W Las Vegas 80 proc. kredytów większych niż wartość nieruchomości

Brak większej reakcji rynków finansowych na kolejną podwyżkę stóp procentowych w Chinach, do jakiej doszło wczoraj, jest kolejnym potwierdzeniem, że inwestorzy potrzebują naprawdę silnego impulsu, by się wystraszyć. Inwestorzy są przekonani, że chińskie władze monetarne podwyższają koszt pieniądza, bo gospodarka pędzi, a skala podwyżek stóp nie jest na tyle duża, by zaszkodzić wzrostowi gospodarczemu.

Brak większej reakcji rynków finansowych na kolejną podwyżkę stóp procentowych w Chinach, do jakiej doszło wczoraj, jest kolejnym potwierdzeniem, że inwestorzy potrzebują naprawdę silnego impulsu, by się wystraszyć. Inwestorzy są przekonani, że chińskie władze monetarne podwyższają koszt pieniądza, bo gospodarka pędzi, a skala podwyżek stóp nie jest na tyle duża, by zaszkodzić wzrostowi gospodarczemu.

Zarówno dla rynków akcji, jak jeszcze bardziej surowców, to bardzo dobre wiadomości. Także dlatego, że przesłanką do podniesienia kosztów pieniądza w Chinach jest wysoka inflacja. Przeświadczenie o tym, że zaczyna stanowić ona problem, sprzyja odrodzeniu się notowań metali szlachetnych. Styczeń był dla nich (zwłaszcza dla srebra i złota) bardzo słabym miesiącem. W ostatnich dniach zaczęły szybko odrabiać straty.

Na naszym parkiecie dla kondycji pojedynczych spółek zaczynają mieć znaczenie publikowane raporty kwartalne. Z bardziej liczących się firm poznaliśmy już trzy: Banku Millennium, Kęt i BRE. We wszystkich przypadkach przedsiębiorstwa miały dobre wiadomości dla akcjonariuszy. Szczególnie cieszą lepsze od oczekiwanych osiągnięcia banków, bo ta branża ma bardzo duży wpływ na kondycję całej giełdy. BRE podał dziś, że w IV kwartale 2010 r. zarobił na czysto 195 mln zł wobec zaledwie 41 mln zł rok wcześniej. Wynik odsetkowy poprawił się z 418 mln zł do 503 mln zł, a prowizyjny ze 152 mln zł do 200 mln zł. Spadły za to z 200 mln zł do 126 mln zł odpisy na złe długi. Kurs na te wyniki zareagował ponad 5-proc. zwyżką.

Reklama

HOME BROKER ZWRACA UWAGĘ:

Duży odsetek Amerykanów, których zadłużenie hipoteczne przewyższa wartość kupionych na kredyt domów, odsuwa w czasie uzdrowienie rynku nieruchomości w tym kraju;

Publikowane wyniki finansowe przez nasze spółki będą miały większe znaczenie dla ich kondycji niż całej giełdy.

Rynki nieruchomości

Aż 27 proc. Amerykanów ma większe kredyty hipoteczne do spłacenia niż wynosi wartość ich nieruchomości. W IV kwartale było to 15,7 mln wobec 13,9 mln trzy miesiące wcześniej. Wartość domu obniżyła się do 175, tys. USD, o 2,6 proc. w ujęciu kwartalnym i 5,9 proc. w skali rocznej. Od szczytu z połowy 2006 r. były niższe o 27 proc. Skrajnym przypadkiem jest Las Vegas, gdzie 81,5 proc. nieruchomości ma niższą wartość od zaciągniętych na ich kupno kredytów. Wartość domu w Las Vegas wyniosła 125,16 tys. USD, najmniej od lutego 2000 r. W porównaniu ze szczytem z 2006 r. oznacza to zniżkę o 59 proc. Wartość wszystkich nieruchomości mieszkaniowych obniżyła się w ostatnim kwartale 2010 r. o 198 mld USD. W skali roku było to przeszło 2 bln USD.

Te cyfry potwierdzają, jak daleki od uzdrowienia jest amerykański rynek nieruchomości, i jak wiele potrzeba, by zaczął wspierać wzrost gospodarczy w USA. W optymistycznym założeniu można liczyć na dalsze stabilizowanie się sytuacji, ale nie znaczącą poprawę.

Pobierz: program do rozliczeń PIT

Home Broker
Dowiedz się więcej na temat: L.A.S. | koszt | giełdy | las vegas | inwestorzy | Las Palmas | gospodarka
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »