Rosja najbardziej niebezpieczna, kiedy jest słaba gospodarczo - Hartwell

- Rosja staje się najbardziej niebezpieczna, kiedy jest słaba gospodarczo - mówi szef CASE Christopher Hartwell. - Widać to na przykładzie Czeczenii, Gruzji, Ukrainy: za każdym razem, kiedy w Rosji dochodziło do spowolnienia gospodarczego, starano się odwrócić od niego uwagę przez zagraniczne eskapady - dodaje.

- Gospodarka rosyjska jest w kryzysie, w ubiegłym roku PKB Rosji skurczyło się o 3,7 proc. Ostatnie analizy (...) wskazują, że w tym roku skurczy się o kolejne 3 proc. Popyt spada, ceny rosną. Rosyjski bank centralny robi co może, aby stabilizować sytuację, ale rubel jest podatny na ogromne wahania związane z sytuacją na rynkach ropy - podkreśla Hartwell, który kieruje Centrum Analiz Społeczno-Ekonomicznych.

Jak dodaje, rosyjska gospodarka podlegała w ostatnich latach centralizacji, co - w połączeniu z centralizacją polityczną - uczyniło ją bardziej podatną na wstrząsy. - Wszystko zależy od cen ropy. Najnowsze analizy pokazują jednoznacznie, jak dalece gospodarka rosyjska zależna jest od cen ropy. Dopóki nie pójdą one w górę, sytuacja w Rosji nie ulegnie poprawie - mówi ekspert.

Reklama

Ceny surowca utrzymują się na rekordowo niskim poziomie ze względu na kryzys nadpodaży. Od ponad półtora roku cena ropy systematycznie spada; momentami schodzi nawet do nienotowanego od ponad 10 lat poziomu poniżej 30 dolarów za baryłkę. Od połowy 2014 roku notowania surowca spadły o około 70 proc.

Budżet Rosji na 2016 rok oparty został na założeniu, że średnia cena ropy w skali roku wyniesie 50 dol. Recesja, będąca konsekwencją przede wszystkim drastycznego spadku cen ropy naftowej na świecie, zmusiła rząd Rosji do sekwestracji całego budżetu na bieżący rok. W styczniu br. wicepremier Arkadij Dworkowicz informował, że Rosja straciła 3,5 pkt proc. wzrostu gospodarczego od początku 2015 roku z powodu spadku cen ropy. Prognoza rosyjskiego banku centralnego mówi o inflacji rzędu 5,5-6,5 proc. w 2016 roku.

- - - - -

Rosja dojrzewa do buntu? Wśród Rosjan rośnie niezadowolenie

Choć poparcie dla Putina pozostaje na rekordowo wysokim poziomie, niezadowolenie społeczne powoli rośnie.

W państwach autorytarnych spadek poziomu życia wzmaga aktywność służb specjalnych i biurokracji. Ich zadaniem jest kontrola pracowniczych i społecznych zachowań ludzi, przeciwdziałanie strajkom i manifestowaniu niezadowolenia z sytuacji ekonomicznej. Spontaniczne akcje bardzo szybko mogą przejść w fazę politycznych protestów. Wie o tym nie tylko Federalna Służba Bezpieczeństwa. Wiedzą też sami Rosjanie.

Według Fundacji Opinia Publiczna, prawie 60 proc. Rosjan uważa, że ich sytuacja ekonomiczna w ostatnich dwóch latach wyraźnie się pogorszyła. Tylko jedna czwarta z nich dysponuje więcej niż dwoma miesięcznymi minimami socjalnymi (18,9 tys. rubli albo 1060 zł), a 12 proc. znalazło się poniżej granicy biedy. To jeden z wielu kosztów prowadzenia dwóch interwencji zbrojnych (na Ukrainie i w Syrii), spadku cen ropy naftowej, niezmodernizowanej gospodarki i sankcji Zachodu. Mimo to oficjalne wskaźniki poparcia prezydenta Władimira Putina utrzymują się nadal w okolicach 80 proc. W demokracji tak radykalny spadek poziomu życia powoduje falę niepokojów społecznych, wybory i zmianę partii rządzącej, w Rosji - umacnia wiarę w prezydenta i państwo. Rosyjscy socjologowie odnotowują jednak wzrost niezadowolenia społecznego, szczególnie na prowincji.

Jeśli dotychczas strajki były organizowane głównie w Moskwie i Petersburgu, to obecnie mają miejsce w regionach zdecydowanie biedniejszych od obu stolic biurokracji. Działa zasada dobrego cara i złych bojarów. Sprzeciw jest wymierzony we władze lokalne i bezczynnych urzędników, rzadko w samego prezydenta. "W 2015 roku odnotowaliśmy 409 protestów w 70 regionach, to 40 proc. więcej niż w 2014 roku i o 75 proc. więcej niż wynosiła średnia z lat wcześniejszych" - pisze ekonomista Piotr Biziukow na łamach portalu Gazeta.ru. Najczęściej strajkują pracownicy przedsiębiorstw przemysłowych, budżetówka, transport, lekarze, pracownicy komunalni. Główna przyczyna to wstrzymanie wypłaty wynagrodzeń. Ta plaga lat dziewięćdziesiątych, opanowana w latach boomu naftowego, lawinowo powraca.

Ale są też inne przyczyny strajków: likwidacja zakładów pracy, reorganizacje, zwłaszcza w sferze budżetowej, zła organizacja pracy. Trudno było na przykład przewidzieć niedawny bunt kierowców tirów, który objął aż 45 regionów. Zdaniem Biziukowa niepostrzeżenie powstaje lawina groźna dla całego systemu społecznego. Ludzi do protestu często skłania sytuacja, z której nie znajdują wyjścia. W ubiegłym roku brygadzistka, której zespołowi odmówiono zapłaty za pracę, oblała się benzyną i - stojąc na dachu budowanego domu - zagroziła, że się podpali. Poskutkowało.

Strajki przestają być zjawiskiem lokalnym, niezauważanym przez cenzurowane media i spychanym na margines przez lokalne władze. Te ostatnie próbują przeciwdziałać samoorganizacji pracowników i strajkom. Tirowcy protestujący przeciwko opłatom za przejazd otrzymywali mandaty za organizację nielegalnych wieców. W Kraju Zabajkalskim przyjęto kodeks postępowania pracowników służby zdrowia, w którym zabroniono krytykowania organów władzy, a szczególnie oceniania planów zakupów sprzętu medycznego i wyposażenia placówek ochrony zdrowia. Niektórzy lokalni władcy prowadzą działania profilaktyczne. Mer Jełabugi w Tatarstanie Giennadij Jemieljanow zarządził na przykład regularną obserwację portali społecznościowych. Na jej podstawie FSB sporządziła listę niezadowolonych, z którymi przeprowadza się rozmowy wyjaśniające. Mieszkańcy w rewanżu zbierają podpisy pod petycją o odwołaniu mera.

Wśród liderów lokalnych dominuje pogląd, że na ich terenie panuje spokój i nie ma podstaw do protestów. Takie meldunki muszą też wysyłać do moskiewskiej centrali. A jeśli już się coś zdarzy, pojawiają się tezy o politycznym zamówieniu i wpływach służb specjalnych Zachodu. Taka propaganda jest skuteczna; pacyfikuje niepokorne nastroje tym bardziej, że każdego dnia ludzie otrzymują ją w głównych wydaniach telewizyjnych wiadomości. Wspiera ją lokalna FSB, wzywając aktywistów protestów na profilaktyczne rozmowy.

Protest w państwie autorytarnym podlega kalkulacji, podobnie jak inne społeczne zachowania. Pracownik należy do systemu zdominowanego przez biurokrację, służby specjalne, media, narodową i społeczną tradycję, jego prawo do protestu jest z natury rzeczy ograniczone. Ludzie jednak wciąż szukają sposobów rozwiązania swoich codziennych problemów. Z początku wychodzili na ulice z transparentami. Czasami to pomagało, czasami nie, ale władze już się do tego przyzwyczaiły, potrafią też takie akcje likwidować w zarodku.

Wiesław Romanowski, 24.3.2016, "Dziennik Gazeta Prawna"

Sprawdź: PROGRAM PIT 2015

PAP
Dowiedz się więcej na temat: Rosja
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »