Będą śledzić nasze pieniądze?

Kraje członkowskie UE i Komisja Europejska zaapelowały wczoraj do eurodeputowanych, by odłożyli planowane na czwartek głosowanie nad porozumieniem UE-USA o przekazywaniu danych bankowych do USA, znane jako SWIFT. Eurodeputowani grożą odrzuceniem porozumienia.

"Mając na uwadze obecny stan rzeczy, muszę poprosić tę izbę o czas" - apelował w imieniu hiszpańskiego przewodnictwa UE minister spraw wewnętrznych Alfredo Perez Rubalcaba. W debacie plenarnej na forum PE argumentował, że odrzucenie porozumienia naraża na szwank współpracę UE-USA w walce z terroryzmem.

W apelu wsparła go unijna komisarz ds. wewnętrznych Cecilia Malmstroem. Przypomniała, że kontestowane przez eurodeputowanych porozumienie ma charakter tymczasowy (9 miesięcy) i że w negocjacjach kolejnego, stałego porozumienia większość wyrażanych przez Parlament Europejski obaw co do braku ochrony danych osobowych zostanie wysłuchana, a PE będzie w pełni włączony w proces negocjacji.

Reklama

"Być może dobrym pomysłem jest przesunięcie głosowania w czasie, byście państwo mogli zapoznać się z mandatem i upewnić się, że uwzględniamy wasze postulaty" - powiedziała.

Rubalcaba w imieniu rządów państw członkowskich obiecał eurodeputowanym, że za trzy miesiące wróci do PE i przedstawi podstawy nowego porozumienia z USA, uwzględniające zastrzeżenia eurodeputowanych. Przyznał, że pomijając PE w dotychczasowych negocjacjach z USA, Rada popełniła błąd.

"Ograniczymy się do tego, by wykorzystywano dane tylko do określonych celów, i po wejściu (w grudniu ubiegłego roku) w życie Traktatu z Lizbony zobowiązujemy się do wynegocjowania porozumienia międzyinstytucjonalnego, by działać sprawniej, jeśli chodzi o dokumenty tajne w ramach porozumień międzynarodowych" - obiecał eurodeputowanym.

O tym, czy do głosowania dojdzie, mają rozmawiać już w środę wieczorem szefowie frakcji politycznych. Decyzję o ewentualnej zmianie porządku obrad podejmą tuż przed głosowaniem w czwartek w południe eurodeputowani. Popierająca odrzucenie porozumienia sprawozdawczyni Jeanine Hennis-Plasschaert (liberałka z Holandii) powiedziała, że nie dowierza deklaracjom Rady UE o uwzględnieniu roli i postulatów PE podczas negocjacji nowego porozumienia. Zdała się jednak na decyzję konferencji przewodniczących.

"Wykorzystanie danych finansowych do walki z terroryzmem jest koniecznością, ale Europejczycy muszą mieć zaufanie do tego systemu, który musi być bezpieczny. Wynegocjowane porozumienie stanowi odejście od zasad. Będzie tak naprawdę oznaczało, że USA będą miały nieograniczony dostęp do milionów danych Europejczyków, będzie pogwałcona podstawowa zasada konieczności i proporcjonalności" - oceniła.

"Obiecuje się nam gruszki na wierzbie, jeśli tylko poczekamy i wykażemy się cierpliwością" - dodała. Odrzuciła argument krajów członkowskich, że głosowanie przeciwko porozumieniu z USA naraża na szwank bezpieczeństwo obywateli UE, przypominając, że w mocy pozostają inne porozumienia transatlantyckie o współpracy w ściganiu terroryzmu.

W debacie przedstawiciele frakcji socjalistów, liberałów i Zielonych powtórzyli swój sprzeciw wobec porozumienia i opowiedzieli się za jego odrzuceniem w czwartek. "Nie można się zgodzić na porozumienie, które ma tyle luk... Jeżeli je odrzucimy, to misją UE będzie wynegocjowanie lepszego dokumentu, który będzie doceniał interesy obywateli, gwarantowanie swobód - będziemy wtedy za" - powiedział lider socjalistów Martin Schulz.

Chodzi o tymczasowe porozumienie między UE a USA,

zaaprobowane już przez ministrów spraw wewnętrznych "27", które przewiduje, że Stany Zjednoczone będą nadal miały dostęp do danych bankowych Europejczyków w ramach walki z terroryzmem. Na porozumienie w obecnej formie nie chce się zgodzić Parlament Europejski w trosce o ochronę danych osobowych obywateli UE. W miniony czwartek przeciwko porozumieniu głosowali europosłowie komisji ds. wolności obywatelskich PE (stosunkiem głosów 29 do 23, przy jednym wstrzymującym się). Ostatecznie liczyć się jednak będzie wynik głosowania całego PE, zaplanowanego wstępnie na 11 lutego w Strasburgu.

Zdaniem europosłów, którzy głosowali za odrzuceniem porozumienia, istnieją poważne obawy prawne, iż łamie ono prawa podstawowe obywateli UE. Europosłowie zarzucają mu też brak zasady wzajemności, czyli przepływ danych praktycznie w jedną stronę: z Europy do USA. Posłów niepokoi też to, że porozumienie z USA nie wyjaśnia, czy Stany Zjednoczone będą mogły przekazywać dane Europejczyków krajom trzecim, np. Pakistanowi.

By zawarte z USA porozumienie nabrało mocy prawnej, musi uzyskać aprobatę PE. W celu wywarcia presji na eurodeputowanych do PE pofatygował się wcześniej ambasador USA przy UE, a amerykańska sekretarz stanu Hillary Clinton dzwoniła i pisała listy do Jerzego Buzka.

Przewodniczący PE Jerzy Buzek powiedział, że "SWIFT to dla eurodeputowanych bardzo ważny przykład władzy PE". Zapewnił, że eurodeputowani zdają sobie sprawę z wagi porozumienia, ale obrona praw obywateli jest dla nich także istotna. "Grupy polityczne są podzielone... dziś zobaczymy, jaki będzie wynik" - dodał.

W miniony czwartek przeciwko porozumieniu głosowali europosłowie komisji ds. wolności obywatelskich PE (stosunkiem głosów 29 do 23, przy jednym wstrzymującym się). Zdaniem europosłów, którzy głosowali za odrzuceniem porozumienia, istnieją poważne obawy prawne, iż łamie ono prawa podstawowe obywateli UE. Europosłowie zarzucają mu też brak zasady wzajemności, czyli przepływ danych praktycznie w jedną stronę: z Europy do USA. Posłów niepokoi też to, że porozumienie z USA nie wyjaśnia, czy Stany Zjednoczone będą mogły przekazywać dane Europejczyków krajom trzecim, np. Pakistanowi.

Chodzi o dane SWIFT

(Society for Worldwide Interbank Financial Telecommunication) z siedzibą pod Brukselą, które jest rodzajem skrzynki kontaktowej między blisko ośmioma tysiącami banków we wszystkich krajach świata, także w Polsce, umożliwiającej międzynarodowy przepływ pieniędzy.

Dziennie przez SWIFT przepływa około 9 milionów zleceń o wartości w sumie 6 bilionów dolarów. Ze względu na przeniesienie głównej europejskiej bazy danych do Amsterdamu pojawiła się konieczność pilnego podpisania z USA porozumienia o dalszym przekazywaniu informacji, które pomagają śledzić działalność terrorystyczną. Serwery w USA będą obsługiwały wyłącznie transakcje amerykańskie.

Władze USA konsekwentnie bronią legalności i zasadności współpracy z firmą SWIFT, uważając, że chodzi o jeden z kluczowych elementów międzynarodowej walki z terroryzmem, i zapewniając, że poufność danych "zwykłych" obywateli i firm nie była nigdy zagrożona.

Głosowanie przeciw SWIFT-owi w obecnej formie zapowiedział też szef frakcji europejskich socjalistów Martin Schulz, a także inne frakcje jak liberałowie, Zieloni i komuniści.

INTERIA.PL/PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »