnych, więc ceny będą się wyrównywać także w skali globalnej.

Liberalizacja nie powinna więc ominąć także rynku polskiego. W zależności od opcji politycznej, może to przebiegać wolniej lub szybciej, jednak ceny powinny nadal spadać. Rozwój nowych technologii i, co za tym idzie, oferowanie nowych usług jest na rynku telekomunikacyjnym tak szybkie, że nie nadąża za nimi często administracja nadzorująca ten segment gospodarki, o ustawodawcach nie wspominając. Szacuje się jednak, że ceny podstawowych usług głosowych i dostępu do internetu będą spadać przez najbliższych kilka lat w tempie do kilkunastu procent rocznie.

- Będziemy obserwować pojawianie się nowych usług multimedialnych i bezprzewodowych, wzrośnie też liczba dostawców usług, między innymi za sprawą operatorów wirtualnych - prognozuje Emil Konarzewski.
- Użytkownicy usług telekomunikacyjnych będą mieli coraz większy wybór, wzrośnie także liczba ofert łączenia klasycznych usług głosowych z ofertami, które z telekomunikacją na pierwszy rzut oka nic nie mają wspólnego, na przykład z telewizją mobilną.

Nie tylko rozwój nowych technologii i poszerzenie oferty rynkowej wpłynie na poziom cen. Zdaniem Macieja Terlikowskiego z PricewaterhouseCoopers, należy uważnie obserwować sytuację nowych graczy na rynku i ich wpływ na podmioty o ugruntowanej pozycji. Ciekawie zapowiada się także ekspansja usług związanych z dystrybucją treści multimedialnych, interaktywnych oraz zwłaszcza produktów niszowych skierowanych do ściśle określonych grup klientów na podstawie tzw. segmentacji stylów życia (lifestyle).

Paradoksalnie, sektor telekomunikacyjny, by zyskać na liberalizacji, potrzebuje ingerencji państwowej. Urynkowienie w dużej mierze zyskujemy dzięki działalności państwowego regulatora. W ostatnich latach wychodziło to całkiem nieźle, jak będzie po wyborach, zależeć będzie od nowego układu sił. Jeżeli chodzi bowiem o telekomunikację, jak na razie sama gra rynkowa nie wystarczy, a nowinki technologiczne często przegrywają ze skostniałą strukturą tego segmentu gospodarki.

Jarosław Maślanek

Dowiedz się więcej na temat: wzrost gospodarczy | Polskie | najdroższa | UKE | operatorzy | czołówka | infrastruktura
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »