Rząd chce "puścić z dymem" ten sektor

Ministerstwo Gospodarki skierowało do uzgodnień międzyresortowych nowych projekt ustawy o OZE. Stracą rolnicy a zyskają węglowe monopole energetyczne?

Projekt został opublikowany na stronie Rządowego Centrum Legislacji. Z uzasadnienia do projektu wynika, że konieczna jest modyfikacja mechanizmu świadectw pochodzenia w taki sposób, aby ograniczyć koszt wsparcia dla istniejących wytwórców energii elektrycznej nie ingerując w nabyte przez nich prawa. Elementem optymalizacji kosztowej istniejącego systemu wsparcia będzie ograniczenie pomocy dla instalacji tzw. spalania wielopaliwowego oraz dużej energetyki wodnej, "zamrożenie" opłaty zastępczej oraz ograniczenie okresu trwania wsparcia. Zdaniem ministerstwa gospodarki, powyższe działania umożliwią realizację zakładanego celu poprzez bardziej sprawiedliwą dystrybucję wsparcia dla istniejących instalacji odnawialnych źródeł energii. Planowana jest całkowita likwidacja wsparcia dla elektrowni wodnych o mocy zainstalowanej powyżej 1 MW oraz redukcja poziomu wsparcia dla technologii spalania wielopaliwowego biomasy z paliwami konwencjonalnymi do wartości 0,5 świadectwa pochodzenia za każdą wytworzoną 1 MWh.

Reklama

Dodatkowo zostanie stworzona możliwość przejścia istniejących wytwórców OZE do mechanizmu stałej ceny wyznaczanej w ramach aukcji. Zmiana systemu wsparcia będzie obejmowała redukcję ryzyka związanego z partycypacją w systemie świadectw pochodzenia na rzecz otrzymywania niższej, lecz stałej taryfy przysługującej do końca trwania 15-letniego okresu wsparcia. Elementem promocji budowy nowych źródeł OZE będzie system stałej ceny gwarantowanej, obowiązującej przez okres 15 lat, wyznaczanej w ramach mechanizmu aukcyjnego. MG ocenia, że mechanizmy aukcyjne ograniczą poziom wsparcia do kosztów faktycznie ponoszonych przez inwestorów.

Planowany jest podział na aukcje dla obiektów o mocy zainstalowanej do 1 MW oraz obiektów o mocy zainstalowanej powyżej 1 MW. Zakłada się, że co najmniej jedna czwarta budżetu zbieranego z opłaty OZE powinna być kierowana na wsparcie rozproszonych źródeł OZE o mocy zainstalowanej do 1 MW. Z Oceny Skutków Regulacji wynika, że łączne koszty nowego systemu wsparcia dla OZE będą rosły z 3,6 mld zł w 2015 r. do 4,3 mld zł w 2020 r. Skumulowane koszty nowego, zoptymalizowanego systemu wsparcia OZE w latach 2015-20 szacowane są na ok. 24,26 mld zł.

Dla porównania koszy obecnego systemu wsparcia przy założeniu ograniczonej wartości świadectwa pochodzenia wyniosłyby 35,08 mld zł, a koszty obecnego systemu wsparcia przy założeniu wartości świadectwa pochodzenia zbliżonej do wartości opłaty zastępczej waloryzowanej o wskaźnik inflacji - 50,4 mld zł. MG zakłada, że pełne wdrożenie nowego mechanizmu wsparcia nastąpi 1 stycznia 2015 roku.

_ _ _ _ _

OPINIA

Kancelaria Premiera, bo "tajemnicą poliszynela" jest, że to ona, a nie resort kierowany przez Janusza Piechocińskiego, przygotowała ten projekt. Zrobiła to zgodnie z zaleceniami wynikającymi ze słów premiera Tuska, który mówił o tym, że odnawialne źródła energii mają być limitowane na tyle, na ile to jest możliwe.

Propozycja KPRM zakłada między innymi, że właściciele przydomowych źródeł odnawialnych będą sprzedawać energię do sieci tylko za 80% jej wartości (średniej ceny sprzedaży energii elektrycznej w poprzednim roku kalendarzowym). Prowadzi to do sytuacji, w której mikroenergetyka odnawialna nie będzie mogła się rozwijać. Za to wielkie koncerny energetyczne, nie dosyć, że oddają swoją energię za 100% jej ceny, to dodatkowo będą miały dostęp do różnorodnych systemów wsparcia - aukcyjnego lub świadectw pochodzenia.

- Jeżeli rząd przyjmie proponowane rozwiązania dotyczące mikroenergetyki będzie to jednoznaczny sygnał, że odwraca się plecami od obywateli. Na "lodzie" zostaną przede wszystkim rolnicy, którzy mając oszczędności mogliby, wzorem kolegów z Niemiec, zainwestować w źródła odnawialne - mówi Ilona Jędrasik z Koalicji Klimatycznej.

Nowy projekt ustawy jest modelowym przykładem nierównego traktowania uczestników rynku i ograniczania konkurencji. Pod przykrywką hasła "optymalizacja kosztów" przemycane jest wsparcie dla koncernów energetycznych. Lepsze warunki niż nowe źródła odnawialne dostanie blisko 50 istniejących instalacji współspalających węgiel z biomasą. Mogą one pozostać w systemie świadectw pochodzenia, który zapewni im wyższe wsparcie niż tzw. aukcjoning.

Po pierwsze, współspalacze dostaną korzystny współczynnik 0,5 świadectwa za 1 wyprodukowaną MWh, czyli około dwa razy więcej niż jest to uzasadnione ekonomicznie. A po drugie, będą mieli wydłużony okres wsparcia do 15 lat od dnia rozpoczęcia produkcji energii (we wcześniejszych propozycjach wsparcie dla współspalania miało obowiązywać tylko do roku 2017).

Autorzy projektu zdecydowali się utrzymać nieuzasadnione ekonomicznie, nadmierne wsparcie dla kontrowersyjnej technologii współspalania węgla z biomasą. Współspalanie to technologia, która rozwinęła się w Polsce na niespotykaną nigdzie na świecie skalę, dzięki wieloletniemu hojnemu rządowemu wsparciu. Od początku jego celem było przede wszystkim dotowanie dużych koncernów węglowych, które obawiały się rosnącej, zielonej konkurencji.

Trudno bowiem na serio traktować współspalanie jako energię odnawialną - mówi Anna Ogniewska z Greenpeace Polska.

Dodatkowo, opublikowana wraz z projektem ocena skutków regulacji zaniża koszty wdrożenia regulacji, ponieważ opiera się na fałszywych założeniach przepisanych z analiz dotyczących innego projektu ustawy. Krótko mówiąc kolejny projekt ustawy to gwóźdź do trumny odnawialnych źródeł energii.

Tymczasem najnowsze wyniki badań opinii społecznej przygotowanych na zlecenie Fundacji Greenpeace Polska przez CBOS wskazują, że aż 89% Polaków chce, by więcej energii pochodziło ze źródeł odnawialnych. Poparcie dla produkcji energii pochodzącej ze spalania węgla kamiennego i brunatnego jest znikome.

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »