Wikingowie zaciskają pasa

Kiedy w 2008 roku Islandia była na głównych stronach gazet, przedstawiana jako przykład "kraju-bankruta", wiele osób wierzyło w to, iż wikingowie jeszcze przez kilka dekad nie będą w stanie sprowadzić gospodarki na ścieżkę wzrostu.

Skumulowane wydatki, składające się głównie na pakiety ratujące przerośnięty system bankowy oraz wypłaty części zagranicznych roszczeń wobec depozytów i ubezpieczeń, w ciągu kilku miesięcy spowodowały wzrost długu publicznego z 30 proc. do 100 proc. PKB na końcu 2009 roku. Ta często wybierana przez polskich emigrantów wyspa stała się nieatrakcyjna. Wielu z nich postanowiło wrócić do Polski, nie widząc przyszłości w krainie lodu i ognia.

Tymczasem, wbrew powszechnej opinii, Islandia ma się coraz lepiej. Uzyskane wyniki gospodarcze są zdecydowanie lepsze od tych prognozowanych przez MFW rok wcześniej. Rząd w Reykjavíku spodziewa się dodatniego wzrostu PKB już na koniec 2011 roku.

Reklama

Przyczyną tak dobrych wyników jest głęboka i zdecydowana odpowiedź na kryzys w postaci redukcji wydatków publicznych uruchomionej przez nowy rząd Jóhann'y Sigurðardóttir. Gdy w 2009 roku, w wyniku przyspieszonych wyborów, została utworzona koalicja Sojuszu Demokratycznego i Ruchu Zielona Lewica, ogłoszono daleko idący plan restrukturyzacji wydatków publicznych na lata 2010-2015. Główne cele fiskalne to uzyskanie dodatniego salda budżetowego do końca roku 2013 oraz redukcja długu publicznego do 60 proc. PKB w dłuższej perspektywie.

Pierwotnie całkowita redukcja wydatków w okresie 2010-2014 miała wynieść więcej niż 16 proc. PKB. Jednak z powodu lepszych niż szacowane wyników ekonomicznych Islandii na koniec roku 2009 (spadek PKB 6,7 proc. wobec szacowanych 10,6 proc.) zdecydowano się obniżyć cięcia w wydatkach do 12 proc. Ogółem zaproponowana przez koalicję redukcja wydatków uchodzi za najdrastyczniejszą w historii tego kraju.

Koalicja szuka oszczędności przede wszystkim w istniejącym Welfare State składającym się m.in. z bezpłatnego systemu zdrowotnego, rozbudowanych usług socjalnych i publicznej (bezpłatnej) edukacji. Rząd zapewnił obywateli, iż reformy, mimo cięć wydatków publicznych, nie przewidują spadku jakości usług oferowanych przez system edukacji czy system zdrowotny, a cięcia mają na celu dokonanie racjonalizacji wydatków w tych sektorach.

Według analiz OECD, większość pieniędzy w sektorze publicznym jest źle wykorzystywana. Dodatkowo, zmniejszono nakłady inwestycyjne, dopłaty rolne oraz płace w budżetówce. Ogółem do tej pory rząd Islandii dokonał cięć wydatków budżetowych na poziomie centralnym w wysokości 3 proc. PKB oraz 0,5 proc. PKB na poziomie samorządów.

Doprowadzono również do reformy podatkowej. Przed rokiem 2010 całe społeczeństwo było objęte jednym podatkiem liniowym w wysokości 24,1 proc. Od 1 stycznia 2010 roku system podatkowy uległ zmianie na 3-stopniowy (24,1 proc., 27 proc. oraz 33 proc.). Podniesiono podatek VAT (wcześniej 24,5 proc., obecnie 25,5 proc.) oraz podatek od dochodów kapitałowych (wcześniej 10 proc., obecnie 18 proc.).

Równolegle z głęboką redukcją wydatków publicznych wdrażany jest nowy plan gospodarczy, który pozwoli przestawić się z gospodarki opartej na konsumpcji, spekulacji i zapożyczaniu na gospodarkę opartą na produkcji, eksporcie i dodatnim bilansie budżetowym (głównie poprzez zwiększenie eksportu geotermalnej energii elektrycznej oraz dorsza).

Obecne analizy MFW oraz OECD sugerują, iż rząd Jóhann'y Sigurðardóttir wybrał słuszną strategię, decydując się na redukcję oraz konsolidację wydatków publicznych. Z długoterminowej perspektywy taka polityka fiskalna będzie miała pozytywny wpływ na popyt wewnętrzny kraju, w przeciwieństwie do polityki nastawionej na zwiększanie wpływów budżetowych (podnoszenie podatków), która skutecznie odstraszy inwestorów oraz spowoduje ucieczkę w "szarą strefę".

Dowodem na to, iż rząd przyjął poprawną politykę fiskalną, może być pozytywna reakcja rynków finansowych na wprowadzone do tej pory reformy. Dla przykładu, od czasu wprowadzenia reform dokonała się automatyczna korekta korony islandzkiej (aprecjacja) w stosunku do euro (bez interwencji walutowych Centralnego Banku Islandii). Jednocześnie, spread CDS160 (credit default swap) na dług publiczny Islandii znacząco spadł od czasu wprowadzenia reform.

Reformom w Islandii ze szczególną uwagą przyglądają się nie tylko rynki finansowe, ale również inne kraje w Europie, w tym Irlandia, która ma bardzo podobne kłopoty finansowe.

Kontrolowany upadek banków zredukował koszty finansowe, związane z odbudową całego sektora, podczas gdy na ratowanie banków w Irlandii wydano przeszło 80 mld euro, powodując deficyt budżetowy na poziomie 20 proc. PKB w 2010 roku (w Islandii w 2010 roku deficyt wynosił niecałe 10 proc.).

Przypadek Islandii jest wyjątkowy również, dlatego, iż jest to jeden z nielicznych krajów, który do odpowiedzialności za kryzys finansowy wezwał konkretnych polityków. Od wybuchu kryzysu w październiku 2008 r. pojawiały się coraz silniejsze protest ludności w Reykjavíku. W okresie między 20-23 stycznia 2009 r. około 3000 demonstrantów protestowało przed parlamentem, domagając się zmiany władzy. Kilkukrotnie doszło do starć z policją. Doprowadziło to do rezygnacji premiera Geira Haarde oraz postawienia go przed sądem.

Kamil Pruchnik

TREND - Miesięcznik o sztuce inwestowania
Dowiedz się więcej na temat: pasam | kryzys gospodarczy | Islandia | PKB | OECD | prognozy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »