Uważaj na ten ser, może być skażony

Niemiecka firma Milchwerk Jaeger musi zaprzestać produkcji wyrobów mlecznych, w tym niebieskiej mozzarelli, dopóki nie wyeliminuje bakterii, która doprowadziła do skażenia serów - ogłosiła w piątek Komisja Europejska.

Jednak niemieckie przedsiębiorstwo podało w piątkowym komunikacie, że kontynuuje produkcję zachowując "wysokie standardy bezpieczeństwa".

Decyzja KE jest wynikiem raportu przedstawionego przez dwóch unijnych ekspertów, którzy spędzili dwa dni w siedzibie firmy w Bawarii.

Wysyłana do popularnych sieci tanich supermarketów mozzarella w chwili otwarcia opakowania i kontaktu z powietrzem staje się intensywnie niebieska.

Według ekspertów ser, nazwany przez media "mozzarellą smurfów", został skażony bakterią o nazwie Pseudomonas, występującą w wilgoci; na przykład w wazonach na kwiaty, w których długo nie zmienia się wody. Jak podaje AFP, bakteria ta może być niebezpieczna dla osób starszych oraz o osłabionym układzie odpornościowym.

Reklama

Sprawa niebieskiej mozzarelli wyszła na jaw 9 czerwca we Włoszech, gdzie odkryto 70 ton skażonego sera. Jak podała agencja AFP, powołując się na źródło w Unii Europejskiej, "problem sięga 2009 roku".

Ser produkowano w Niemczech na eksport do Słowenii, Francji, Rosji i na Białoruś.

Włoscy rolnicy i producenci żywności wyrażają oburzenie tym, że ten rodzimy produkt - niezbędny składnik narodowej kuchni - sprowadzany jest przez tanie supermarkety z zagranicy. Włosi konsumują rocznie 164 mln kg tego sera.

INTERIA.PL/PAP
Dowiedz się więcej na temat: skażony | Niemcy | skażenia | Komisja Europejska | uważaj
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »