Draghi pretekstem do wzrostów

Na początku ubiegłego tygodnia inwestorzy mieli nadzieję na odbicie na rynkach ze względu na nieobecność chińskich inwestorów, którzy świętowali chiński nowy rok. Z kolei dziś, rynki z niepokojem obserwowali ponowne otwarcie giełd w Chinach, które do zdyskontowania miały duże straty światowych rynków akcyjnych z zeszłego tygodnia. Okazało się, iż żaden z powyższych scenariuszy nie został zrealizowany, a dzisiejszy dzień mija pod znakiem niewielkiej zmienności i mocnych wzrostów.

Na początku ubiegłego tygodnia inwestorzy mieli nadzieję na odbicie na rynkach ze względu na nieobecność chińskich inwestorów, którzy świętowali chiński nowy rok. Z kolei dziś, rynki z niepokojem obserwowali ponowne otwarcie giełd w Chinach, które do zdyskontowania miały duże straty światowych rynków akcyjnych z zeszłego tygodnia. Okazało się, iż żaden z powyższych scenariuszy nie został zrealizowany, a dzisiejszy dzień mija pod znakiem niewielkiej zmienności i mocnych wzrostów.

Zgodnie z oczekiwaniami, giełdy w Chinach otworzyły się poniżej poprzednich zamknięć, jednak złe otwarcie było jedynie wstępem do całkiem niezłej sesji w Azji. Indeks Shanghai Composite zakończył dzień jedynie 0.59 proc. pod kreską, pomimo początkowych strat wynoszących 2.8 proc. Pozytywnie dzień zakończyła giełda w Hongkongu, która notowania wznowiła już w zeszłym tygodniu (Hang Seng +3.27 proc.). Giełdy w Chinach rosły pomimo słabych danych o handlu, które wykazały ponowny spadek zarówno importu (-18.8 proc. r/r) jak i eksportu (-11.2 proc. r/r).

Reklama

Słabe dane zakończyły się wzrostem cen akcji również w Japonii, gdzie opublikowane zostały dane dotyczące PKB. Odczyt wskazał na skurczenie się gospodarki Japonii w IV kwartale o 0.4 proc. kw/kw. Problemy gospodarcze w Kraju Kwitnącej Wiśni oznaczają zwiększone prawdopodobieństwo kolejnych działań stymulacyjnych oraz dalszego luzowania polityki monetarnej przez władze. To z kolei zachęciło inwestorów do kupowania mocno wyprzedanych w ostatnim czasie akcji. Indeks Nikkei 225 zakończył dzień aż 7.16 proc. na plusie.

Udana sesja w Azji oraz perspektywa popołudniowego przemówienia Mario Draghiego w parlamencie europejskim, podczas którego rynek spodziewał się kolejnych informacji dotyczących dalszego luzowania polityki monetarnej w strefie euro spowodowała duże wzrosty już od samego otwarcia giełd europejskich. Przemówienie prezesa nie zaskoczyło niczym rynków. Mario Draghi pokazał swoją dalszą gotowość do zwiększenia luzowania, jednak rynki kasowe nie zareagowały na jego konferencję w wyraźny sposób, dyskontując tą wersję wydarzeń już od początku notowań.

W Polsce, inwestorzy nie wykorzystali doskonałej okazji do wzrostów. Indeks już od tygodnia oscyluje wokół granicy 1780 punktów i nie potrafi na dłużej wybić się ponad granicę 1800. O ile w ostatnich tygodniach polska giełda wykazała relatywną siłę na tle spadających giełd w Europie Yachodniej, wygląda na to, iż negatywne czynniki wciąż przeważają nad Wisłą i nie pozwalają naszym indeksom na mocniejsze wybicie.

O godzinie 16:30 DAX zyskuje 2.69 proc., CAC40 3.20 proc., a FTSE 100 2.17 proc. WIG20 notuje skromne, 0.96 proc. wzrostu. Dzisiejszego dnia, ze względu na Dzień Prezydentów obchodzony w USA, handel nie odbywa się na giełdach amerykańskich.

Michał Papuga

x-Trade Brokers DM SA
Dowiedz się więcej na temat: giełdy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »