PMI pokazał, że gospodarka trzyma formę
Mimo dużego negatywnego zaskoczenia wskaźnik wyprzedzający pozostaje w obszarze zdecydowanej ekspansji gospodarczej, widać też dużą presję kosztową na ceny producentów.
Powtarzające się od połowy ub.r. miesiąc w miesiąc wzrosty niemieckiego indeksu Ifo oraz bliskie rekordów poziomy PMI między październikiem a styczniem sprawiły, że oczekiwania co do lutowego odczytu wskaźnika wyprzedzającego były wywindowane.
Tylko co szósty analityk zakładał, że PMI może być niższy w lutym niż w styczniu. Zwykle w tym miesiącu efekty sezonowe popychały wskaźnik w górę o 0.2-0.4 pkt, jeśli w międzyczasie nie dochodziło do zmian koniunktury. Tymczasem zobaczyliśmy wczoraj wynik wyraźnie niższy od najniższej prognozy.
Czy to zły znak?
Słabość była wynikiem cofnięcia się składnika opisującego nowe zamówienia z 58.1 pkt, jednego z najwyższych poziomów w historii, do 53.5 pkt, czyli wyżej niż wyniosła średnia za 1poł10. W przypadku zamówień eksportowych był to spadek z rekordowego pułapu do poziomu nieco wyższego niż średnia w 2poł10. Zakładając, że w kolejnych miesiącach nie zobaczymy kontynuacji tych ruchów w pobliże 50 pkt można mówić raczej o powrocie głównego wskaźnika i składników mówiących o zamówieniach do bardziej naturalnego przedziału dla fazy ożywienia gospodarczego.
Składnik opisujący zatrudnienie przesunął się w górę do poziomów z połowy 2007 roku i jest nawet wyżej od średniej za cały okres poprzedniego ożywienia (4Q05-1Q08, średnia dynamika PKB za ten okres przekraczała 6%r/r). Jest to już siódmy miesiąc jego pozostawania w obszarze wskazującym na zainteresowanie zwiększaniem zatrudnienia przez firmy.
Jednak najważniejszym sygnałem z wczorajszej publikacji jest naszym zdaniem utrzymywanie się silnej presji kosztowej na przedsiębiorstwa oraz postępujące przenoszenie jej na pokazywane ceny. Wskaźnik cen producentów wyżej niż w lutym znalazł się tylko podczas wchodzenia do UE.