Prywatyzacja: tak, ale nie tak jak dotychczas

Były minister skarbu, a także jeden z kandydatów do objęcia tego stanowiska w nowym rządzie, krytykuje niemal wszystkie decyzje obecnej ekipy. Zapowiada zatrzymanie trwających procesów prywatyzacyjnych.

Były minister skarbu, a także jeden z kandydatów do objęcia tego stanowiska w nowym rządzie, krytykuje niemal wszystkie decyzje obecnej ekipy. Zapowiada zatrzymanie trwających procesów prywatyzacyjnych.

Były minister skarbu, a także jeden z kandydatów do objęcia tego stanowiska w nowym rządzie, krytykuje niemal wszystkie decyzje obecnej ekipy. Zapowiada zatrzymanie trwających procesów prywatyzacyjnych, m.in. w PZU, PKN Orlen i PKO BP. Co stanie się z tymi firmami? Przedstawiciel SLD nie daje jasnych odpowiedzi.



- Martwi się Pan o stan posagu, który po Aldonie Kameli-Sowińskiej odziedziczy nowy szef resortu skarbu?

- Tak, i to bardzo. Obawiam się wielu tzw. trupów w szafie.



- Konkretne przykłady?

Reklama

- Choćby prywatyzacja grupy PZU. Na razie wszystko wskazuje na to, że po wyborach projekt trzeba będzie przeanalizować jeszcze raz.



- Harmonogram upublicznienia spółki jest więc zagrożony?

- Nawet jeśli prospekt emisyjny grupy PZU zostanie zaakceptowany przez Komisję Papierów Wartościowych i Giełd, to nie wolno zapominać o towarzyszącej temu przedsięwzięciu, i to już od dwóch lat, atmosferze skandalu. Dość irracjonalne wydaje mi się również wmawianie rynkowi, że afera związana z Grzegorzem Wieczerzakiem, byłym prezesem PZU Życie, nie ma już wielkiego znaczenia i że akcje grupy są bezpieczną inwestycją. To zupełne nieporozumienie!

Kolejnym "trupem" - trzymając się już tej konwencji - jest także prywatyzacja Telekomunikacji Polskiej. Dlaczego umowa z konsorcjum France Telecom-Kulczyk Holding rodzi nadal tyle nieporozumień? Dlaczego nie ujawniono do tej pory oferty na zakup kolejnego pakietu tej spółki? To z pewnością nie podnosi wiarygodności TP SA.

I kolejna sprawa. Dlaczego tak gwałtownie resort usiłuje rozstać się z pakietem akcji PKN Orlen? Osoby odpowiedzialne za ten projekt nie zwracają uwagi na skutki gospodarcze tego przedsięwzięcia. Czy ktoś zadał sobie na przykład pytanie, jakie konsekwencje może mieć mariaż Orlenu z MOL-em dla rynku nawozów sztucznych? A co z naszym potencjałem produkcyjnym w branży chemii ciężkiej?

Uważam ostatnie działania MSP za kolejną próbę tzw. prywatyzacji fiskalnej. Chodzi o zapełnianie kasy Skarbu Państwa bez analizy konsekwencji takich kroków dla przyszłości kraju.



- Ale prywatyzacja jest przecież świętym obowiązkiem ministra skarbu!

- Z jednej strony mówi się, że prywatyzacja jest konieczna, bo budżet potrzebuje pieniędzy. Ale z drugiej strony pojawia się, np. w przypadku Orlenu i jego potencjalnych partnerów, pomysł wzajemnego wykupu akcji, który przecież z punktu wiedzenia budżetu ma znaczenie neutralne. Nie widać tu logiki.

Zdaję sobie sprawę, że może to być wartościowa próba konsolidacji sektora paliwowego w tej części Europy. Ale zanim zaczniemy rozwiązywać przemysłowe problemy kontynentu, powinniśmy zrobić porządek na własnym podwórku. Co z Rafinerią Gdańską? Czy Rotch Energy jest rzeczywiście dobrym partnerem dla gdańskiej spółki w kontekście próby kojarzenia Orlenu z OMV czy MOL? Kolejna sprawa - Ciech, czyli próba uwłaszczenia się obecnego zarządu spółki. Tak przynajmniej donosi prasa.



- No dobrze, ale co SLD zamierza z tym zrobić? Te projekty są już bardzo zaawansowane...

- ... nic nie szkodzi. Należy wstrzymać przede wszystkim prywatyzację PZU oraz sprzedaż pakietu akcji Orlenu. To tylko dwa najbardziej spektakularne przypadki, ale takich kompromitujących projektów jest znacznie więcej.



- Proszę o konkretne przykłady.

- PKO BP. Nie widzę powodu realizowania przyspieszonej prywatyzacji tej firmy. Również ten projekt trzeba gruntownie przeanalizować pod kątem oczekiwań właściciela. Dopiero w drugiej kolejności można dyskutować o prywatyzacji i najbardziej efektywnej strukturze własnościowej. Tymczasem dzisiaj hołduje się zupełnie innym zasadom - najpierw rozważa się sposób sprzedaży banku, a dopiero potem zastanawia, w jaki sposób PKO BP powinno przysłużyć się rodzimej gospodarce.



- Łatwo krytykować. Jakie Pan ma konkretne propozycje.

- Nie mamy wątpliwości, że jeszcze przez wiele lat PKO BP będzie największym polskim bankiem pod względem depozytów. A zatem ten bank powinien skoncentrować się na dwóch obszarach: liniach kredytowych dla małego i średniego biznesu oraz finansowaniu budownictwa mieszkaniowego. Kolejnym obszarem mogłaby być obsługa samorządów. PKO BP nie powinien być bankiem dla dużych korporacji. Ci klienci zostaną wcześniej lub później przejęci przez banki z dominującym udziałem kapitału zagranicznego.



- Kto powinien odegrać wiodącą rolę w przygotowaniu tej oferty produktowej? Kto będzie zarządzać PKO BP? Skąd kadra menedżerska, know-how etc.?

- Właściciel, czyli Skarb Państwa. To on wyznacza misję, określa zadania poprzez dobór technologii, platformy informatycznej, politykę personalną.



- Chyba Pan żartuje. Przecież to właśnie skarb jest najgorszym właścicielem...

- Nie zgadzam się z tą opinią. Ale owszem - w ostatnim okresie ludzie kierujący spółkami Skarbu Państwa robili wszystko, że potwierdzić tę obiegową opinię. Tylko tak mogę to skomentować.



- Nie ma Pan jednak wrażenia, że inwestorzy negocjujący właśnie teraz zakupy z resortem skarbu stracili motywację do tego, by się spieszyć? Skarb zasiada do stołu rozmów z budżetowym nożem na gardle, a to chyba niezbyt silna pozycja negocjacyjna...

- Najbardziej się dziwię doradcom. Dla mnie firma doradcza, która podejmuje się - jak w przypadku Orlenu - dokonania analizy prywatyzacji tego przedsiębiorstwa w ciągu czterech tygodni jest albo bardzo zdeterminowana finansowo, albo niekompetentna. Tego po prostu nie można zrobić w tak krótkim czasie.

Nie dziwię się więc, że inwestorzy zachowują się w tej sytuacji wstrzemięźliwie. Bo jak traktować partnera do negocjacji, który publicznie głosi, że pilnie potrzebuje pieniędzy, a jednocześnie domaga się zakupów po najwyższej cenie.

Chciałbym podkreślić, że prywatyzacje już tego budżetu nie uratują. A generalnie, wykorzystywanie prywatyzacji jako narzędzia do gaszenia pożaru w finansach publicznych państwa jest krótkowzroczne. Bo jak teraz - i to wszystko - sprzedamy, to co zaoferujemy inwestorom w 2002 roku?



- Czyli o to chodzi? Nowy rząd próbuje zatrzymać trochę rodowych sreber dla siebie? To przecież nie tylko sprawa doraźnych wpływów do budżetu, ale także wpływ na obsadę personalną tych spółek...

- Nie. Zamierzamy radykalnie zmienić podejście do prywatyzacji. To chyba ostatni moment, by zastanowić się, jak zagospodarować środki z prywatyzacji, by wspomagały proces ożywiania gospodarki, a nie tylko wypełniały budżetowe dziury.



- Czy to Pana autorski pomysł, czy też stanowisko SLD?

- To tylko mój pogląd, który jest jednak akceptowany przez kierownictwo SLD.



- Czyli jaka w końcu będzie strategia prywatyzacyjna nowego rządu?

- Za wcześnie jeszcze na takie deklaracje. Na razie mogę tylko mówić o konkretnych przykładach prywatyzacji, które budzą nasz największy niepokój. Bardziej mnie teraz pociąga np. możliwość dyskutowania o próbie wykorzystania PZU jako ośrodka kapitałowego, który mógłby brać udział w konsolidacji rodzimych instytucji finansowych. Zastanawiam się na przykład nad korzyściami wynikającymi z ewentualnego scalenia PZU z PKO BP. Interesujące są także dalsze losy PLL LOT, bo okazało się, że wybrano dla spółki najsłabszego z trzech zainteresowanych inwestorów branżowych.

TP SA spisałem na straty, bo obecnie intryguje mnie możliwość ograniczenia pozycji monopolistycznej tej spółki - nawet przez jej radykalny podział.



- A co z inwestorami strategicznymi TP SA? Nie kupowali przecież kilku małych telekomów, ale firmę dominującą na rynku, zresztą słono za to płacąc?

- Oni z tylko z nazwy są akcjonariuszami mniejszościowymi. Resort skarbu oddał już przecież kontrolę nad tą spółką. Mało tego, umowę podpisano tak, że nabywca wcale nie zobowiązał się do zakupu kolejnego pakietu akcji. MSP będzie więc prywatyzować to przedsiębiorstwo z bardzo słabej pozycji negocjacyjnej.

I jeszcze jedno. Mam bardzo dużo wątpliwości co do wiarygodności wycen PZU czy TP SA. Nie chcę jednak na razie mówić o szczegółach, bo nie znamy wszystkich dokumentów.



- Wróćmy jednak do wspomnianego przez Pana ewentualnego scenariusza połączenia PZU z PKO BP...

- ...niewykluczone, że można w ten proces włączyć jeszcze Bank Pocztowy, który może być w przyszłości jednym z największych banków sieciowych w Polsce.



- Chce Pan dzielić TP SA, a jednocześnie wzmacniać pozycję PKO BP, z PZU i Bankiem Pocztowym pod rękę...

- To nie jest to samo. W przypadku TP SA mamy do czynienia z siłą, która w pewnych grupach produktów ma 100-proc. udział w rynku, a w przypadku PKO BP i Banku Pocztowego poruszamy się w granicach najwyżej 30 proc. A poza tym, agresywna konkurencja w sektorze bankowym, wsparta kapitałem zagranicznym, nie zdoła zabrać PKO BP udziału w rynkach lokalnych. Nie wierzę, że Citibank spróbuje pozyskać klientów np. z Przasnysza.

Chcę jednak wyraźnie powiedzieć, że nikt nie będzie upierał przy łączeniu tych instytucji na siłę. Po prostu analizujemy taką możliwość.



- Proszę uściślić: ile akcji PKO BP powinno trafić w prywatne ręce?

- Pakiet większościowy, ale zdecydowanie więcej niż tradycyjne 51 proc.



- Co zrobicie z Polskim Cukrem?

- To już jest sfera czystej polityki. Po prostu dramat. Tak naprawdę, jeszcze nie wiem, co powinniśmy zrobić z tym projektem.



- Czy rozmawiam z kandydatem na ministra skarbu?

- Nie. Proszę uwierzyć, że posada ministra skarbu nie jest moim marzeniem. Ten resort nie kojarzy mi się pozytywnie, choćby dlatego, że przez ostatnie lata zmarnowano tam talenty wielu wartościowych ludzi. Trzeba będzie nim zarządzać ze świadomością konieczności usuwania niekompetentnych ludzi z wielu spółek Skarbu Państwa. To nie jest przyjemne zajęcie.

Puls Biznesu
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »