Yahoo: ugoda ws. represji wobec chińskich internautów

Amerykańska firma internetowa Yahoo Inc. zawarła w sądzie kalifornijskim ugodę w procesie, wytoczonym jej za bezprawne wspieranie przez nią represyjnych działań chińskiego rządu wobec internautów-dysydentów.

Proces został wytoczony w imieniu rodzin skazanych w Chinach dysydentów przez oddział Światowej Organizacji Praw Człowieka (World Organization for Human Rights USA) w San Francisco, gdy sprawa współpracy amerykańskiej firmy z chińskimi władzami została nagłośniona w Kongresie USA.

Nie ujawniono szczegółów zawartej ugody. Wiadomo jedynie, że Yahoo zgodziła się stworzyć specjalny fundusz pomocy dla osób, skazanych za opinie wyrażane w portalach internetowych.

Yahoo ma też zapłacić koszty adwokatom, reprezentującym m.in. chińskich dysydentów Shi Tao (czyt. Szy Thao) i Wang Xiaoninga (Uang Siaoning). Obaj korzystali z poczty internetowej Yahoo. Shi Tao w 2004 r. został skazany na dziesięć lat więzienia za to, że przekazał pocztą internetową tajne rozporządzenie władz, nakazujące mediom, by nie pisały o kolejnej rocznicy wydarzeń na pekińskim Placu Tiananmen z 1989 roku. Wanga aresztowano w 2002 roku, gdy zamieścił szereg politycznych artykułów w swojej poczcie mailowej.

Reklama

Yahoo na żądanie strony chińskiej miała udostępnić dane osobowe internautów, postawionych następnie przed chińskim sądem. Obaj odbywają obecnie kary 10 lat więzienia.

Amerykańska firma internetowa tłumaczyła jakiś czas temu, że przekazanie danych nie miało wpływu na aresztowanie dysydentów i że jako zagraniczne przedsiębiorstwo działające w Chinach musiała stosować się do miejscowego prawa. Wiceprezes Yahoo Michael Callahan tłumaczył w lutym tego roku w Kongresie USA, że firma nie miała świadomości, po co stronie chińskiej potrzebne są dane Shi Tao.

Sprawa powróciła w zeszłym tygodniu na forum Kongresu USA, gdzie przewodniczący komisji spraw zagranicznych Izby Reprezentantów Demokrata Tom Lantos powiedział pod adresem Yahoo:" Chociaż pod względem technologicznym i finansowym jesteście gigantami, pod względem moralnym pozostajecie karłami".

Komentując obecność w Chinach innych amerykańskich gigantów internetowych, takich jak Google Inc., Cisco Systems Inc. czy Microsoft Corp., cytowany przez agencję Associated Press profesor uniwersytetu kalifornijskiego Peter Navarro powiedział:: "Firmy te w Chinach przekroczyły szarą linię etycznych działań, powodowane żądzą zysków za wszelką cenę".

W sierpniu tego roku media pekińskie informowały, że Yahoo i inni właściciele serwisów, na których swoje blogi zamieszczają Chińczycy, podpisali kodeks, w którym zobowiązali się "chronić interesy państwa chińskiego".

Jak podawała strona Towarzystwa Internetowego Chin, firmy zagraniczne zobowiązały się przestrzegać prawa chińskiego, nie rozprzestrzeniać "nielegalnych i nieprawdziwych wiadomości" oraz "chronić interesy państwa i narodu chińskiego".

Organizacja Reporterzy bez Granic (RSF) potępiła decyzję właścicieli stron z blogami.

W Chinach jest ponad 100 milionów internautów. Kraj ten jest drugim po USA największym na świecie rynkiem internetowym.

INTERIA.PL/PAP
Dowiedz się więcej na temat: firma | chińskie | ugoda | firmy | Yahoo | USA | I.N.C.
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »