Wygodna telekomunikacja bez szwów

Wynaleziono już kiedyś damskie pończochy bez szwu, w hutnictwie znane są rury bez szwu. Ale telekomunikacja bez szwów? W dzisiejszych czasach wszystko jest możliwe.

Mobilna komunikacja bez szwów (seamless mobility) to kolejny stopień zjawiska, które stopniowo staje się faktem - telefonii konwergentnej, biorącej to, co najlepsze z wszelkich dostępnych obecnie technologii.

W telefonii konwergentnej przestaje być ważne, przynajmniej dla użytkownika, z jakich konkretnie rozwiązań korzysta operator telekomunikacji zapewniający mu usługę: czy jest to sieć stacjonarna, sieć mobilna GSM, w wydaniu EDGE, a może UMTS, WLAN, WiMAX itd. Dla klienta ważne jest przede wszystkim, czy usługa spełnia jego oczekiwania pod względem funkcjonalności, no i czy cena jest do przyjęcia.

Reklama

Wszystko w jednym

Przejawy konwergencji w telekomunikacji znajdujemy na każdym kroku. Pierwszy z brzegu przykład: oprzyrządowanie oferowanej przez Polkomtel, operatora sieci Plus GSM usługi iPlus, opatrzonej chwytliwym hasłem marketingowym "Internet jest wszędzie", opiera się na modemach USB przeznaczonych de facto do klasycznego stacjonarnego peceta.

Jeszcze do niedawna podstawową bolączką sieci GSM była niedostateczna przepustowość sieci - warunek krytyczny dla transmisji danych. Szczególnie wysoko zawsze wieszali poprzeczkę wymagań klienci biznesowi. Tych oczekiwań poczciwy GSM długo nie mógł spełnić.

A i dzisiaj, kiedy coraz szerzej dostępna jest technologia UMTS, w której teoretycznie możliwa jest przepustowość rzędu 2 Mb/s, na rynku wciąż nie ma sprzętu abonenckiego, który można by zaprzęgnąć do takiego zadania. Wielką, wciąż nie końca rozpoznaną szansą, może stać się WiMAX - technologia superszybkiego dostępu na obszarze sięgającym kilkudziesięciu kilometrów wokół nadajnika stacji bazowej. Ale i ten nie jest pozbawiony wad, z których zasadniczą wciąż pozostaje statyczny charakter pojedynczej "komórki".

Mówiąc inaczej, korzystający z tej technologii użytkownik w trakcie wykonywanej operacji (np. transmisji danych) nie może swobodnie migrować pomiędzy "komórkami". I to zaprząta głowy operatorów, którzy chcieliby, aby usługi mobilnej szerokopasmowej transmisji danych, wideostreamingu, wideokonferencji itp. możliwe były na podobnych zasadach, jak np. łączność głosowa - z pełną swobodą przemieszczania się użytkownika.

Operatorzy idą zatem w kierunku podnoszenia przepustowości sieci drogą rozwoju UMTS i nowej jego odsłony w postaci technologii HSDPA (High Speed Downlink Data Packet Access), odwołującej się wprawdzie do tych podobnych mechanizmów, co UMTS, ale zdecydowanie bardziej funkcjonalnych, działających szybciej i wydajniej. HSDPA pozwala już bez przeszkód, w praktyce, zaoferować przepustowość na poziomie 2 Mb/s. To wystarczy do większości zastosowań w sferze biznesu, choć może wciąż nie jest to 4-6 Mb/s, jakie spotkać można w sieciach kablowych dla najbardziej wymagających klientów korporacyjnych.

Ci ostatni zresztą coraz częściej dochodzą do wniosku, że ustawiczne żądanie podnoszenia przepustowości sieci nie zawsze musi mieć sens. W którymś momencie w sieci udostępnionej przez operatora rzeczywiście może już nie być "tłoku", ale wąskie gardła we własnej firmowej sieci i tak nie pozwolą na superszybką transmisję danych - kłania się dobrze znana zasada, że łańcuch jest na tyle mocny, na ile mocne jest jego najsłabsze ogniwo.

Ścieżką ewolucji

Ścieżka postępującego, ewolucyjnego rozwoju od UMTS do HSDPA może być stosunkowo bezpieczna i relatywnie tania. Co ważne, część urządzeń oferowanych obecnie na rynku jest już przystosowanych do obsługi HSDPA. Należą do takich np. niektóre karty PCMCIA do notebooków obsługujące mobilny Internet w usłudze iPlus.

Na IV Kongresie Technologicznym zorganizowanym przez Polkomtela w październiku ub.r., o HSDPA mówił Robert Conway, prezes GSM Association, organizacji skupiającej blisko 850 operatorów GSM obsługujących w sumie ponad 1,5 mld klientów w 212 krajach świata. Jego zdaniem, nie będzie miało większego znaczenia, że jeszcze dobrze nie zdążyła rozwinąć skrzydeł telefonia UMTS, by pokazać na co ją stać.

Na rynku pojawia się bowiem zapotrzebowanie na coś wydajniejszego pod względem prędkości transmisji danych i, nie konsumując w pełni poprzedniego rozwiązania, rynek dostanie następne. Co ciekawe, oceniając możliwe konsekwencje, jakie być może sprowadzi na współczesną mobilną telekomunikację ekspansja technologii WiMAX, R. Convay był już znacznie ostrożniejszy: - Jesteśmy pod wrażeniem postępu, ale dla nas podstawowym punktem widzenia pozostaje kwestia, w jakim stopniu praktycznie służy on interesowi konsumenta - twierdził.

Czy wyraża to brak wiary w przyszłość tego rozwiązania w praktyce operatorów mobilnych, czy jednak niepokój powodowany zagrożeniem dla dzisiejszego ustalonego porządku na telekomunikacyjnym rynku, które może niebawem nadciągnąć z tej strony?

Wróćmy jednak do kwestii zasygnalizowanej na samym wstępie. Być może już niedługo operatorzy zaoferują użytkownikom jedynie przyłącza do jednej globalnej sieci, w której roić się będzie od wszelakiej maści usług. Użytkownik zaś będzie do woli wybierał z niej to, co mu akurat będzie potrzeba. Dopiero tak wielka globalna sieć w pełni ucieleśniać będzie ideę konwergencji - wieszczą znawcy przedmiotu.

Dzisiejsze jej, "interdyscyplinarne" wydanie, to jest wzajemne przenikanie się rozwiązań stacjonarnych i mobilnych (o czym obszernie pisaliśmy na tych łamach), z pewnością już nie wystarczy. Są pierwsze sygnały, że także na obszarze samej mobilnej telekomunikacji konwergencja zaczyna prowadzić do wyraźnych przemeblowań.

Do głosu dochodzi UMA

Z prognoz przedstawionych w drugiej połowie zeszłego roku przez znany światowy koncern Motorola wynika, że rośnie popyt na usługi telefonii łączącej w sobie cechy sieci GSM ze standardami coraz powszechniejszych radiowych sieci bezprzewodowych WLAN.

Mówiąc inaczej, chodzi o łatwe przekazywanie połączeń głosowych i transmisji danych pomiędzy obiema sieciami. Badania przeprowadzone przez Motorolę w Europie dały ciekawy materiał do przemyśleń: ponad połowa ankietowanych zadeklarowała chęć zmiany operatora, by mieć dostęp do takiej usługi. Tyle samo zamieniłoby system pre-paidowy na abonamentowy. Więcej niż połowa ankietowanych stwierdziła, że jeżeli koszty rozmów przez telefon komórkowy prowadzonych w domu byłyby takie same jak w telefonii stacjonarnej, to w ciągu roku skłonni byliby korzystać z tej usługi.

Odpowiedzią na to zapotrzebowanie jest technologia UMA (Unlicensed Mobile Access), która nie tylko zapewnia prowadzenie rozmowy przez telefon komórkowy, w sposób właściwie nie odbiegający od tego, z jakiego korzysta się ze stacjonarnego.

W tym wypadku komunikacja "bez szwów", stawiających barierę swobodnemu przenikaniu się różnych rozwiązań i standardów, pozwala użytkownikowi pozostającemu na pewnym ograniczonym obszarze (np. w domu, w biurze) korzystać z szerokopasmowej sieci radiowej WLAN za pośrednictwem punktów dostępowych Wi-Fi (a nawet w technologii Bluetooth, jeśli w grę wchodzą niewielkie odległości). Kiedy jednak znajdzie się poza zasięgiem tej sieci, jego telefon automatycznie przełącza się do sieci GSM.

Powiada się, że potrzeba jest matką wynalazku. W tym akurat wypadku potrzebę wyrazili użytkownicy mobilnej telefonii GSM, którym zamarzył się uniwersalny, a przy tym tani sposób komunikowania się, łączący w sobie zalety kilku rozwiązań.

Wynalazek to UMA. W biurze lub w domu technologia ta stawia do dyspozycji niedrogi, szerokopasmowy WLAN - w tej sieci dostępowej parametry dostępu do Internetu z powodzenie zaspokoją oczekiwania większości klientów biznesowych. Natomiast polączenia głosowe zestawiane są za pośrednictwem łącza internetowego VoiP, a to oznacza, że są bez porównania tańsze od rozmów w sieciach stacjonarnych lub komórkowych. Poza obszarem objętym WLAN aparat przeistacza się w zwykły telefon komórkowy.

W połowie ubiegłego roku kilku europejskich operatorów wspólnie z Motorolą pilotażowo uruchomiło technologię UMA. W pierwszym kwartale bieżącego roku Motorola rozpoczyna seryjną produkcje telefonów obsługujących GSM i WLAN.

Aparat taki mieści w sobie zunifikowaną książkę teleadresową i jedną pocztę głosową dla obu technologii. Również Nokia nie zasypia gruszek w popiele. Na drugi kwartał bieżącego roku zapowiada rynkową premierę własnego modelu aparatu UMA/GSM. Tylko patrzeć, jak również w Polsce pojawią się jej jaskółki.

Krzysztof Fronczak

Nowe Życie Gospodarcze
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »