Polska w maratonie negocjacji

Rozmowa z sekretarzem stanu w kancelarii Prezesa Rady Ministrów prof. Tadeuszem Iwińskim.

Rozmowa z sekretarzem stanu w kancelarii Prezesa Rady Ministrów prof. Tadeuszem Iwińskim.

- Dzisiaj i jutro z wizytą w Polsce przebywa Komisarz Unii Europejskiej ds. Rozszerzenia Günter Verheugen. Jakie są relacje na linii Polska - Unia Europejska w momencie przyjazdu Komisarza do Polski?

- Komisarz Verheugen przyjechał do Polski po raz trzeci za kadencji rządu premiera Leszka Millera. Jest to rzecz bez precedensu w kontaktach Unii z jakimkolwiek z 10 krajów kandydackich. Świadczy o intensywności tych kontaktów i ich regularności.

Polska jest państwem najważniejszym dla Unii zarówno z punktu widzenia potencjału demograficznego (53% potencjału "10-tki" krajów kandydujących), jak i gospodarczego.

Reklama

- Na jakim etapie znajduje się dzisiaj Polska w negocjacjach?

- Zamknęliśmy 25 rozdziałów z trzydziestu, czyli - jak trafnie powiedział Komisarz Verheugen - jeśli w tym miesiącu, tj., 29 lipca, zamkniemy rozdział "Wymiar Sprawiedliwości i Sprawy Wewnętrzne", znajdziemy się na ostatniej prostej w maratonie negocjacyjnym. Ten rozdział jest złożony, bo dotyczy bodaj najdelikatniejszej dziś tematyki w Unii: kwestii nielegalnej migracji, azylu politycznego, a także wspólnej kontroli granic. Warto sobie uświadomić, że gdy Polska będzie w Unii, będziemy mieli 1150 km wschodniej granicy: nasza granica z Rosją wynosi 208 km, ponad 400 km z Białorusią i ponad 500 z Ukrainą. Litwy tu nie liczę, gdyż kraj ten, będąc w Unii Europejskiej, będzie także wschodnią granicą Unii.

Do tej pory, przez niecałe 9 miesięcy funkcjonowania rządu premiera Leszka Millera, zamknęliśmy 9 rozdziałów. To naprawdę dobre tempo - średnio jeden rozdział na miesiąc. Takie tempo musi być utrzymane po to, żeby w końcu września, a najpóźniej do końca października, zamknąć rozdział dotyczący konkurencji. Uważam, że jest to realne. Zostaną nam wtedy, podobnie jak innym krajom kandydackim, trzy rozdziały finansowe, w których przypadku - jak sądzę - jest szansa na kompromis.

22 września odbędą się wybory w Niemczech - największym kraju Unii, którego wkład do budżetu Unii jest największy. Dopiero po tych wyborach będzie można poznać ostateczne stanowisko rządu niemieckiego, także w sprawach finansowych. Reasumując - wówczas, po przedstawieniu stanowiska "15-tki", rozpocznie się prawdziwy maraton negocjacyjny, który powinien skończyć się na szczycie w Kopenhadze 12-13 grudnia. Myślę, że pozytywnie dla Polski.

- Podczas ostatniej wizyty komisarza Verheugena w Polsce, w lutym br., udało się dokonać przełomu w sprawie warunków sprzedaży ziemi cudzoziemcom, co doprowadziło do szybkiego zamknięcia tego rozdziału. Czy i po tej wizycie Komisarza również możemy się spodziewać, że nastąpi jakiś przełom?

- Sądzę, że nastąpił przełom mentalny, świadomościowy w sprawach rolnictwa. O nich się najwięcej mówi i one są najbardziej drażliwe. Ale o przełomie możemy mówić także w drugim aspekcie tej sprawy - jasno określonych pól kompromisu.

Komisarz Verheugen powiedział bardzo otwarcie, w obecności premiera Leszka Millera i wicepremiera Jarosława Kalinowskiego, że trzeba sobie zdać sprawę, iż rolnicy stanowią jedyną grupę społeczną w Polsce, która natychmiast i w największym stopniu skorzysta z wejścia Polski do Unii Europejskiej (w Polsce na wsi i w małych miasteczkach mieszka 38% ludności, w rolnictwie pracuje 26 %, z czego jedynie połowa uzyskuje ponad 50% dochodów z rolnictwa). Górnicy, hutnicy, stoczniowcy, pracownicy przemysłu lekkiego itd. nie otrzymają niczego w sposób bezpośredni, a rolnicy otrzymają zarówno dopłaty bezpośrednie, jak i środki na wspieranie obszarów wiejskich. Będzie to grupa w istocie uprzywilejowana w stosunku do innych. I kiedy mówi się o polityce rolnej, trzeba to widzieć właśnie w ten sposób, całościowo.

Druga strona tej "monety" jest taka, że raczej nie mogą się zmienić kwoty - to jest trochę ponad 40 mld euro, przyznane w Agendzie 2000 w Berlinie w 1999 r. na cały proces rozszerzenia w latach 2004 - 2006. Z kwoty tej Polska dostanie połowę, a "9-tka" krajów kandydackich pozostałą część. W pewnym sensie może nastąpić zmiana - ale w racjonalnych ramach - taka, że pewna część pieniędzy przeznaczanych z funduszy strukturalnych na rolnictwo zostanie przesunięta na dopłaty bezpośrednie. Ale dzisiaj widać, że pole manewru, jeśli chodzi np. o dopłaty bezpośrednie w pierwszym roku, mieści się pomiędzy 25% a 30% poziomu dopłat w krajach Unii. W kwestii skrócenia zapowiedzianego okresu 10 lat dochodzenia do pełnych dopłat tym polem manewru może być skrócenie, powiedzmy, o kilka lat.

Myślę również, że bardzo ważnym elementem wyjaśniającym, i to nie stanowi tylko kwestii lingwistycznej, jest zwrócenie uwagi na to, czym się różnią dwa pojęcia: równe szanse i równe traktowanie. Równe traktowanie oznaczałoby, że we wszystkich dziedzinach Polska musi natychmiast, od początku 2004 roku, być traktowana jak inne kraje Unii. Na przykład, jeżeli mamy ogromne zaległości w kwestii ochrony środowiska, to Polska - gdyby miała być równo traktowana - musiałaby natychmiast wyłożyć 40 czy nawet 50 mld euro na dostosowanie naszego środowiska, które nie spełnia wielu elementarnych wymogów Unii Europejskiej.

Oczekujemy i będziemy wymagali równych szans dla Polski, natomiast niekoniecznie równego traktowania w rozumieniu takim, że są równe warunki we wszystkich dziedzinach. Dzisiaj nie ma równych warunków społeczno-gospodarczych w Polsce i w Unii. Nie ma równych warunków nawet w Estonii i Słowenii, które są dwoma najbardziej rozwiniętymi krajami "10-tki". Nawet Grecja i Portugalia - dwa najbiedniejsze kraje Unii, są mimo wszystko dwa razy bogatsze od Polski.

- Jest Pan już po rozmowach plenarnych z komisarzem Verheugenem. Czy Komisarz pytał o ostatnio dokonane zmiany w rządzie Premiera Leszka Millera i ich ewentualny wpływ na nasze negocjacje?

- W trakcie rozmów w "cztery oczy", jak również podczas rozmów plenarnych, premier Leszek Miller silnie akcentował, że zmiany dokonane w rządzie w żadnym stopniu nie zagrażają ani negocjacjom Polski z Unią, ani procesowi rozszerzenia Unii. Przeciwnie - są raczej dowodem determinacji Warszawy, by konsekwentnie reformować polską gospodarkę i by nasz kraj znalazł się w Unii na początku 2004 r.

Rozmawiała Urszula Końska - Centrum Informacyjne Rządu

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: komisarz | Polskie | dopłaty bezpośrednie | dopłaty | Równe | verheugen | prof
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »