Światowa gospodarka hamuje. WIG20 stracił szansę

Wstępny kompromis amerykańskich polityków pomógł rynkom tylko do czasu, aż nie opublikowano danych świadczących o spowolnieniu produkcji na świecie. Bardziej niż polityków inwestorzy boją się bowiem powrotu recesji.

Wstępny kompromis amerykańskich polityków pomógł rynkom tylko do czasu, aż nie opublikowano danych świadczących o spowolnieniu produkcji na świecie. Bardziej niż polityków inwestorzy boją się bowiem powrotu recesji.

DAX zyskiwał rano nawet ponad 1 proc., a WIG20 atakował poziom 2750 pkt, próbując wyłamać się z trendu spadkowego, ponieważ inwestorzy mieli nadzieję, że będą mieli wreszcie kilka tygodni spokoju od polityków, którzy z trudem dochodzili do porozumienia a to w sprawie pomocy finansowej dla Grecji, a to w sprawie zwiększenia zadłużenia w USA. Niestety, nadzieje na poprawę sytuacji na rynkach akcji nie utrzymały się długo, napływające dane makro właściwie rozbiły je w pył.

Indeks PMI sektora produkcji, który z wyprzedzeniem informuje o koniunkturze w przemyśle spadł właściwie we wszystkich najważniejszych krajach. Wyjątkiem okazała się Polska (indeks wzrósł do 52,9 z 51,2), ale oczywiście nie mogło to mieć decydującego wpływu na zachowanie inwestorów, skoro PMI dla niemieckich producentów spadł do 52 z 54,6, w strefie euro do 50,4 zatrzymując się tuż nad poziomem oznaczającym recesję sektora (50 pkt), a w Wielkiej Brytanii spadając poniżej tej granicy (49,1). Do tej pory sektor produkcji był główną nadzieją światowej gospodarki na ożywienie, wobec słabej postawy konsumentów i ograniczenia wydatków rządowych. Dzisiejsze dane mogą oznaczać, że nadzieje na ożywienie w II połowie roku okażą się płonne, ponieważ tym razem słabszych danych nie da się wytłumaczyć skutkami trzęsienia ziemi w Japonii.

Reklama

Po południu analogiczne dane napłynęły z USA, gdzie indeks ISM sektora produkcji spadł do 50,9 z 55,3 proc., to jest do najniższego poziomu od dwóch lat. Spodziewano się wprawdzie spadku indeksu, ale do 54 proc., więc odczyt pogorszył rynkowe nastroje i w Europie i w USA. Wiele indeksów Starego Kontynentu traciło w okolicach 17:00 nawet powyżej 2 proc. (w Budapeszcie, Paryżu, Madrycie), DAX spadał o 1,8 proc. i na tym tle WIG20 ze stratą 0,6 proc. prezentował się relatywnie mocno. Niestety relatywna siła także oznacza w tym przypadku spadek cen, a indeks naszych blue chips nie poradził sobie z barierą 2 750 pkt, której sforsowanie pozwoliłoby myśleć o zmianie średnioterminowego trendu. Inwestorom pozostaje nadzieja, że kolejne publikowane w tym tygodniu dane (indeksy PMI dla sektora usług, poziom zamówień w Niemczech i zatrudnienia w USA) okażą się mniej jednoznaczne i uda się uniknąć pogłębienia minimów przez indeksy.

KOMENTARZ PRZYGOTOWAŁ

Emil Szweda, Noble Securities

Noble Securities S.A.
Dowiedz się więcej na temat: WIG20 | polityków
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »