Przekręt miał być większy

Prawie 2,6 mln wyniósł największy zysk osiągnięty podczas niespotykanych do tej pory zmian kursu kontraktów terminowych, do których doszło na sesji 4 lutego.

Zgarnęła go spółka zarejestrowana na Brytyjskich Wyspach Dziewiczych. Wszystko wskazuje na to, że działała w porozumieniu z pracownikiem BDM PKO BP, który złożył dwa błędne zlecenia. Cała "akcja" była zaplanowana na dużo większą skalę, ale ostatecznie udała się tylko częściowo.

KPWiG złożyła wniosek do prokuratury w związku z podejrzeniem popełnienia przestępstwa.

Nie dość, że na całym zdarzeniu najwięcej zarobiła spółka zarejestrowana w jednym z "rajów podatkowych", to okazuje się, że zawarte tego dnia transakcje, były pierwszymi na jej rachunku inwestycyjnym. Rachunek natomiast został założony kilka dni wcześniej w Domu Inwestycyjnym BRE Banku. Dodatkowo, na podstawie zleceń, jakie w środę złożył przedstawiciel tej spółki, można stwierdzić, że cała operacja była zakrojona na znacznie większą skalę. W pierwszej godzinie sesji, oprócz sprzedaży 2000 kontraktów w okolicy 1788 pkt (blisko górnych widełek ograniczających wahania kursu), polecił on także zakup 1000 pochodnych po 1464 pkt (blisko dolnych widełek). Do tego poziomu notowania jednak nie dotarły i zlecenie nie zostało zrealizowane. Gdyby to się udało, zysk mógłby zbliżyć się nawet do 4,8 mln zł. Ostatecznie inwestorowi udało się otworzyć 1898 krótkich pozycji po średnim ważonym kursie 1769 pkt. Blisko połowę z nich zamknął pod koniec środowej sesji. Resztę w kolejnych dniach.

Reklama

Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że osoba, która reprezentowała spółkę zarejestrowaną na Wyspach Dziewiczych miała wcześniej kontakt z polskim rynkiem giełdowym. Najprawdopodobniej pracowała w jednej z instytucji finansowych. Niektóre źródła wskazują także, że miała wcześniej zawodowy kontakt z pracownikiem BDM, który złożył "błędne" zlecenia.

Wiadomo także, dlaczego BDM PKO BP zawiesił dwóch pracowników w związku z tą sprawą. Oba zlecenia trafiły do systemu WARSET z profilu maklera papierów wartościowych Bartosza Janczy (nr licencji 607). Zlecenia złożył jednak inny pracownik biura (nie posiadający licencji maklerskiej), który znał kod dostępu do profilu wspomnianego maklera. Tłumaczy się, że chciał zrealizować dyspozycje jednej z klientek, kupna czterech kontraktów. Zorientował się jednak, że złożył zlecenie sprzedaży i szybko chciał to naprawić - kupując także cztery pochodne. O tym, że oba zlecenia opiewały na 4000 kontraktów, zorientował się dopiero po ich wprowadzeniu do systemu (takie stanowisko przedstawił pracownikom KPWiG).

Tłumaczenie jest mało wiarygodne. W połączeniu z faktem, że stacja robocza, z której składał zlecenia, miała zabezpieczenia wymagające dodatkowego potwierdzenia na zlecenia opiewające na więcej niż 1000 kontraktów, trudno uwierzyć, że "niechcący" dwukrotnie potwierdził każde ze zleceń.

Komentarz
Fakt, że na całym zdarzeniu najwięcej zarobiła spółka z raju podatkowego, na którą dopiero co założono rachunek inwestycyjny, nie pozwala uwierzyć w przypadkowość wszystkich działań. Pozostaje tylko mieć nadzieję, że sprawa znajdzie właściwe rozstrzygnięcie w sądzie - osoby winne całego zajścia zostaną ukarane, a poszkodowani inwestorzy doczekają się odszkodowania. Na razie można stwierdzić, że swoje obowiązki dobrze wypełniła Komisja Papierów Wartościowych i Giełd. Tylko jej szybka reakcja pozwoliła zablokować rachunek beneficjenta największych zysków. W przeciwnym wypadku dziś cała kwota mogłaby już spoczywać na rachunku w banku, na przykład na Wyspach Dziewiczych i byłaby nie do odzyskania. Na uwagę też zasługuje udzielenie przez KPWiG wyczerpującej informacji o całej sprawie. Tego właśnie oczekiwali inwestorzy.

Parkiet
Dowiedz się więcej na temat: rachunek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »