GPW przygnieciona cudzymi problemami

Po bardzo negatywnej sesji na Wall Street należało się dzisiaj spodziewać spadków na GPW. Po otwarciu nie było niespodzianki i indeks WIG20 zanurkował niemal 1 proc. W kolejnych godzinach sesji dosyć niespodziewanie barometr blue chipów powoli odrabiał straty i po godzinie 11 wyszedł na zieloną stronę rynku.

Po bardzo negatywnej sesji na Wall Street należało się dzisiaj spodziewać spadków na GPW. Po otwarciu nie było niespodzianki i indeks WIG20 zanurkował niemal 1 proc. W kolejnych godzinach sesji dosyć niespodziewanie barometr blue chipów powoli odrabiał straty i po godzinie 11 wyszedł na zieloną stronę rynku.

Względny spokój na parkiecie trwał do godziny 14, gdy zaczęli się uaktywniać inwestorzy z USA. Niestety, ta aktywność była zdecydowanie podażowa, o czym świadczył silny spadek kontraktów na indeksy amerykańskie i agresywna podaż, która pojawiła się na walorach CD Projektu, będącego swoistym papierkiem lakmusowym aktywności inwestorów z zagranicy.

WIG20 dosyć szybko wrócił niemal na dzienne minimum i inwestorzy z bardzo dużymi obawami oczekiwali otwarcia na Wall Street, bo tam zanosiło się na kolejną bardzo nerwową i negatywną sesję. Pierwsza faza sesji potwierdziła te obawy. Amerykańskie indeksy otworzyły się sporymi lukami, co przypieczętowało los sesji w Warszawie. Na zamknięciu WIG20 spadł o 1.33 proc., przy przeciętnych obrotach na całym rynku rzędu 879 mln.

Reklama

W segmencie największych spółek straszył wszechobecny czerwony kolor. Najwięcej straciły CD Projekt (-3.73 proc.), Energa (-3.86 proc.), PGE (-7.55 proc.), i Tauron (-4.19 proc.). Po zielonej stronie zakończyły dzień jedynie PZU (+2.28 proc.), mBank (+0.20 proc.), Orange (+0.66 proc.) i Eurocash (+0.82 proc.). Na szerokim rynku gwiazdą sesji okazały się akcje Braster. Spółka poinformowała o podpisaniu umowy z jednym największych dystrybutorów urządzeń medycznych w Chinach i kurs wystrzelił o 38.10 proc. Zaimponowała także Grupa Azoty zyskując 6.06 proc. oraz WorkService (+4.10 proc.).

Za nami kolejna nieudana sesja na GPW. Biorąc pod uwagę grad ciosów, którymi zasypywana jest z każdej strony nasza giełda, powiedziałbym, że WIG20 wykazuje pewną niechęć do rozkręcenia ruchu spadkowego. Na jak długo starczy tej odporności to już inne pytanie. Odchodząc na chwilę od bieżących problemów wydaje się, że wobec całego spektrum problemów wpływających na nasz parkiet, a niebędących pochodną kondycji notowanych na GPW spółek, władze GPW mogłyby rozważyć czasowe zawieszenie możliwości sprzedawania akcji na krótko. Katastrofalna słabość strony popytowej zwabia spekulacyjnych inwestorów z zagranicy, którzy sprzedając pożyczone akcje szybko osiągają swoje cele i pogłębiają problemy wybranych walorów.

Z punktu widzenia AT indeks blue chipów na razie nie chce pogłębić spadku poniżej 2150 pkt. Nadal uważam, że sygnałem ostatecznej kapitulacji byków będzie zejście indeksu poniżej 2130 pkt. Powrót amerykańskich indeksów do tendencji spadkowej i zamieszanie związane z problemami spółek kontrolowanych przez L.Czarneckiego dają naszemu rynkowi bardzo małe szanse na powyższy scenariusz i zaryzykowałbym stwierdzenie, że do końca tygodnia sytuacja się wyjaśni. W negatywnym scenariuszu zobaczymy rynek na tegorocznym dołku, w pozytywnym - spodziewałbym się już jutro jakiejś próby odbicia i krótkoterminowego przesilenia na Wall Street.

Sławomir Koźlarek

Santander Dom Maklerski
Dowiedz się więcej na temat: giełdy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »