Rating Polski pozostaje stabilny ale..
Deficyt sektora finansów publicznych w 2011 r. może spaść do 4,7 proc. PKB, a w 2012 r. zbliży się do poziomu 3 proc. PKB - powiedział PAP Kai Stukenbrock, analityk agencji ratingowej Standard&Poor's.
"Dług publiczny zbliża się do poziomu 55 proc. w relacji do PKB. Oczekujemy jednak, że rząd w celu odwrócenia trendu jego wzrostu, w 2011 r. zacznie zacieśniać politykę fiskalną" - powiedział Stukenbrock. "Oczekujemy, że deficyt sektora finansów publicznych w 2011 r. spadnie do 4,7 proc. PKB, a w 2012 r. zbliży się do poziomu 3 proc. PKB" - dodał.
Zdaniem Stukenbrocka ogłoszone prze MF założenia do budżetu na 2010 r. są podobne do wcześniejszych oczekiwań agencji S&P i nie mają wpływu na rating. "Wcześniej szacowaliśmy, że deficytu sektora finansów publicznych w 2009 r. będzie na poziomie 5,7 proc. PKB, a w 2010 r. 6,5 proc. PKB. Dlatego też informacje o założeniach do budżetu na 2010 r. nie mają wpływu na rating Polski" - powiedział.
Minister Rostowski poinformował w weekend, że deficyt budżetowy w 2010 r. może wynieść 52,2 mld zł. Zapowiedział, że razem z projektem budżetu na przyszły rok, przedstawi plan finansowy zejścia z deficytem poniżej 3 proc. PKB w ciągu trzech lat.
Piątkowo-sobotnie informacje o rekordowym deficycie sektora publicznego w planowanym budżecie na 2010 r. nie zrobiły na rynkach finansowych wrażenia. W trakcie weekendu w gronie ekspertów i najpopularniejszych komentatorów życia gospodarczego spekulowano, że tak duży deficyt wywoła w poniedziałek lawinę spadków na warszawskiej giełdzie oraz znaczne osłabienie złotego. Nic takiego się nie stało.
Informacje o deficycie planowanym na 2010 r. nie wpływają na perspektywy ratingu dla Polski - powiedział Kenneth Orchard, analityk Moody's."Stabilna perspektywa ratingu A2 jest już oparta na założeniu deficytu mniej więcej na takim poziomie (jak podał MF - PAP). Pierwotnie zakładaliśmy, że w II połowie 2009 r. polska gospodarka będzie spowalniać, co odbiłoby się na deficycie w 2010 r." - powiedział Orchard."Na 2010 przewidywaliśmy deficyt finansów publicznych (general government) na poziomie 77 mld zł, czyli 5,9 proc. PKB" - dodał. "Rating polskich papierów dłużnych to A2 i jest stabilny" - powiedział analityk Moody's.
Główny ekonomista BRE Banku Ryszard Petru powiedział PAP
, że ważniejszy od samej wysokości przyszłorocznego deficytu budżetowego, jest plan ograniczania go w kolejnych latach.Petru stwierdził, że w obecnej sytuacji gospodarczej należy obniżać wydatki, nawet jeśli politycy woleliby podnosić podatki. "Wysokie podatki zabijają wzrost gospodarczy" - zauważył.
Kalkulacje, na podstawie których ustalono wysokość przyszłorocznego deficytu na 52,2 mld zł, ekonomista określił jako "konserwatywne".
Przypomniał, że nie uwzględniono na przykład części zysku z NBP, więc - jego zdaniem - deficyt prawdopodobnie będzie mniejszy o 5-6 mld zł. Petru uważa, że ostrożnie oszacowano także przyszłoroczny wzrost PKB (na 1,2 proc. w 2010 - PAP), możliwe więc, że przychody będą wyższe niż założono.
Dodał, że giełda i rynek walut spokojnie zareagowały na deklarację ministra finansów dot. przyszłorocznego deficytu budżetowego. "Kursami walut rządzi nastrój na świecie, a nie wyłącznie wydarzenia w Polsce. Tymczasem rządy na świecie podnoszą deficyty, więc i większa dziura budżetowa w Polsce spotkała się ze zrozumieniem. Ważne żeby pokazać, jak się ją będzie zmniejszać w przyszłości" - zauważył Petru.