W Polsce i Hiszpanii poniosą większe ofiary niż Niemcy?
Niemiecka prasa ostrożnie komentuje w piątek decyzję amerykańskiego koncernu General Motors o sprzedaży Opla konsorcjum kanadyjskiej Magny i rosyjskiego Sbierbanku. Dzienniki zauważają, że zapadła ona na krótko przed wyborami parlamentarnymi w Niemczech.
"Przed Oplem ciężkie lata" - ostrzega dziennik "Frankfurter Allgemeine Zeitung". Dodaje, że nie może być mowy o jasności sytuacji, a również "ulga jest nie na miejscu, szczególnie z punktu widzenia niemieckich podatników, którzy będą musieli sprostać wyzwaniu sfinansowania (transakcji) kwotą 4,5 mld euro".
"W średnim okresie dotyczy to także perspektywy pracowników Opla, bowiem współpraca Magny, Opla i GM napotka na trudności związane z nadmierną zdolnością produkcyjną w przemyśle samochodowym. Rosyjski rynek motoryzacyjny, rzekomo wielka nadzieja na przyszłość, leży na łopatkach. Rynek europejski jest rozpieszczany premiami wrakowymi, a w producentów aut małej i średniej klasy szczególnie mocno uderzy bumerang związany z wyczerpaniem się środków na premie" - ocenia dziennik.
Jak dodaje, proponowane przez Magnę rozwiązanie oznacza, że "pracownicy Opla w Belgii, Wielkiej Brytanii, a być może także w Polsce i Hiszpanii poniosą większe ofiary niż Niemcy - co wśród tych pierwszych nie spotka się z wielkim entuzjazmem".
"I jeszcze jedno: Nikt nie wie, co naprawdę zamierzają Rosjanie, jakie dodatkowe żądania postawią. Nic dziwnego, że Amerykanie mieli z tym problem. To, że uczynili kolejny krok w stronę Magny świadczy o jednym: Po prostu brakuje im pieniędzy, by utrzymać Opla. To także nie powód do ulgi" - dodaje "FAZ"
Z kolei dziennik "Sueddeutsche Zeitung" ocenia, że decyzja GM jest "politycznym zwycięstwem kanclerz Angeli Merkel i jej rywala z SPD Franka-Waltera Steinmeiera. "Sprzedaż Opla Magnie i Rosjanom był początkowo pomysłem Steinmeiera i jego towarzyszy, dopiero później przywłaszczyła go sobie Merkel" - przypomina gazeta.
"Jednak z ekonomicznego punktu widzenia casus Opla ciągle może pójść nie tak - w nadchodzących miesiącach, ale także później, za dwa, trzy lata. Co stanie się, jeśli nowi właściciele faktycznie wyciągną z Ruesselsheim (siedziba Opla - PAP) know-how, które popłynie do Rosji? I co będzie, jeśli kryzys branży samochodowej zaostrzy się w najbliższych miesiącach? - pyta "SZ".
Dziennik "Bild-Zeitung" pisze, że gdyby GM wycofał się ze sprzedaży Opla, jak sugerowały pogłoski, oznaczałoby to "blamaż" rządu federalnego.
"Tego nie chciałyby ani chadecja, ani SPD, zwłaszcza na krótko przed wyborami. Tak więc ogłasza się teraz, że Magna dostała szansę, ale GM chce jeszcze dalej negocjować. Od osób wtajemniczonych można usłyszeć: Dodatkowe żądania będą wyglądać tak, że Magna nie będzie w stanie ich zaakceptować. I pewne jest, że zostaną przedstawione dopiero po wyborach 27 września" - pisze "Bild".
Również dziennik "Financial Times Deutschland" ocenia, że przyszłość Opla nadal nie jest pewna. "Nawet jeśli Magna, GM i pracownicy Opla zgodzą się na warunki sprzedaży, z którymi wszyscy będą mogli żyć, to zdolność Nowego Opla do przetrwania jeszcze długo nie będzie zabezpieczona" - ocenia "FTD".
Dodaje, że ani rosyjski producent samochodów GAZ, ani Magna nie stanowią szczególnie silnego partnera, jakiego potrzebuje niemiecka spółka. A gwarancje dotyczące utrzymania miejsc pracy i zakładów mogą jeszcze bardziej utrudnić proces uzdrowienia przedsiębiorstwa - pisze "FTD".