Szczyt pod specjalnym nadzorem

Zaostrzone środki bezpieczeństwa wprowadzono w Waszyngtonie w związku z odbywającym się tam spotkaniem Międzynarodowego Funduszu Walutowego i Banku Światowego. Pierwsza nieliczna demonstracja odbyła się już wczoraj. Manifestanci domagali się pomocy dla biednych krajów Ameryki Łacińskiej.

Zaostrzone środki bezpieczeństwa wprowadzono w Waszyngtonie w związku z odbywającym się tam spotkaniem Międzynarodowego Funduszu Walutowego i Banku Światowego. Pierwsza nieliczna demonstracja odbyła się już wczoraj. Manifestanci domagali się pomocy dla biednych krajów Ameryki Łacińskiej.

"My przedstawimy opinie tych, którzy nie mają możliwości wpływania na podejmowane decyzje". Na dziś zapowiedziano kolejne demonstracje. Jednym z punktów obrad szczytu jest sytuacja w Argentynie. Prezes Banku Światowego, James Wolfensohn przypomniał, że temu krajowi przyznano już 100 milionów dolarów pomocy: "Jest też gotowa dodatkowa pomoc w wysokości 700 milionów dolarów". Prezes światowego banku zaznaczył jednak, że sposób pomocy dla Argentyny zależy jeszcze od rozmów z przedstawicielami rządu w Buenos Aires.

Sytuacja finansowa Argentyny nadal jest bardzo zła. W związku z decyzją sądu, że właściciele kont bankowych mają pełne prawo dysponowania wkładami, bank centralny zawiesił od najbliższego poniedziałku na czas nieokreślony działalność bankową oraz wymianę walutową.

Reklama

W Waszyngtonie odbędzie się dziś też manifestacja poparcia dla Palestyńczyków. Ma to być odpowiedź na 100-tysięczną proizraelską demonstrację, jaką w stolicy USA zorganizowano tydzień temu.

RMF FM
Dowiedz się więcej na temat: demonstracje | szczyt
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »