Oszczędności popłyną do nieruchomości?

Ceny mieszkań na rynku pierwotnym w sześciu największych miastach w Polsce w trzecim kwartale pozostały stabilne. Sprzedaż nowych lokali wzrosła w tym czasie niemal dwukrotnie w porównaniu z dotkniętym mocno przez pandemię drugim kwartałem. Był to efekt przesunięcia popytu, ale też efekt inwestowania oszczędności na rynku mieszkaniowym.

W okresie lipiec-wrzesień deweloperzy działający na sześciu największych rynkach - warszawskim, krakowskim, trójmiejskim, wrocławskim, poznańskim i łódzkim - sprzedali 13,3 tys. mieszkań. To o 94 proc. więcej niż kwartał wcześniej, kiedy to nastąpiło załamanie w związku z pandemią koronawirusa. Nie rośnie też liczba gotowych niesprzedanych mieszkań. Stanowią one nadal zaledwie 11 proc. oferty wynoszącej na sześciu rynkach łącznie 49,3 tys.

- Aktywność nabywców wróciła niemal do poziomu sprzed pandemii, a rosnący indeks cen lokali sprzedanych pokazuje, że nie tylko akceptują oni poziomy cen ustalane przez deweloperów, ale swoje zainteresowanie kierują wręcz w stronę mieszkań z wyższych segmentów jakościowych - informuje Katarzyna Kuniewicz, dyrektor działu badań rynku mieszkaniowego JLL, firmy doradczej działającej w branży nieruchomościowej.

Reklama

Jak dodaje, średnie ceny mieszkań w ofercie na poszczególnych rynkach ustabilizowały się. Ceny mieszkań sprzedanych wyniosły średnio 10,4 tys. zł za metr w Warszawie, 9,8 tys. zł w Krakowie, 9,7 tys. zł w Trójmieście, 8,3 tys. zł we Wrocławiu, 8 tys. zł w Poznaniu i 6,4 tys. zł w Łodzi.

Do poziomu sprzed zamrożenia gospodarki wrócił w trzecim kwartale poziom zwrotów. Fala odstąpień od rozpoczętych transakcji była jednym z najtrudniejszych zjawisk z jakim deweloperzy musieli zmierzyć w pierwszych miesiącach pandemii. Największą skalę tego zjawiska odnotowano w Krakowie, gdzie w drugim kwartale zwroty sięgnęły 51 proc. sprzedaży brutto.

Tymczasem w trzecim kwartale średni poziom zawrotów wyniósł 4 proc. Najwięcej mieszkań wróciło do deweloperów działających w Warszawie (6 proc. sprzedaży brutto), a najmniej w Łodzi i Trójmieście (ok. 1 proc.). - To bardzo dobry wynik, jak na moment wystąpienia czynnika powodującego szok - ocenia Kuniewicz.

Kazimierz Kirejczyk, wiceprezes JLL, podkreśla, że czeka nas niepewny czas. - Przechodziliśmy kolejne etapy. Po okresie lęku przeżywanego w kwietniu, przyszedł czas euforii pod koniec czerwca i w lipcu, gdy myśleliśmy, że sobie z pandemią radzimy. We wrześniu firmy podejmowały decyzję o rozpoczęciu nowych budów. Teraz czeka nas zimny prysznic w postaci drugiej fali i różnych konsekwencji społeczno-ekonomicznych - mówi.

Kluczem do tego, co będzie się działo w najbliższych kwartałach czy nawet latach na rynku mieszkaniowym będzie poziom poczucia bezpieczeństwa w społeczeństwie. Jeśli będziemy pewni swojej pracy, płacy, stabilności swoich dochodów, będziemy myśleć o kredytach i zakupach.

Według przedstawiciel JLL, paradoksalnie, perturbacje na rynkach mogą dla sporej grupy ludzi posiadających gotówkę na kontach być impulsem do kupna mieszkania w celach inwestycyjnych. Obecny poziom stóp procentowych i inflacja nie zachęcają do trzymania oszczędności w bankach. Katarzyna Kuniewicz podkreśla, że od pewnego czasu następuje odpływ środków z lokat terminowych. W maju z kolei nastąpił wyraźny odpływ pieniędzy z funduszy inwestycyjnych. - Część tych pieniędzy wpływa na rynek mieszkaniowy - wskazuje.

Kirejczyk uważa, że możliwy jest scenariusz, w którym podaż zderzy się ze spadającym popytem, co oznaczałoby dla deweloperów trudniejszy czas, ale równie prawdopodobne jest, że ludzie zasobni zdecydują się na zakup nowych mieszkań w dobrych lokalizacjach. - Jeśli w Polskę a potem w świat popłynie komunikat, że jest takie miejsce, gdzie mieszkania niezależnie od perturbacji gospodarczych utrzymują cenę i zostanie to poparte cyframi, to sektor może okazać się atrakcyjny nie tylko dla inwestorów krajowych, ale i ludzi spoza Polski - ocenia.

Dodaje, że również coraz częstsza decyzja o pracowaniu z domu może skłonić część osób do zakupów mieszkań o większych metrażach, większej liczbie pomieszczeń. - W efekcie utrzymanie poziomu przyzwoitego, przy przyzwoitym poziomie marż dla deweloperów, wydaje się scenariuszem całkiem prawdopodobnym - informuje.

Monika Borkowska

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »