Wyższy deficyt podniesie stopy

Jeśli deficyt budżetowy w 2007 roku będzie wyższy niż 30 mld zł, to wzrośnie prawdopodobieństwo podwyżek stóp procentowych - ocenia Halina Wasilewska-Trenkner z Rady Polityki Pieniężnej.

Jeśli deficyt budżetowy w 2007 roku będzie  wyższy niż 30 mld zł, to wzrośnie prawdopodobieństwo podwyżek stóp  procentowych - ocenia Halina Wasilewska-Trenkner z Rady Polityki  Pieniężnej.

"Może być tak, że za zwiększonym deficytem pójdą zaburzenia równowagi zewnętrznej, co się odbije na kursie walut, co będzie dodatkowym impulsem do wzrostu cen. Automatyzmu nie ma, ale prawdopodobieństwo tego, że trzeba będzie podnosić stopy procentowe i że będziemy mieli na rynku wyższą inflację wzrasta" - powiedziała w czwartek Wasilewska-Trenkner w rozmowie z Radiem PiN.

Rząd wstępnie omówił w tym tygodniu projekt budżetu z deficytem 30 mld zł. Premier Jarosław Kaczyński kilkakrotnie podkreślał, że utrzymanie takiego deficytu jest jednym z priorytetów rządu.

Reklama

Jednak współrządzące Samoobrona i LPR naciskają na zwiększenie wydatków. Według lidera Samoobrony Andrzeja Leppera przyszłoroczny deficyt mógłby wynosić 33 mld zł.

Zdaniem Wasilewskiej-Trenkner deficyt na poziomie 30 mld zł jest stosunkowo tani do sfinansowania.

"30 mld zł w obecnych warunkach stóp procentowych, relacji złotego do innych walut i dobrej oceny polskiej gospodarki u inwestorów to pieniądze, które można pożyczyć po atrakcyjnej cenie. Każdy dodatkowy mld będzie pożyczany w gorszych warunkach. To oznacza, że każdy kolejny budżet będzie trudniej skonstruować, bo to oznaczać będzie wzrost kosztów obsługi długu" - powiedziała Wasilewska-Trenkner.

Była minister finansów dodała, że zgadza się z oceną byłych członków RPP o negatywnym wpływie na złotego nacisków polityków na NBP. Jej zdaniem rynek może odebrać negatywnie ostatnie wydarzenia, związane z działalnością sejmowej komisji śledczej do spraw banków.

"Polska gospodarka ma doskonałe fundamenty, powinniśmy mieć dobre notowania na rynkach międzynarodowych. Mamy je, ale nie zawsze. To nie jest wyłącznie normalna gra rynków finansowych. Bardzo ważne jest to, co myślą inwestorzy na temat stabilizacji, nie tylko w sektorze finansowym" - powiedziała.

"Nie możemy wykluczyć, że ewentualne załamanie może być bardzo ostre. Inwestorzy zagraniczni przekazują sygnały, że dobrze oceniają gospodarkę. Ale jeśli będzie bałagan organizacyjny i z tym zbiegnie się jakieś negatywne wydarzenie ekonomiczne, to nie zostaną tutaj" - dodała Wasilewska-Trenkner.

INTERIA.PL/PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »