W 2013 r. nasz budżet może być zagrożony?

Osiągnięcie zrównoważonego budżetu powinno być celem dla rządu, ale konsolidacja może być rozłożona na nieznacznie dłuższy czas - o rok lub dwa, w celu zwiększenia środków na inwestycje - oceniła w wywiadzie dla PAP Małgorzata Starczewska-Krzysztoszek, członek Rady Gospodarczej przy premierze i główna ekonomistka PKPP Lewiatan.

Osiągnięcie zrównoważonego budżetu powinno być celem dla rządu, ale konsolidacja może być rozłożona na nieznacznie dłuższy czas - o rok lub dwa, w celu zwiększenia środków na inwestycje - oceniła w wywiadzie dla PAP Małgorzata Starczewska-Krzysztoszek, członek Rady Gospodarczej przy premierze i główna ekonomistka PKPP Lewiatan.

Jej zdaniem optymalnym scenariuszem byłoby założenie w budżecie na 2013 rok wzrostu gospodarczego na poziomie nie większym niż 2 proc.

- Pytanie o konsolidację finansów publicznych jest pytaniem o to, jak szybko to robić, a odpowiedź zależy od tempa wzrostu gospodarczego. Jeśli będzie się sztywno realizować cel zrównoważenia budżetu nie bacząc na siłę osłabienia gospodarczego, to mogą się pojawić problemy z jeszcze silniejszym jego osłabieniem - powiedziała Starczewska-Krzysztoszek.

- Niższy wzrost gospodarczy daje bowiem coraz niższe wpływy do budżetu, więc jego równoważnie wymaga większych cięć wydatków lub wzrostu danin, co zabija gospodarkę - oba rozwiązania bowiem ograniczają przede wszystkim inwestycje, czyli czynnik prorozwojowy- dodała.

Reklama

Ekonomistka zauważa, że zgodnie z danymi GUS wpływy z podatku dochodowego od firm średnich i dużych były po 6. miesiącach 2012 r. niższe o ponad 1 mld zł w stosunku do tego samego okresu 2011 r.

- Osiągnięcie równowagi budżetowej powinno być naszym głównym celem, jednak rozłożonym w nieznacznie dłuższym czasie. Byłabym za tym, żeby wydłużyć okres realizacji tego założenia, o rok lub dwa, w sytuacji, w której wzrost gospodarczy do 2015 roku nie pozwoli na konsolidację finansów bez zaburzania wzrostu gospodarki - powiedziała.

"Założone przeze mnie 1,7-1,8 proc. wzrostu PKB, może wymagać odstąpienia od sztywności, po to, żeby zwiększyć nieco środki na inwestycje, które muszą wesprzeć konsumpcję. Bez dodatniego wpływu inwestycji na wzrost PKB trudno spodziewać wyraźnego ożywienia gospodarczego w 2014 i kolejnych latach. Skala odejścia od ścieżki, którą założono wcześniej, nie może jednak być duża" - dodała.

Członek Rady Gospodarczej uważa, że realizacja założonego deficytu budżetu poniżej 3 proc. PKB w 2012 r. jest obarczona ryzykiem, ze względu na mniejsze od zakładanych wpływy z podatków.

"Z ostatnich danych o realizacji budżetu wynika, że jest problem z realizacją VAT, a i CIT może być mniejszy niż zakładano, co potwierdzają dane GUS dotyczące średnich i dużych firm. Jeżeli MF będzie chciało wykonać założony deficyt poniżej 3 proc. PKB, prawdopodobnie konieczne stanie się uruchomienie dodatkowych elementów, które mogłyby zwiększyć przychody. Uważam, że Ministerstwo Finansów będzie starało się +docisnąć+ istniejące źródła przychodów niż tworzyć nowe" - powiedziała.

Rząd w Aktualizacji Programu Konwergencji 2012 zadeklarował, że w 2012 roku obniży deficyt sektora finansów publicznych poniżej 3 proc. PKB, w 2013 roku do 2,2 proc., w 2014 roku do 1,6 proc., a w 2015 znajdzie się on na poziomie średniookresowego celu budżetowego (MTO) i wyniesie 0,9 proc. PKB.

ZAŁOŻENIA DO BUDŻETU NA 2013 ROK

Zdaniem Małgorzaty Starczewskiej-Krzysztoszek optymalnym scenariuszem byłoby założenie w budżecie na 2013 rok wzrostu gospodarczego na poziomie nie wyższym niż 2 proc.

"Nie wiem na co się rząd zdecyduje, choć ostatnio jego przedstawiciele dawali sygnały, że zostanie dokonana rewizja założeń do budżetu. Moim zdaniem obniżenie prognoz dotyczących wzrostu gospodarczego w 2013 r. jest nieuniknione. Istnieje jednak ryzyko, że jego silna rewizja, a tym samym sprowadzająca wzrost PKB w 2013 r. do realności, może negatywnie wpłynąć na postrzeganie Polski przez inwestorów zagranicznych, co z kolei przełoży się na wzrost rentowności naszych obligacji. Uważam jednak, że gorsze dla wiarygodności Polski byłoby trzymanie się założeń, które są zdecydowanie nierealne" - powiedziała.

"Myślę, że założenie do budżetu wzrostu 2 proc. PKB w 2013 roku nie będzie dalekie od rzeczywistości, a jednocześnie nie spowoduje znacznego pogorszenia wizerunku Polski. Z punktu widzenia moich prognoz scenariusz z 2-procentowym wzrostem PKB można określić jako optymistyczny" - dodała.

"Pesymistyczny scenariusz powinien zapewne przewidywać wzrost na poziomie 1,2 proc. PKB. Przyjęcie takich założeń, nawet z zastrzeżeniem, że ostatecznie wzrost będzie wyższy, choć korzystne z punktu widzenia zasady ostrożności, mogłoby jednak być niebezpieczne dla postrzegania Polski na rynkach finansowych" - uważa Starczewska-Krzysztoszek.

- Rząd konstruując projekt budżetu na 2013 rok może kierować się w stronę założenia o tempie wzrostu PKB na poziomie 2,5 proc. - uważa Dariusz Rosati, przewodniczący sejmowej Komisji Finansów Publicznych.

- (...) Z cała pewnością mamy do czynienia ze spowolnieniem w strefie euro. Główny obszar ryzyka, to jest strefa euro. My mamy jeszcze drobne obszary ryzyka wewnątrz kraju, jak na przykład sektor budowlany, ale z tym jesteśmy sobie w stanie poradzić. Natomiast główny obszar ryzyka to jest sytuacja w strefie euro. I tam będziemy mieli albo do czynienia z płytką recesją, techniczną do końca tego roku i pewnie jakimś powolnym zbieraniem się do przodu w przyszłym roku, albo będziemy mieli do czynienia ze znacznie gorszym scenariuszem w sytuacji, kiedy albo Grecja wypadnie ze strefy euro, albo hiszpański sektor bankowy się załamie. Albo będziemy mieli inną katastrofę tego rodzaju, na tę skalę - powiedział Rosati w radiu TOK FM.

- (...) Jeżeli skończy się na tym, że strefa euro będzie w płytkiej recesji w tym roku: -0,1 proc., -0,2 proc. III-IV kwartał, a potem już nie będzie się kurczyć, to ja spodziewam się tempa wzrostu w tym roku na poziomie ok. 2,8 proc., a w przyszłym roku 2,5 proc. I na 2,5 przystałbym na taki scenariusz (zapisany w budżecie 2013 - PAP).

Ale oczywiście istnieje cały czas duże ryzyko, że strefa euro nie zdoła opanować tych wszystkich niepokojów wokół Grecji czy innych punktów zapalnych i będziemy mieli jakieś tąpnięcie, które spowoduje głębszą recesję w strefie euro, nie -0,1 tylko -2,0 proc., a w konsekwencji w Polsce będziemy mieli wzrost taki, jak w 2009 roku, znacznie poniżej 2,0 proc." - dodał.

- Myślę, że rząd na dzień dzisiejszy nie ma podstaw, aby sądzić, że strefa euro jednak w sposób taki bezwolny będzie dryfować w stronę takiego najgorszego, czarnego scenariusza. Mamy cały szereg sygnałów pozytywnych z EBC, że wreszcie się weźmie do roboty i być może - jeśli uda się przełamać opór niektórych krajów, zwłaszcza Niemiec - to będzie bardzo skuteczne. (...) Rząd skieruje projekt budżetu do sejmu do końca września. Ja myślę, że w tej chwili będzie kierował się w stronę założenia o tempie wzrostu PKB na przyszły rok 2,5 proc. - powiedział Rosati

PAP
Dowiedz się więcej na temat: budżet | strefa euro
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »