Rośnie awersja do ryzyka
Mijający tydzień przynosi wyraźną przecenę polskiej waluty. Złoty traci wobec rosnącej awersji do ryzyka mającej więcej niż jedno źródło. Do niepewności politycznej w Afryce doszedł kataklizm w Japonii, rynki przypomniały sobie też o kryzysie w strefie euro. Postawa polskiego rządu również nie pomaga. Kolejne tygodnie mogą nie być najlepsze dla złotego.
W minionym tygodniu ropa gatunku Brent wyraźnie potaniała po raz pierwszy w tym roku. Cena baryłki Brent ciągle wynosi jednak blisko 113 USD, a to nadal dużo. Co więcej, sytuacja w regionie zapalnym (Płn. Afryka i Bliski Wsch.) jest nadal bardzo niestabilna. Pojawiające się doniesienia o strzałach w Arabii Saudyjskiej nie pozwoliły na większy spadek cen ropy i zapewniły utrzymanie awersji do ryzyka.
Nastroje na rynkach globalnych mają kluczowe znaczenie dla notowań złotego, a w minionym tygodniu do listy zagrożeń dołączyły nowe elementy. Jednym w z nich - bardziej odświeżonym niż nowym - jest kwestia problemów fiskalnych na Płw. Iberyjskim. Tuż przed rozpoczynającym się szczytem szefów krajów strefy euro i przed zaplanowanymi aukcjami hiszpańskich obligacji agencja Moody's obniżyła rating Hiszpanii, przypominając rynkowi o aktualności problemu. Dotychczas mocne euro pomagało złotemu amortyzować negatywny wpływ innych wydarzeń - teraz tracące euro może ten wpływ potęgować.
Niezwykle trudno jest na gorąco ocenić rynkowe znaczenie takich wydarzeń jak trzęsienie ziemi w Japonii. Niewątpliwie jednak jest to kolejny czynnik pogarszający nastroje, a umacniający się jen sygnalizuje ucieczkę kapitału z rynków wchodzących.
Ostateczna decyzja rządu ws. OFE była dla rynku walutowego formalnością. Większe znaczenie mają efekty uboczne poczynań polskiego gabinetu. W zachodnich mediach ekonomicznych coraz więcej jest artykułów krytycznych wobec stanu polskich finansów publicznych. W normalnych okolicznościach nie musi to zwiastować problemów dla złotego, jeśli jednak temat kryzysu zadłużenia w strefie euro odżyje na rynkach w pełni, inwestorzy mogą tym razem zacząć zaliczać Polskę do krajów z problemami, a to oznaczałoby ryzyko dużego osłabienia polskiej waluty. Wprawdzie uważamy, iż na moment obecny ciągle nie jest to najbardziej prawdopodobny scenariusz, jednak warto brać go pod uwagę.
Posiedzenie Fed, dane o inflacji w USA i w Polsce (prognozujemy 3,9%) za luty to najważniejsze pozycje kalendarza makroekonomicznego na przyszły tydzień. Dla złotego kluczowe będzie jednak to, czego w kalendarzu nie ma - rozwój sytuacji w Afryce i na Bliskim Wschodzie, ocena zniszczeń w Japonii i wpływ tej oceny na globalne rynki i przede wszystkim polityczna batalia na szczycie Eurogrupy pod presją agencji ratingowych i zaplanowanych na czwartek aukcji hiszpańskich obligacji. Na ten moment naszym zdaniem ryzyka dalszego osłabienia złotego wyraźnie przeważają. W piątek tuż przed godziną 15.30 dolar kosztował 2,9230 złotego, euro 4,03 złotego, zaś frank 3,1380 złotego.
Przemysław Kwiecień