Czy Włosi szybko rozwiążą swoje problemy?
Polityczna sukcesja po Berlusconim, może okazać się wcale niełatwą sprawą. Zwłaszcza, że politycy z reguły trudno dojrzewają do odważnych decyzji.
Włoska prasa w czwartek szeroko pisała o tym, że premiera Silvio Berlusconiego mógłby zastąpić technokrata Mario Monti. Wskazywano na decyzję prezydenta Giorgio Napolitano, który w środę wieczorem nieoczekiwanie mianował go dożywotnim senatorem, co może być pierwszym krokiem do mianowania go premierem rządu jedności narodowej. Spekulacje nasiliły informacje, jakoby wsparcia dla takiego projektu mogła udzielić Partia Wolności Silvio Berlusconiego, chociaż nie zostało to przesądzone. Monti raczej nie uzyska wsparcia ze strony Ligi Północnej Umberto Bossiego, tym samym bez "namaszczenia" ze strony obecnego premiera, cała operacja może się po prostu nie udać - wsparcie ze strony centrystów i największej opozycyjnej Partii Demokratycznej może po prostu okazać się nie wystarczające. Ale, jeżeli nawet Mario Monti zostanie nowym premierem rządu jedności narodowej, to czy będzie w stanie efektywnie rządzić? Można się spodziewać, że jako profesjonalista, zażąda wielu politycznych gwarancji z których kluczowa będzie ta, że będzie mógł sprawować władzę, aż do połowy 2013 r., kiedy to zgodnie z politycznym kalendarzem powinny odbyć się wybory parlamentarne. Koncepcja wcześniejszych wyborów nie wchodzi tutaj w ogóle w grę - nikt nie jest w stanie przeprowadzić poważnych reform w kilka miesięcy. Ale czy Monti zyska ku temu zrozumienie polityków? Każdy rząd, nawet ten "technokratyczny" wymaga wsparcia ze strony parlamentu. Czy, zatem zarysowany przez włoską prasę scenariusz, w którym w piątek i sobotę włoskie izby parlamentu uchwalają niezbędne ustawy stabilizujące włoskie finanse, w niedzielę rano Berlusconi podaje się do dymisji, tak aby, jeszcze przed poniedziałkowym otwarciem się rynków finansowych, prezydent Giorgio Napolitano, mógł desygnować Mario Montiego na nowego premiera? Nie do końca. I nie chodzi tylko o skład nowego rządu, który będzie musiał być wypadkową oczekiwań wszystkich wspierających go partii - będziemy, zatem mówić o "politycznych specjalistach" a nie "technokratach" - ale przede wszystkim, to jakie reformy miałby realizować rząd Montiego. Nie oszukujmy się - to co do tej pory wypracowała ekipa Berlusconiego do za mało - wytknął to w czwartek unijny komisarz Olli Rehn. Tym samym wpierw trzeba będzie dopracować pakiet reform, później uzyskać mocne gwarancje polityków, co do zgody na ich realizację, a dopiero na końcu powołać rząd, dając mu możliwości do efektywnego działania. Reasumując, nie oczekujmy na to, że w nadchodzącym tygodniu rynki finansowe zapomną o włoskich problemach.
W skrócie - sytuacja na walutach - teraz i perspektywy na kolejny tydzień:
- Złoty: Wyraźnie stracił na wartości, zwłaszcza w relacji do dolara. To wynik ponownej eskalacji obaw związanych z przyszłością strefy euro, a konkretnie polityczną sytuacją w Grecji i Włoszech. W czwartek po lepszych informacjach ze strefy euro sytuacja zaczęła się poprawiać, ale później złoty znów zaczął tracić. Zaszkodziły plotki związane z węgierskim ratingiem, a także obniżenie prognoz przyszłorocznego wzrostu dla Polski przez Komisję Europejską do poziomu 2,5 proc. i wezwanie przez KE do działań zmierzających do wyraźnego obniżenia deficytu. Resort finansów potwierdził swoją determinację w tej sprawie, dodając, że przygotowuje budżet w trzech wersjach, nie wykluczając przy tym podwyższenia obciążeń podatkowych. W kolejnych dniach złoty może nadal słabnąć, ale realna staje się skoordynowana interwencja NBP i ministerstwa finansów. Rynki będą też oceniać expose premiera zaplanowane na piątek (18 XI).
- Euro: Kolejny zły tydzień dla wspólnej waluty. Gdyby nie interwencje EBC na rynku włoskiego długu, a także powrót do koncepcji powołania technokraty Lucasa Papademosa na stanowisko premiera rządu jedności narodowej w Grecji, a także spekulacje o szybkim zastąpieniu we Włoszech Silvio Berlusconiego przez Mario Montiego, to mogłoby być gorzej. Czy jednak rynki uwierzą, że Włochy mogą szybko wyjść na prostą? Problemem pozostaje też nadmierna ekspozycja francuskich banków na włoskie aktywa, a także zbliżające się wybory parlamentarne w Hiszpanii. Wydaje się, zatem, że euro pozostanie pod presją spadkową.
- Dolar: Wyraźnie zyskał dzięki wzrostowi globalnej awersji do ryzyka, konkretnie obaw o eskalację kryzysu w strefie euro. Kolejny tydzień może być podobny, chociaż w jego końcówce mogą nasilić się obawy związane z koniecznością uchwalenia przed Kongres programu cięć wydatków budżetowych - najpóźniej do 23 listopada. Mogą one doprowadzić do realizacji zysków na dolarze. Ale tylko wtedy, kiedy amerykańskim politykom będzie się trudno porozumieć, a na światowych rynkach nie zobaczymy "eskalacji strachu"
- Jen: Odrabiał straty poniesione po interwencji BOJ z 31 października, co było oczywiste biorąc pod uwagę powrót globalnej awersji do ryzyka, a także bierność BOJ na rynku. Kolejny tydzień może przynieść kontynuację tego ruchu, o ile bank centralny nie zdecyduje się znów interweniować...
- Frank: Na początku tygodnia wyraźnie stracił po tym, jak w niedzielę szef SNB przyznał, że bank centralny będzie interweniować, jeżeli perspektywy wzrostu gospodarczego nadal będą się wyraźnie pogarszać i pojawi się poważne zagrożenie deflacją, a poniedziałkowe dane CPI nieoczekiwanie pokazały ujemne odczyty. Ci, którzy liczyli na to, że SNB szybko podniesie minimalny limit na EUR/CHF na 1,25, znów się zawiedli. W efekcie frank szybko odrobił wcześniejsze straty. Kolejny tydzień może przynieść próbę dalszego umocnienia się szwajcarskiej waluty
Funt: Na początku tygodnia funt zachowywał się dość mocno - nie zaszkodziły nawet słabsze dane o wrześniowej produkcji przemysłowej. Jednak już w środę sytuacja się pogorszyła, co było wynikiem wyraźnego odwrotu inwestorów od ryzykownych aktywów na fali eskalacji wydarzeń we Włoszech. W czwartek Bank Anglii wprawdzie nie zwiększył skali programu QE, ale funt nie zdołał się za bardzo podnieść. W najbliższych dniach kluczowe będą wtorkowe odczyty październikowej inflacji CPI, a także Raport o Inflacji (16.XI). Nie wydaje się, aby funt miał dzięki temu zyskiwać.
Waluty surowcowe: Wzrost globalnej awersji do ryzyka zaszkodził surowcom, a także grupie powiązanych z nimi walut (AUD,NZD,CAD). W kolejnych dniach wiele się nie zmieni. Publikacja zapisków z posiedzenia RBA (15 XI), może zaszkodzić notowaniom australijskiego dolara.
Skandynawskie: Kolejny słaby tydzień dla SEK i NOK, chociaż gorzej zachowuje się norweska waluta. To wynik zwiększonej podaży koron na rynku ze strony Norweskiego Funduszu Naftowego.
Tekst jest fragmentem tygodniowego raportu DM BOŚ z rynków zagranicznych.
Marek Rogalski
Powyższy materiał nie stanowi rekomendacji w rozumieniu rozporządzenia Ministra Finansów z dnia 19 października 2005 roku w sprawie informacji stanowiących rekomendacje dotyczących instrumentów finansowych, ich emitentów lub wystawców ( Dz.U. nr 206 z 2005 roku, poz. 1715). Nie jest również tekstem promocyjnym Domu Maklerskiego BOŚ S.A.