Obawy to za mało do silniejszej korekty cen akcji

Mimo, że od pewnego czasu nie brakuje opinii o zbliżającym się przesileniu na rynkach akcji, a niepewnym początek tego roku dodatkowo wiele z nich wzmocnił, to na razie nie widać jednoznacznych przesłanek ku takiemu scenariuszowi.

Mimo, że od pewnego czasu nie brakuje opinii o zbliżającym się przesileniu na rynkach akcji, a niepewnym początek tego roku dodatkowo wiele z nich wzmocnił, to na razie nie widać jednoznacznych przesłanek ku takiemu scenariuszowi.

Impulsu do realizacji zysków nie dał nawet sezon publikacji wyników za IV kwartał przez amerykańskie spółki. Część obserwatorów rynków wskazywała, że w poprzednich okresach przekazywania raportów przez spółki inwestorzy wyprzedawali akcje.

Teraz tak nie robią, bo podobnie, jak z zagrożeniami związanymi z kondycją finansów publicznych państw strefy euro, nauczyli się, że nie ma po co wyprzedzać zdarzeń. Lepiej poczekać aż wyniki spółek rzeczywiście zaczną się pogarszać, niż pozbywać się walorów jedynie w obawie, że tak się stanie, a bieżący sezon publikacji wyników finansowych jest ostatnim tak dobrym. Podobnie jest z finansami strefy euro. Korzystniejsze jest czekanie na negatywne efekty wysokiego zadłużenia, niż pozbywanie się akcji w obawie, że one się pojawią.

Reklama

Warunki gry inwestycyjnej dyktują głównie doniesienia gospodarcze, które pozostają sprzyjające. Przyszły tydzień będzie otwierać niejako kolejny rozdział w tym względzie, kiedy zaczniemy poznawać styczniowe dane z największych gospodarek. W ostatnich miesiącach najczęściej było tak, że odczyty wskaźników wyprzedzających koniunktury, podawane w pierwszym tygodniu miesiąca, w bardzo dużym stopniu wyznaczały nastroje na rynkach na resztę miesiąca. Trzeba się liczyć z tym, że również teraz tak będzie. Kolejne dni mogą przynieść zatem więcej emocji.

HOME BROKER ZWRACA UWAGĘ:

Wciąż brakuje jednoznacznych sygnałów zapowiadających zwrot koniunktury na rynkach akcji;

Rynki nieruchomości nie wesprą w najbliższych miesiącach koniunktury gospodarczej.

Rynki nieruchomości

Bilans stycznia na rynkach nieruchomości nie wypada dotąd korzystnie. Większość napływających wiadomości nie miała krzepiącego charakteru. Z najważniejszych rynków płynęły sygnały wskazujące, że obecny rok nie będzie łatwym okresem w segmencie mieszkaniowym. Szczególnie wyraźne oznaki przesilenia dotyczą brytyjskiego rynku, dla którego 2010 r. był czasem lepszej koniunktury. Na obecny rok większość prognoz zakłada osłabienie i pierwsze tegoroczne dane potwierdzają takie zapatrywania.

Amerykański rynek pozostaje wciąż pod presją znaczącej podaży, co nie pozwala na ożywienie na rynku pierwotnym, ani też w zakresie cen. Chłodzą się azjatyckie rynki nieruchomości, będące pod wpływem działań mających ukrócić spekulacje na nich. Niepokój budzi sytuacja w Kanadzie, gdzie nasilają się ostrzeżenia przed nadmiernym zadłużeniem obywateli. Na Starym Kontynencie budownictwu, także mieszkaniowemu, we znaki dawała się ciężka zima. Gospodarki zatem nie mogą na razie liczyć na silne koło zamachowe, jakim są rynki nieruchomości.

Zespół analiz

Polecamy: PIT 2010

Home Broker
Dowiedz się więcej na temat: rynki | euro | spółki
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »