URE wzywa PGNiG do obniżki cen gazu
Urząd Regulacji Energetyki (URE) spodziewa się w tym lub przyszłym tygodniu wpłynięcia wniosku od PGNiG w sprawie korekty taryfy - powiedział dziennikarzom prezes URE Marek Woszczyk.
- Jeśli nie w tym, to w przyszłym tygodniu wniosek powinien wpłynąć. Gdyby nie wpłynął - będę kierował wniosek do PGNiG o zmianę taryfy - powiedział Woszczyk.
- Obecna taryfa obowiązuje do końca grudnia. Dobrą praktyką jest, by z wyprzedzeniem półtora miesięcznym składać wniosek o zmianę cen do URE - dodał. Prezes nie chciał oceniać jaka mogłaby być skala obniżki.
- Nie znam szczegółów porozumienia zawartego przez PGNiG z Gazpromem. skierowałem do PGNiG prośbę by w terminie nie dłuższym niż tydzień dostarczyła mi kopię kontraktu. Po zapoznaniu się z treścią umowy będzie można wyciągać wnioski - powiedział.
We wtorek PGNiG poinformował, że podpisał z Gazpromem aneks do kontraktu jamalskiego zmieniający warunki cenowe na dostawy gazu do Polski. Prezes PGNiG Grażyna Piotrowska-Oliwa powiedziała zaś na wtorkowej konferencji, że obniżka cen gazu ze strony Gazpromu jest większa niż 10 proc oraz, że PGNiG złoży do połowy listopada wniosek taryfowy do URE i od 1 stycznia, za zgodą prezesa URE, będą wprowadzone niższe ceny gazu.
Mikołaj Budzanowski, minister skarbu, mówił w mediach, że obniżka cen gazu w kontrakcie z Gazpromem wynosi kilkanaście procent, nieco więcej niż 15 proc.
Kontrakt jamalski obejmuje dostawy do 2022 roku włącznie, w ilości do 10,2 mld m sześc. rocznie.
Dzięki porozumieniu z Gazpromem cena gazu kupowanego przez PGNiG od Rosjan będzie powiązana nie tylko z cenami ropy naftowej, ale także cenami gazu na zachodzie Europy - poinformowała w środę podczas konferencji EuroPower prezes PGNiG Grażyna Piotrowska-Oliwa.
Obecnie cena gazu w kontrakcie z Gazpromem powiązana jest tylko z cenami produktów ropopochodnych. Oznacza to, że wraz ze wzrostem cen ropy naftowej na rynkach wzrasta też cena, jaką Polska płaci za rosyjski gaz. Obecnie jest ona stosunkowo wysoka i według ekspertów wynosi ponad 500 dolarów za 1 tys. metrów sześciennych. Zawarte porozumienie z Gazpromem, oprócz ponad 10-proc. obniżki, zakłada także zmianę stosowanej formuły cenowej - cena będzie indeksowana nie tylko do cen ropy, ale także do cen rynkowych gazu w Europie Zachodniej, które są znacznie niższe niż w Polsce.
- Chcieliśmy odejść od indeksacji do produktów ropopochodnych. To się udało. (...) Chodziło o powiązanie z płynnym rynkiem, czyli z hubami (gazowymi w Europie Zachodniej ). I to mamy. Dzięki temu możemy patrzeć z większym spokojem w przyszłość, będziemy konkurencyjni. Czyli jak rynek będzie się zmieniał i ceny na Zachodzie będą się zmieniać, to nasze ceny też nie będą sztywne - powiedziała podczas XVI Międzynarodowej Konferencji Energetycznej EuroPower Piotrowska-Oliwa. Dodała, że jeśli ceny w europejskich hubach (węzłach gazowych) pójdą drastycznie w górę, to oczywiście też przełoży się to na ceny gazu w Polsce. Nie chciała jednak zdradzić szczegółów nowej formuły cenowej.
Zaznaczyła tylko, że nie będzie to indeksacja do cen spotowych gazu (tzn. cen gazu dostarczanego natychmiastowo) w Europie Zachodniej wyjaśniając, że w kontraktach długoterminowych na dostawy gazu jest odniesienie do transakcji forward, a nie spot. Kontrakty forward polegają na tym, że kurs, po jakim zostanie dokonana transakcja oraz wielkość transakcji zostają ustalone w dniu jej zawarcia, natomiast fizyczna dostawa surowca, np. gazu, nastąpi w ściśle określonym dniu w przyszłości.
Piotrowska-Oliwa zaznaczyła, ze nie może zdradzić też szczegółów porozumienia z Gazpromem ws. zmiany samej ceny. - Kontrakt, jak każda umowa, nie tylko międzynarodowa, jest objęty tajemnicą handlową. (...) Dlatego nie mogę powiedzieć, jaką skalę obniżki wywalczyliśmy. (...) Obniżka jest wyższa niż 10 proc., a w tym przedziale pod hasłem wyższa niż 10 proc. jest bardzo dużo - powiedziała.
Zaznaczyła, że kwestia zawartej w kontrakcie tzw. klauzuli take-or-pay (bierz lub płać ) nie była przedmiotem rozmów z Gazpromem. Klauzula ta nakłada na przedsiębiorstwo obowiązek odbioru konkretnej ilości surowca, np. gazu, która jest określona w umowie. "Na take-or-pay myślę, że też przyjdzie czas" - zaznaczyła Piotrowska-Oliwa.